- Przepraszam, powinnaś już dawno to wiedzieć.. Jesteś zła że ci dopiero teraz powiedziałem?
- Nie, Fede. Jestem zła dlatego że chcesz zostawić tutaj wszystko, co masz.
- Czyli ciebie.
- Co?
- No, jako przyjaciółkę oczywiście. Wiele mnie nauczyłaś, dzięki tobie stałem się lepszym człowiekiem, no ale.. Życie pisze swoje scenariusze.
- Wiem przecież, całe moje życie jest tego przykładem..
- Reyna, nie smuć się.. proszę.
- Ty też mnie dużo nauczyłeś i nie wyobrażam sobie żebyś teraz mnie zostawił. Kiedy wyjeżdżasz?
- Za trzy dni.
- Super. - załamałam ręce. - To nie może być prawda.
*Oczami narratora*
W tym samym czasie gdy Rey rozmawiała w sali Beto z Federico, Camila była świadkiem tej rozmowy. Nie z własnej woli, ale była. No, gdy przechodziła to się zatrzymała i może tam troszkę podsłuchała. Dobra, słyszała wszystko.
- To nie może być prawda. - usłyszała słowa Rey za drzwiami.
"Ja też nie mogę w to uwierzyć.." - pomyślała Cami - "Muszę trzymać teraz język za zębami, a to będzie trudno, bo to nie wychodzi mi najlepiej.."
- Co tak stoisz pod drzwiami?! Przecież lekcje są! - wrzasnęła jej naraz do ucha Ludmiła.
- Ja tylko..
- Słuchaj, to co robisz mnie najmniej interesuje, więc oszczędź sobie gadania, złotko. - zaśmiała się.
- A wiesz co? Już myślałam, że się zmieniłaś.. - odparła Camila - No popatrz, a tu nic.
- Myślisz że zapomniałam o tym co mi zrobiłaś na zakończeniu roku, tak?
- Co? Wcale nie miałam tego na myśli haha, ale jak już zaczęłaś ten temat to muszę powiedzieć, że ani trochę niczego nie żałuję.
- Proszę?! Nie jest ci wstyd?! Za tego twojego kochasia?!
- Nie zagalopuj się, Ludmiła. Ja kocham tylko Eza. A ty nigdy nie będziesz z Federico i tak.
- Hahah, ja będę z nim na zawsze!
- Nie będziesz, bo wyjeżdża do Włoch! - nagle się wyrwało Camili.
*Dom Galindo*
- Ahh, jak fajnie w końcu przyjść do odmu i odpocząć po pierwszym dniu w szkole.. - westchnęła Angie, kładąc się od razu po wejściu na kanapę.
- Ej, dopiero przyszliśmy i już się będziesz wylegiwiać? - zaśmiał się Pablo, zamykając drzwi domu.
- Głodna jestem.
- Zobaczę, co mamy w lodówce.
- Pablo, nie możemy dzisiaj zjeść na mieście...? - jęknęła Angie.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Jesteś w ciąży, nie możesz wcinać tylko hamburgerów i hot dogów. Dzisiaj sałatka, ok?
- Ok, dobraa.. - uśmiechnęła się do niego.
Pablo skierował się w stronę kuchni, po chwili zatrzymał się i stanął jak wryty.
- Sałatka jak się patrzy, dla każdego! - naraz do salonu prosto z kuchni wpadła.. mama Angie, Angelika z wielką misą warzyw.
- Mamo? - Angie zerwała się na równe nogi. - Co za niespodzianka, tak się cieszę! - przytuliła ją.
- Witam Angeliko! - ucieszył się Pablo i pocałował kobietę w rękę - Kopę lat! Co cię tutaj sprowadza?
- No wiecie, dostałam wieści że moja ukochana córeczka jest w ciąży i chciałam wam zrobić niespodziankę! Moja droga, gratulacje! Tobie też, Pablito! Chłopczyk czy dziewczynka?
- Chcemy żeby to narazie była tajemnica. Nawet my nie wiemy. - odparł Pablo. - Ej, będziemy tu tak stać w salonie?
- No to może chodźmy do stołu, mamo, skąd wiedziałaś że będziemy mieli ochotę na sałatkę i.. jak tutaj weszłaś?
- Otóż to, mam swoje sposoby. Ale nie tylko ja tutaj weszłam.
- Kto jeszcze?
- Chodźcie.. - Angelika wzięła Angie i Pabla pod rękę i zaprowadziła ich do pokoju Angie. Otworzyła drzwi.
- Tadam! Wynajęłam ekipę, która trochę tu ogarnęła..
Angie i Pablo stali jak wryci.
- Ale.. - odezwała się po dłuższej chwili milczenia Angie - Gdzie się podziało moje łóżko? I.. Gdzie reszta moich rzeczy?
Angelika znowu bez słowa zaprowadziła ich na górę, do sypialni Pabla, która jak widać od teraz była ich wspólną sypialnią, zmienioną nie do poznania.
- Mamo.. - wyjąkała tylko Angie - To jest.. Idealne, to za dużo.. Za dużo..
Razem z Pablem przytulili się do kobiety.
- Ile mamy ci za to zapłacić? - spytał.
- Oj Pablo, to rzecz jasna, że nic! W końcu to prezent! Drobnostka! - zaśmiała się Angelika.
- Jak tu pięknie.. - Angie spojrzała na Pabla i uśmiechnęła się, a on ją lekko pocałował.
- A więc to, co mi opowiadałaś przez telefon Angie, to prawda. Że teraz jesteście razem, że zaręczeni, że Pablito ma dzieci.. Właśnie.. Skomplikowana ta historia z tymi dzieciakami, co?
- No, łagodnie mówiąc tak. - odparł Pablo - Ale jak na razie jest dobrze, mam z nimi świetny kontakt, mieszkają u mnie już ponad rok, nie mam z nimi problemów a i finansowo jest dobrze. A teraz jeszcze kolejne dziecko i wydatki.. Na szczęście pokój dla malucha mamy już gotowy.. Jeszcze raz wielkie ci dzięki za to, co zrobiłaś i za twoją wizytę. - uśmiechnął się do niej.
- Drobiazg! A ja chciałabym jeszcze wiedzieć, jak się te moje wnuki nazywają. - powiedziała Angelika
- Jest starszy, Eze, ma osiemnaście lat. I jest Reyna, ma siedemnaście. - oznajmiła jej Angie.
- O, chyba przyszły.. - Pablo wyjrzał na dół przez poręcz.
Faktycznie. Dzieciaki wpadły do domu i rzuciły swoje rzeczy na ziemię.
- Kochani, chodźcie! Mama Angie przyjechała, przywitajcie się! - zawołał ich Pablo.
- I weźcie też te wasze rzeczy do waszych pokoi. - wspomniała Angelika.
Rey i Eze wbiegli szybko na górę.
- Dzień dobry.. - spojrzeli niepewnie po kobiecie.
- No, nie musicie się mnie bać, skarbeczki! - Angelika przytuliła ich nagle z ogromną siłą - Mówcie mi "babciu".
"Babcia" wydała się rodzeństwu bardzo sympatyczną i ciepłą osobą, pierwszy raz widzeli czyjąś babcię, i co najważniejsze - była to ich babcia.
- A na dowód tego, że zostaniecie od dzisiaj moimi najukochańszymi istotkami, przygotowałam dla was także małą niespodziankę.
Angelika wskazała Reynie i Ezowi drzwi ich pokoi. Obydwoje otworzyli je.
Reyna zamarła. Jej brązowy, wypełniony kolorowymi pierdołami pokój wyglądał teraz ślicznie.
Ezequiela też zatkało. O takim rockowym królestwie zawsze marzył.
- Dziękujemy, babciu! Kochamy cię! - obydwoje rzucili się Angelice na szyję - Ej, a co to? Wy macie wspólną sypialnię?
Angie uśmiechnęła się do Pabla.
- Chodźcie, to pokażemy wam gdzie będzie spał wasz braciszek lub siostrzyczka!