Tutaj będzie dla odmiany Leonetta, mimo że bardziej wolę Dielettę :p
Jeszcze w tym tygodniu powinien się pojawić prolog do 2 sezonu :)
Violetta, Francesca, Camila, Ludmiła, Naty, Leon, Diego, Maxi, Gery, Clement, Brodway, Marco, Andres i Federico są na swoim ostatnim, finałowym koncercie na zakończenie szkoły no i w tym ostatnim w trasie En Vivo po Europie. Na sam koniec zawitali do Polski, do Wrocławia.
Jest dosłownie kilkanaście minut do rozpoczęcia występu. Wszyscy stali już na dworze przed zapleczem sceny.
- Ej, a mam takie pytanie.. Wy umiecie po polsku? - spytała Camila, patrząc po innych.
- Żartujesz? - zaśmiała się Ludmi - Ten kraj w ogóle mi nie podchodzi. Co to w ogóle za akcent mają ci ludzie? Te ich "ż" ani "sz" czy jak to się tam gada, tego wymówić się nie da!
- Ludmiła, na pewno Polacy to samo mówią o naszym akcencie. - zauważyła Viola.
- Właśnie, skończ narzekać. Ja myślę, że to super, że mamy okazję tutaj wystąpić, mamy w tym miejscu pełno fanów, widzieliście? Kto by pomyślał, tak na końcu świata.. - powiedziała Fran.
- A ja właśnie myślę, że to strata czasu ten koncert, równie dobrze moglibyśmy wystąpić gdzieś indziej. - stwiedził Leon.
- Taaa, pewnie. Tobie chodzi tylko o to, że zamiast Meksyku na ostatni koncert wybraliśmy Polskę i dlatego jesteś wielce obrażony. - mruknęła Naty.
- Właśnie, Leon weź nabierz trochę optymizmu, tu są niesamowici fani! - klepnął go w plecy Maxi.
- A dajcie spokój, jestem wkurzony.
- Leon, co się stało, to przez ten Meksyk? - spytała go Violetta.
- Wiesz, co.. - chłopak spojrzał na nią - Bardziej boli mnie to, że gdy Marotii pozwolił nam samemu decydować, gdzie pojedziemy i była do wyboru moja ojczyzna i Polska, to ty i inni wybraliście Polskę.
- No i co? Ale Leon, to tylko kraj!
- Tak wiem, ale ty nic nie rozumiesz! W moim rodzinnym mieście nie było mnie od dziesięciu lat!
- Daj spokój.. Możesz sobie tam pojechać w wakacje, ale wszyscy marzyliśmy właśnie o Polsce, nic nas tu nie przyciągnęło bardziej niż ci wspaniali fani, oni są niemożliwi! Nawet we Francji nie było takich wrzasków, jeszcze przed samym koncertem!
- Eee! - odezwał się Clement - Uważaj na słowa! - zaśmiał się.
- Wybacz, "Klemą." - Vilu pogłaskała go włosach.
- Nie mogę tam pojechać w wakację, bo nie mam funduszy.. - Leon spuścił głowę. Nikt już go nie słuchał.
- Spokojnie stary, jeszcze odwiedzisz Meksyk. - zwrócił się do niego Andres.
- Właśnie, nie ma się co przejmować! - zawołała Gery.
- Dobra, chodźcie już, przebierzemy się szybko i dajemy czadu! - zawołał Maxi i otworzył drzwi, z których wybiegła jakaś fanka.
- Byłam w waszej garderobie!!! - wrzasnęła - Nie wierzę że widzę was na żywo!!
Każdy wymienił z nią kilka zdań, bo (o dziwo) potrafiła perfekcyjnie po hiszpańsku. Każdy, oprócz Leona, który nadal był w złym humorze.
- Idźcie, ja tu jeszcze chwilkę zostanę. - zwrócił się do przyjaciół.
- Ale przyjdziesz na koncert? - zmierzył go wzrokiem Marco.
- Tak, nie bójcie się.
- Zamknij drzwi, bo przeciąg jest. - powiedział Diego.
- Dobra.
Chłopak trzasnął drzwiami.
Na dworze było pochmurno. "Pff.. W Meksyku by o tej porze świeciło słońce.." - pomyślał.
- O.. mój.. boże!!! - odwrócił się i za sobą ujrzał.. tę samą fankę, z którą przed chwilą inni rozmawiali. Jak widać, jeszcze sobie nie poszła.
- To przecież.. Nie wierzę, Leon Verdas!!! - zaczęła się drzeć.
- Ciii!!! - zatkał jej usta - Może głośniej, to się cała Polonia zleci!
- Powiedziałeś Polonia!! Aaa!! - krzyknęła fanka, ale już nieco ciszej.
- Tak w ogóle, to ty jesteś Polką?
- No pewnie!
- To dlaczego mówisz po hiszpańsku?
- No wiesz, jestem Leonista (dopisek autorki: wymyśliłam taką nazwę fandomu Leona, bo Jorgistas by tu nie mogło być) i uczyłam się zawzięcie żeby kiedyś z tobą pogadać, no i wyobraź sobie, że teraz spełnia się moje największe marzenie!
- Słuchaj ślicznotko, na serio chciałbym jeszcze tutaj z tobą dłużej pogawędzić, ale czas jest nieubłagalny i muszę uciekać na scenę. Pa!
- Ale Leon, poczekaj!
Nagle drzwi zaplecza się otworzyły i na dwór wyszła Viola.
- Leon, fani czekają! - zawołała.
- Ja mam coś, co mogłoby ciebie zainteresować! - krzyknęła do niego fanka.
- Idę, pa kochanie. - pogłaskał ją po głowie i poleciał.
- Słyszałaś?! - Polka zwrócła się do Violi - Powiedział do mnie kochanie!!
- Super! - przytuliła ją Castillo - Ale powiedz mi, co masz dla Leona co mogłoby go zaciekawić? I jak masz na imię?
PÓŁTOREJ GODZ. PÓŹNIEJ
Zbliża się koniec koncertu. Polscy fani szaleją z zachwytu, skandują imiona ekipy i krzyczą.
- Ciii! Proszę o ciszę kochani! - zawołała naraz Viola, a na wielkim ekranie za nią pojawiły się napisy z jej słowami przetłumaczone na język polski. W ten sposób grupa z Buenos Aires miała świetny kontakt z Polakami podczas finałowego koncertu.
Wszyscy zamilkli.
- Słuchajcie moi mili - zaczęła Violetta - Jak wiemy już, Polska to wspaniały kraj z wspaniałymi fanami. Niestety nie wszyscy się o tym przekonaliśmy, mianowicie Leon miał do tego jeszcze wątpliwości, ale zaraz one się rozpłyną.
Na trybunach rozległ się okrzyk zdziwienia, wszyscy artyści spojrzeli dziwnym wzrokiem na dziewczynę, a Leon szepnął do niej:
- Co ty wyrabiasz? Tego przecież nie było w programie show!
Nagle Violetta krzyknęła:
- Zapraszamy na scenę naszą największą Leonistas, chodź do nas Ola!
Zza kulis wybiegła ta sama fanka, z którą ekipa spotkała się przed drzwiami zaplecza wszyscy zaczęli jej klaskać, ku zdziwieniu piosenkarzy. Jakby ją już znali..
Viola podała jej mikrofon.
- Leon! - zwróciła się do niego. - Wiem, że nie przepadasz bardzo za mną, ale trzymam tu w ręce coś, co poprawi ci humor. Polacy! - zwróciła się po polsku do publiczności - Leona spotkałam już wcześniej, nie ważne w jakich okolicznościach - zaśmiała się. Nie chciała ujawniać bowiem tego, że zakradła się do ich zaplecza - Wszystko jedno. W każdym razie jestem jego ogromną fanką, ale smuciło mnie to że ponoć on nie cieszył się z tego, źe kest w Polsce. Ale miał ważny powód. Otóż artyści mieli do wyboru Polskę lub Meksyk jako miejsce ich ostatniego koncertu. Przeważyły głosy na nas. Więc Leon był przybity, bo miał nadzieję, że idwiedzi swoją ojczyznę, w której nie był już od wielu lat. Każdy na pewno potrafi sobie wyobrazić, jaki to ból w sercu. Ale, Leon..- zwróciła się do niego, już po hiszpańsku - Na szczęście już możesz pojechać do ojczyzny.
- Co?! - zdzwilił się chłopak - Nic nie rozumiem..
- Mam tutaj bilet na samolot do Meksyku i drugi bilet, dzięki któremu będziesz mógł się zakwaterować w jednym z największych tamtejszych hoteli. No i jeszcze masz samochód z wypożyczalni w pakiecie-nożesz sobie jeździć, gdzie chcesz. - Ola dała mu do ręki bilety, a on osłupiał.
- Ale.. Jak to? Skąd ty je masz? - wyjąkał zszokowany.
- Wygrałam ostatni konkurs wokalny w Warszawie i to było główną nagrodą. Usłyszałam waszą rozmowę, jak bardzo chciałbyś być w Meksyku, więc chciałam ci powiedzieć, że mogę ci w tym pomóc, ale ty musiałeś iść na scenę i tak wyszło.. Później zagadałam Violettę i wszystko jej wyjaśniłam. Przegapiłam cały wasz koncert żeby lecieć do mojego pokoju w hostelu, żeby wygrzebać te bilety i przybiec z nimi i zdążyć na koniec występu.
- I to wszystko po to, źebym mógł odwiedzić rodzinę?
- Tak, przecież cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko, musisz w końcu sobie uświadomić, że Polska jest waszym drugim domem bo tu macie najwierniejszych fanów na świecie.
- Tak.. - przyznał Leon, ciągle w szoku - Teraz to widzę.. Ale.. Jesteś pewna, że nie potrzebujesz tych biletów?
- I tak rodzice by mi nie pozwolili na tak daleką podróż. - wyjaśniła Ola - No i niczego jeszcze w życiu nie byłam bardziej pewna, jak tego że podejmuję dobrą decyzję.
- O jeju.. - Leon popatrzył jej głeboko w oczy i mocno ją przytulił - Dziękuję ci, kochana.. Pomogłaś mi spełnić marzenie.. - Leonowi lekko załamał się głos, a jego oczy zrobiły się wilgotne.
"O boże, wzruszył się.." - pomyślała.
Publika, dotąd milcząca z przejęcia, teraz krzyczała z radości.
- Ty swoje marzenie za niedługo spełnisz, a moje spełnia się teraz.. - Oli już też załamywał się głos. Okazało się, że teraz dopiero zdała sobie sprawę, kogo przytula, z kim ma doczynienia i jakie wielkie emocje to wszystko na niej wywiera.
Każdy członek ekipy także uronił łezkę, a najwięcej - Violetta.
Leon, po długim przytulasie z fanką, rzucił się na szyję właśnie Violi.
- Kocham cię, skarbie. Wielkie dzięki, wielkie dzięki.. - szeptał jej do ucha, pociągając nosem, po czym pocałował ją w policzek.
- Nie ma za co. - otarła łzy szczęścia.
- Polonia! - zawołał na całe gardło Leon.
- Mexico! - wrzasnęli Polacy.
- Polonia, kocham was! Jesteście niesamowici! Nic nie było większą głupotą, niż zignorowanie was i brak zainteresowania dla tego cudownego kraju! Uwielbiam was! Dziękuję wam! Wiecie, co? Niby mówią i przekonują, że aby spełnić marzenia trzeba jechać do Hollywood, ale ja będę pamiętać, że zamiast do Hollywood ja muszę przyjechać do Polski! Słodkie dziewczyny, przepraszam za mój chłod w stosunku do was! Wybaczcie mi i nie odwracajcie się ode mnie, Leonistas! Kocham was! Jak myślisz, Ola, nie będą źli?
Nagle wśród publiczności rozległo się skandowanie:
- Leon, Leon, Leon, Leon!
- Nie będą! - zaśmiała się.
- Hej, a mogę mieć do ciebie jeszcze jedno pytanie? Dlaczego te skarby tak na ciebie reagują? Znają cię?
- Może cię to zdziwić, ale owszem. - odparła Ola z uśmiechem - Śpiewam wasze piosenki przetłumaczone na język polski, mam pseudonim.. Sharon.
- Sharon, Sharon, Sharon! - krzyczeli Polacy.
- Dobrze już, haha! Bo zaraz wyleję tutaj morze łez! - zawołała Ola.
- Śpiewasz nasze piosenki w waszym języku? Hmm, super! A co śpiewałaś na tym konkursie?
- "Amor en el Aire". Po hiszpańsku.
- No to co, śpiewamy? - spytał ją Leon.
- O jeju! Nie wierzę! - z oczu Oli znowu poleciało kilka łez, a gdy już je otarła, cały Wrocław usłyszał pierwsze dźwięki odjazdowej piosenki Leona.
Po chwili chłopak i Ola zaczęli śpiewać, a w krótkim czasie już cała ekipa śpiewała.
Si hay amor y nada más
No es necesario
Nada, nada más
Si hay amor olvidate
del calendario
Nada, nada más
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré
Y te seguiré
Hay amor en el aire acercate de mí
Apuesto por lo que siento
Hay amor en el aire tu confía en mí
Ya ves que no existe el tiempo
Solo el destino que a nosotros nos unió
Para siempre
Para siempre
Super ci to wyszło! <3
OdpowiedzUsuńŻebyś widziała moją minę "mam pseudonim... Sharon" *.*
A ja się zastanawiałam, dlaczego fanka miała na imię akurat Ola, a nie jakoś inaczej xD.
Rzeczywiście magiczne En Vivo :D.