poniedziałek, 31 marca 2014

57 - GWAŁCICIEL UJAWNIA SIĘ, A OJCZYM REYNY NIE PRÓŻNUJE

  *Wracamy do Pamiętnika Rey*

Podczas dalsżej części dzisiejszej nocy myślałam że nic mnie już nie zaskoczy. 
A jednak. 
Znowu przyśnił mi się mój ojczym. Ale tym razem odbył on bardzo krótką wizytę, nawet nie zdążyłam go o nic zapytać. 
- Witaj ponownie, Reyna. Jak widzisz, nie posłuchałaś, a ostrzegałem cię.. Ale nic się nie martw, los ci da jeszcze szansę, tylko pamiętaj: czego by nie było, musisz być silna. Tak jest, musisz. Bo każdy tego od ciebie oczekuje, niestety. Tak w życiu już jest. 
Widzę, że się bardzo zmieniłaś, na lepsze oczywiście. Ale nie przestawaj się zmieniać. Teraz musisz być jeszcze lepszym człowiekiem, bo kto wie.. Może staniesz się inspiracją dla kogoś, kto przeżywa to samo. Ale przede wszystkim nie poddawaj się, wtedy będziesz miała większe szanse na pozbycie się wózka. 
Obudziłam się.
 Ta wizyta bardzo mi pomogła i podniosła mnie na duchu. Muszę sobie ją dokładnie przemyśleć, ale teraz nie ma na to czasu, w końcu muszę powiedzieć tacie że do Nagie w nocy dobierał się jakiś koleś i to w jego pokoju, właśnie.. Ciekawe gdzie wtedy był tata? Zawsze go nie ma, gdy coś się dzieje. 
Postanowiłam go odszukać. 
Pablo był jak zwykle u siebie. Siedział na łóżku i przeglądał jakieś nuty. 
- Dzień dobry, tato! Nawet nie wiesz, co się w nocy stało! Jakiś gościu gwałciciel był w twoim pokoju z Angie! Ona uciekła, a ja go przegoniłam. Nie wiesz kto to mógł być? Nie pokazywał twarzy. Tato.. Trzeba to zgłosić na policję! 
- Uspokój się, córeczko. - przerwał mi tata. Zsunął trochę spodnie. - Poznajesz?
- Masz.. Czerwone.. Bokserki. W kratkę. To znaczy, że.. O nieee..! - jęknęłam ze zrezygnowaniem. 
- Tak jest. 
- Popsułam wam noc, tak? 
- No, można to tak ująć. I omało co nie spadłbym z gzymsu. 
- I oblałam cię wodą.. I rzuciłam w ciebie wazonem.. - mruknęłam. 
- Wybaczam. - przytulił mnie. - Mam przynajmniej pewność, że nie muszę cię zapisywać na kurs samoobrony.
- Heh.. 
- Lecę, bo spóźnie się do Studia! Angie już dawno tam jest! 
- To dzisiaj poniedziałek? 
- Tak. 
- Tato.. Ja też pójdę. 
- Jesteś pewna? Bo.. Wieszz.. Po tym zdarzeniu z Ludmiłą.. 
- Nie. 
- Nie? 
- Nie. Jest okej. Nie mogę się przez nią poddawać. 
- Skoro chcesz iść, to proszę bardzo. 
- Dzięki tato. Kocham cię. 
- Ja cię też. - zaśmiał się.








Ogólnie to cały dzisiejszy dzień i wczorajszy wieczór (i noc) podjara bo oglądałam Twitcam Martiny wczoraj i mówiła o Simplemente Tini i coś o okładce chyba i pokazała gest który tak bardzo mnie podjarał (przedzieliła ręką swoją twarz na pół i coś tam mówiła ale nie jestem dobra z hiszpańskiego :c). Tak wiem, co za debilka ze mnie, jaram się takim czymś :D 
Ale to nie o to chodzi, bo gdzieś w lutym Tinita napisała na TT że propozycje okładek dla Simplemente Tini można wysyłać na maila, którego specjanie dla nas założyła. Pomyślałam a ci mi tam i wysłałam swojego autorstwa okładkę. 
Oto ona: 



I moja wiadomość dla Tini pod obrazkiem (oczywiście przetłumaczona na język polski): 

Cześć Tini! Na początku chciałbym powiedzieć, że jestem wielką fanką i imienniczką, jestem również  Martina i jestem z Polski, Polska cię kocha<3 Rozumiem, że możesz nie przeczytać tej wiadomości, ponieważ masz setki innych, ale tak naprawdę bardzo bym się ucieszyła, jakbyś zobaczyła moją okładkę dla Simplemente Tini <3 
Myślę, że najbardziej jesteś kojarzona jako "Violetta", zapominamy często i Martinie. Dlatego chciałbym przekazać przez ten obrazek, że masz dwa życia, a każda połówka twojej twarzy odzwierciedla twoją osobowość, którą kształtujesz przez muzykę. Jednak są rzeczy, które odróżniają cię od Violetty. 
Może jakość nie jest bardzo wysoka, ale zastanów się nad motywem połówek twarzy. 
Wielke buziaki z Polski <3 

Baaardzo proszę jeśli ktoś wie co Tini mówiła wtedy na Twitcamie niech mnie powiadomi, bo zawału zaraz dostanę :c 
Miłego :d 

niedziela, 30 marca 2014

MÓJ BLOG W OPOWIADANIA VIOLETTA POLSKA

Postanowiłam bez namysłu zgłosić mojego bloga do projektu VLP, ponieważ zależy mi na dużej ilości wyświetleń i obserwatorów i mam nadzieję że Violetta Polska mi w tym pomoże :3 Milens przyjęła moje zgłoszenie więc za niedługo będziecie mogli zajrzeć na Opowiadania Violetta Polska i nie zabraknie tam Reyny ;33 Myślę że mi się to opłaci ;) Miłej niedzieli <3

sobota, 29 marca 2014

56 - REY PRZYŁAPUJE ANGIE I GWAŁCICIELA

Dzisiejszej nocy w ogóle nie potrafiłam zasnąć, cały czas myślałam o tej operacji. 
A co jak spanikuję?!! A co jak nie dam rady?!! Co jeśli nie będę gotowa?!!
W nocy nie było Angie. Wiem bo "niechcący" podsłuchiwałam pod pokojem taty i nie słyszałam nic co by zwróciło moją uwagę. 
A może się pokłócili? Broń boże..
Dzisiaj całe rano aż do wieczora byłam na terapii. Będę ćwiczyć, starać się dać z siebie wszystko żeby jak najszybciej być gotowa na pierwszą operację. 
Gdy wróciłam, czekała mnie miła niespodzianka, która rozwiała wszystkie moje wątpliwości. 
- Angie? Co ty tu robisz? - ucieszyłam się na jej widok. Właśnie robiła z Pablem kolację. 
- Eze! Chodź! - zawołał tata. 
Mój brat zbiegł błyskawicznie.
Nikt mi nic nie odpowiedział. Usiedliśmy przy stole. 
- Emm.. Mam wam coś do powiedzenia. - zaczęłam. 
- My ci też, ale proszę - mów pierwsza. 
- Więc.. Chodzi o to, że wczoraj na terapii dowiedziałam się, że jest szansa na to ze bedę mogła przejść za niedługo pierwszą z trzech operacji, które pomogą mi odzyskać czucie w nogach, jeśli oczywiście nie będę się poddawać. 
- Siostra! To wspaniała wiadomość! - wykrzyknął Eze. 
- Reyna, tak się cieszę! - tata przytulił mnie. 
- Ja też! - powiedziałam. 
- Czy to znaczy, że będziesz mogła kiedyś wstać z wózka? - spytała mnie Angie. 
- Myślę.. - uśmiechnęłam się - że.. tak!
Wszyscy znowu zaniemówili z wrażenia i bardzo się ucieszyli. 
"Achh, będę mogła mieć kiedyś normalne życie.." pomyślałam. 
Wtedy sobie przypomniałam, że oni też chcieli mi coś powiedzieć. 
- No, teraz wasza kolej. Co chceliście mi powiedzieć? 
- Rey.. - zaczęła Angie. - Ostatnio nie zabardzo dogaduję się z Germanem, w przeciwieństwie do moich kontaktów z twoim tatą. Przepraszam.. 
- Ale za co przepraszasz, Angie? - przerwałam jej. - przecież to wspaniale, zawsze tego chcieliśmy! 
- To miło z waszej strony. - uśmiechnęła się. - I dlatego.. Dalej jestem guwernantką Violetty, ale.. 
- Ale co? - ciekawość mnie rozpierała. 
- Rey, podczas twojej nieobecności wprowadziłam się do was. Zajmę mały pokój na parterze. 
- Co?! - zaraz znalazłam się obok niej i mocno ją przytuliłam. - Angie!! To spełnienie naszych marzeń, wspaniale!! 
Teraz już chyba wszystko się ułoży. Po kolacji ja z Ezem posprzątaliśmy i poszliśmy spać. Byłam bardzo zmęczona tymi wszystkimi dzisiejszymi ćwiczeniami i zabiegami, dlatego zaraz zasnęłam. 

*Oczami narratora* 

Pablo nie spał. Czekał, aż otworzą się drzwi z jego sypialni. 
Długo na to czekać nie musiał. Weszła Angie. 
- No cześć kochanie. Ileż można? - uśmiechnął się do niej. 
- Musiałam czekać aż Eze zgasi światło. Chyba nie chcesz żeby dzieci się dowiedziały, co tu robimy? - pocałowała go namiętnie. On jednak nie potrafił się skupić na odwzajemnieniu, bo myślał o tym, jak powiedział Reynie o ich zeszłej nocy. Chciało mu się śmiać, ale nie zaśmiał się. Z rozmyśleń wyrwała go Angie, która właśnie skończyła go całować.
- Co ty, nie chcesz? Nie to nie. - wstała i już była koło drzwi, kiedy Pablo oprzytomniał i przycisnął ją mocno do ściany. 
*STREFA +18* 
- A próbowałaś już kiedyś na stojąco? - teraz on zaczął ją całować, tak jak lubiła, czyli szybko, ale namiętnie i głęboko. Dobierał się do jej stanika, kiedy tylko pozbył się bluzki. 
- Ej! - powstrzymała go. - A nie pamiętasz, co miałam poćwiczyć? Tej nocy byłam sama, a to dlatego że pakowałam rzeczy żeby się do ciebie wprowadzić. Teraz muszę ci się jakoś odwdzięczyć. 
Angie kucnęła i przystąpiła do działania. Szybko nie poszło, bo Pablo miał wysokie wymagania. Jednak w końcu osiągnęła końcowy efekt. Położyli się na łóżko. 
- Jak mi poszło? - zapytała, wtulając się w niego. 
- Przeszłaś samą siebie, skarbie. Oby tak dalej! Wspaniale, brawo. 
- Iiii? 
- I ja nie będę dłużny.. - Pablo zaczął ją całować po całym ciele, gdy w końcu pozbył się wszystkich jej ubrań. Zatopił swoje usta w jej kobiecości na chwilę, a gdy już Angie domagała się więcej, oplotła go nogami w pasie i przenieśli się obok ściany.
Pablo przycisnął ją do niej. 
- A teraz nauczymy się szytwno trzymać przez cały czas, cokolwiek by się nie działo.  - pocałował ją. - Uwaga.. Próba. 
Wszedł w nią. Jęknęła. 
- Już? Możemy dalej? 
- Z tobą zawsze. 
- Okej.. - znowu się pocałowali i nie przerywając, powoli złączali swoje ciała i odłączali. Obaj zaczęli pojękiwać. 
W końcu zatrzymali się i spojrzeli po sobie pożądliwym wzrokiem.
- Możemy już znowu na ostro? - spytała, mocniej łapiąc się Pabla. 
- Trzymaj się mocno, Angie. - powiedział i pocałował ją krótko, po czym chwycił Angie żeby było jej wygodnie i znowu w nią wszedł. Potem coraz szybciej i szybciej zaczęli się poruszać. Angie już też załapała ten rytm i wyginała się raz do przodu raz do tyłu. Jednak Pablo po dłuższej chwili zauważył, że ona nie nadąża. 
- Co jest? - spytał. 
- Nic, nie mam wprawy, ale ty masz, więc rób swoje! 
- Czy ty mi rozkazujesz? - zaśmiał się. 
- Tak! Chcę więcej! Szybciej! Chcę krzyczeć! 
- Kocham cię! - wrzasnął naraz i posłusznie przyspieszył. Chyba jednak trochę za szybko, bo Angie zaczęła tak krzyczeć że.. obudziła się Reyna. 

*Wracamy do Pamiętnika Rey* 

W środku nocy zbudził mnie.. Krzyk Angie. Jako pierwsze pomyślałam sobie "Jupiii, znowu się kochają!" i już chciałam położyć się z powrotem, kiedy nagle uśmiadomiłam sobie pewną rzecz. No bo kiedy ludzie to robią, to raczej nie mają zwyczaju krzyczeć, chyba że ich ktoś gwałci. A co jak.. Jak Angie jest w pokoju mojego taty i jakiś gwałciciel do nich wparował?!! Wzięłam to co miałam pod ręką (wazon xd) i rzuciłam się w kierunku pokoju taty. O dziwo sama wsiadłam na wózek. Eze smacznie sobie teraz pewnie spał. Kiedy byłam pod drzwiami usłyszałam głośne krzyki Angie: 
- Dość już! Przestań! Zaraz nie wytrzymam! Proszę cię, zlituj się już! 

*Oczami narratora* 

Tak naprawdę to Angie chciała więcej, ale wiedziała że jak każe Pablowi przestać to będzie jeszcze bardziej, głębiej, szybciej i mocniej w nią wchodzić. 
Niestety Rey tego nie wiedziała. Jej te słowa Angie wystarczyły, żeby być pewną, że tam jest jakiś gwałciciel. Na szczęście Angie i Pablo przesunęli się w stronę drzwi i Angie w porę poczuła, że ktoś chce wejść. Wbiła paznokcie Pablowi w szyję. To jedyny sposób źeby przestał. 
- Co? Już? - uśmiechnął się. Wcale nie wyglądał na zmęczonego, w przeciwieństwie do Angie, która głośno sapała. 
- Pablo.. Ktoś tu chce wejść.. 
- Co? 
- Tak, dobija się.. Do.. Drzwi. 
- To na pewno Reyna. - mężczyzna szybko założył tylko bokserki, a Angie rzucił swoją koszulę. - Masz! Schowaj się pod stolik! 
Angie posłuchała. Pablo puścił drzwi i szybko schował się za nimi, zakrywając twarz poduszką. 
Do pokoju wparowała Rey. 
- Angie! Heh.. Uciekła.. I słusznie! - zajrzała za drzwi. - A kogo my tu mamy! Pokaż kim jesteś, gwałcicielu!! Tylko tata może zbliżać się do Angie, nie jakiś pedofil taki jak ty! Dzwonię na policję! 
- Nie! - Pablo nadal zakrywał twarz. Rey przypatrywała się jego bokserkom. Zapamiętała że były czerwone w kratę. 
- Spadaj już mi stąd!! Nie wstyd ci się do niej dobierać, gwałcicielu ty.. 
"Gwałciciel" rzucił się do ucieczki przez okno, ale zanim je otworzył, była już obok niego Rey i rzuciła w niego z całej siły wazonem. Wyskoczył przez okno, ale zapomniał że jest na pierwszym piętrze i złapał się gzymsu. 
Rey oddaliła się już do siebie do pokoju. Chyba była z siebie dumna że pokonała pedofila. 
Angie tymczasem wyszła spod stolika i pobiegła w kierunku okna, śmiejąc się. 
- Pablo, zaraz spadniesz! Daj mi rękę! - wciągnęła go z powrotem go pokoju i zamknęła okno. 
- Żyjesz hahaha? 
- Żyję. Półprzytomny i cały mokry od tej cholernej wody z wazonu, ale żyję. Z czego się smiejesz? Własna córka mnie chciała zabić! Dobrze, że zasłoniłem twarz tą poduszką.. 
- Dobra już. - pocałowała go. - Mniej marudzenia a więcej działania. Rozgrzeję cię. 
- Chyba kupię sobię dźwiękoszczelne drzwi.. - zaśmiał się Pablo, rzucając Angie na łożko. 
Dalej to już było tak samo jak podczas pierwszej nocy - idealnie. Więcej szczegółów może będzie kiedy indziej :) 

czwartek, 27 marca 2014

55 - PABLO OPOWIADA CÓRCE O NOCY Z ANGIE. (?!!!!!) SZANSA

Moi przyjaciele pomogli mi się pozbierać po tym wydarzeniu z Ludmiłą. Poszli już na zajęcia, a ja czekałam na tatę, który rozmawiał z tą wiedźmą. 
W końcu przyszedł. 
- Tato, ja.. Przepraszam, wiem że zachowałam się strasznie.. 
- To co zrobiłaś, przeszło ludzkie pojęcie, Rey. To.. 
Nie dokończył, bo naraz zjawiła się Angie. 
- Pablo.. Przepraszam że przeszkadzam, ale.. Zdaję się że zostawiłam u ciebie wczoraj wieczorem torebkę i.. Mogę dzisiaj po nią wpaść? 
- Jasne!
- Hej.. To .. ty byłaś u nas wczoraj wieczorem? - oczy mi się zaświeciły. 
- Tak.. - Angie skierowała wzrok na podłogę, byle tylko nie patrzeć na mnie. Czuła się skrępowana. 


- Przepraszam, że tak wypytuję, ale.. Nie widziałam cię, żebyś wchodziła ani wychodziła.. Powiedz.. Wyszłaś rano? 
- Ja.. Yyy.. Muszę iść! Zdaję się że Beto mnie woła, cześć wam! - speszyła się i poszła. 
- Rey, co ty robisz? Jeszcze mi nauczycielki straszysz? - tata popatrzył na mnie bezradnie. 
- Nauczycielki? Serio tata... Nauczycielki? I nic więcej? Tatoo.. Spała u nas wczoraj w nocy Angie? 
- Tak, nie potrafiła zasnąć w domu Castillo. Co w tym dziwnego? 
- Nic. W porządku. - zrezygnowałam. Jednak po chwili postanowiłam nie dać za wygraną.
- Tatooo... 
- Co.. 
- Ile mamy pokoi w domu? 
- Nie wiem..  Z dziesięć.  
- Hmm.. A wczoraj był ktoś na parterze w nocy? 
- Co? Hahahah, nie. Skąd ten pomysł? 
- Ha!! Wiedziałam! Tu cię mam, tatuśku! Skoro wczoraj Angie u nas spała, a powiedziałeś, że nie było nikogo przez całą noc na parterze, znaczy że Angie tam nie spała na pewno. A na górze jest tylko sypialnia moja, twoja i Eza oraz łazienka. W łazience na stówę nie spała, a u Eza też raczej nie. Gdyby była u mnie, też chyba bym coś pamiętała. Więc wniosek jest jeden - spała u ciebie!! 
- Mhhhh.. No dobra.. Masz mnie. Co chcesz w zamian żebym nie musiał ci mówić nic więcej? 
- Zero kazań o dobrym zachowaniu. 
- Dzisiaj? 
- Nieee.. No co ty, przez cały rok. 
- Nie ma mowy. 
- No więc słucham? No już, tatooo, pochwal się! Nie wstydź się, doszło do czegoś? Pocałowałeś ją? 
- Noo.. 
- A był tego jakiś ciąg dalszy? 
- Ciąg dalszy znaczy.. 
- No wiesz, tato.. No.. 
- Nie no, na serio nie wiem co ty rozumiesz przez słowo "ciąg dalszy" - zaśmiał się. 
- No że wy.. No.. Że ten teges.. Razem i... A dobra! No to wprost: kochaliście się?! 
- Nie. 
- Tato.. 
- Co? 
- Zaufaj. 
- No to tak. 
- Jezusss.. Zapytam jeszcze raz. Kochaliście się? 
- Tak. 
- O jezujezujezujezujeuzjezujezujezu!!!!! - zaczęłam krzyczeć. Gdybym mogła, skakałabym z radości po całym studio. 
Gdy się uspokiołam, spytałam Pabla: 
- Jak było, dobra jest? 
- No jasne. 
- A ty? 
- Jeszcze pytasz? Była wniebowzięta! 
- Ale że było tak... No wiesz.. Dziko czy bardziej.. Spokojnie? 
- Oj, córeczko.. Gdybyś tam była.. Najpierw było powoli i nastrojowo, a potem?! Takich rzeczy, które się tam działy nie doświaczysz już w życiu! Później już było baardzo szybko i.. - naraz tata otrząsnął się. - Zresztą co ja ci tu mówię? Przecież jestem twoim ojcem i jak ja ci się w ogólę mogę z takich rzeczy zwierzać, matko boska.. Do czego to doszło.. Zapomnij o tym, nic nie było i.. 
Przytuliłam go. 
- Spokojnie, tato. Mi możesz zaufać. Bardzo się cieszę, że w końcu zadziałałeś i życzę wam więcej takich nocy. 
Pablo popatrzył na mnie, pokręcił głową i wybuchnął śmiechem. 


Co się działo w dalszej części dzisiejszego dnia? Pierwszy raz byłam na terapii. Na początku mówiłam sobie, że nie mogę tam rozpaczać, bo to mi w niczym nie pomoże. No ale oczywiście gdy już się tam znalazłam, były takie momenty, kiedy musiałam sobie po prostu popłakać.. Ale najlepsze jest to, że pod koniec dzisiejszej terapii terapeuta powiedział mi, że jesli nie będę się poddawać, jest szansa na to ze bedę mogła przejść pierwszą z trzech operacji, które pomogą mi odzyskać czucie w nogach!! Aaaaaa!! Jak się cieszę!! Może za kilka lat znowu będę mogła stać, a nawet.. Chodzić!!! 
Jeszcze nie powiedziałam o tym Ezowi i tacie, bo sama nie mogę w to uwierzyć. Ale kiedy tylko natrafi się okazja, od razu ich o tym powiadomię, napewno się też bardzo ucieszą. 
Jednak tata i pani psycholog mieli rację: na wózku też można przeżywać szczęśliwe chwile. A tak poza tematem: w dalekiej przyszłości może tata ożeni się z Angie, no bo w końcu pierwszą wspólną noc mają już za sobą, aaaa!!!! 

wtorek, 25 marca 2014

54 - LUDMIŁA MA ZA SWOJE!!

*Dalej widziane oczami narratora* 

Pablo i Angie już wstali. Był już późny ranek. 
- Jak się spało, księżniczko? - zapytał ją, gdy zeszli na dół. 
- Chodzi ci teraz ooo.. takie zwykłe spanie, czy to, co się działo zanim zasnęłam? 
- No dobra.. - zaśmiał się Pablo. - Niech będzie. O to drugie. 
- Hmm.. O to drugie mówisz.. No to moja recenzja jest taka.. - śmiała się Angie, kładąc mu ręce na ramionach. - Jesteś świetny w łóżku, nawet powiedziałabym.. Najlepszy! 
- Ooo.. - ucieszył się, zbliżając swoją twarz do twarzy Angie. - Tobie też nieźle wyszło, jak na twój pierwszy raz.. Ale musimy popracować nad ssaniem. 
- Że co proszę? - oburzyła się Angie, śmiejąc się. - Nie było ci dobrze? 
- Było, ale mogłoby być jeszcze lepiej. Masz ochotę poćwiczyć? 
- Wiesz.. Może później. - powiedziała, patrząc na jego pasek. 
- Aj głuptasie, na żywo poćwiczymy wieczorem.. Na razie poćwicz na manekinie. 
- He? - Angie zaśmiała się. Kompletnie nie rozumiała, o co mu chodzi. 
- Moje usta są manekinem.. Pokaż, na co cię stać.. 
Teraz zrozumiała. Nie trzeba było jej dwa razy mówić. Angie pocałowała Pabla tak jak on ją zeszłej nocy długo i namiętnie. On odwzajemniał. Kiedy skończyli, powiedział: 
- Idzie ci coraz lepiej.. Zobaczymy jak ci pójdzie wieczorem, ale już nie tylko z manekinem - poruszył brwiami, a Angie zaśmiała się.
- Ale po co czekać do wieczora.. - zbliżyła się do niego i już chciała kucnąć, kiedy Pablo ją powstrzymał. 
- Nie, nie.. Trzeba czekać bo dzieci są w domu, wybacz.. 
- Dzieci? Jakie dzieci? Przecież dzisiaj miały wrócić do Studia, zobacz która godzina.. 
Nagle Angie i Pablo popatrzyli po sobie z przerażeniem i powiedzieli jednocześnie: 
- Studio.. 
- Spóźnię się do Studia! - wrzasnął jego dyrektor biegnąc na górę się ubrać. Jego wybranka zrobiła to samo. 

*Wracamy do Pamiętnika Rey:)*

W Studio wszyscy mnie miło powitali. Oczywiście oprócz Ludmiły. Akurat śpiewałam przy wszystkich "Maldito Optimismo", kiedy przyszła. A za nią stanął tata, ale nie chciał mi przeszkadzać, bo się spóźnił. Dziwne, to nie w jego stylu.. 
Kiedy skończyłam, Ludmiła podeszła do mnie i powiedziała: 
- Ojojoj.. Patrzcie, kogo tu przywiało.. Córeczka dyrektora wyzdrowiała? Tata też zdrowy? To cudownie, ale wiesz.. Nie tęskniliśmy za tobą, nędzna śpiewareczko na wózku. - wykrzywiła się do mnie. Nie zauważyła że Pablo już jest. 
- Słucham? - wyszedł nagle zza cienia drzwi. Ludmi zbledła. Wszycy odwrócili się i też zbledli, patrząc na reakcję supernowej. - Powtórz, co powiedziałaś o mojej córce, Ludmiła. 
- Ja.. Ej no, Pablo! No bo to prawda! Zjawia się tu i niewiadomo czego oczekuje! A oklaski należą się tylko prawdziwym gwiazdom! 


- Jak ty? - powiedziałam nagle. - To samo mogę powiedzieć o tobie. Taka nic nie warta mała gwiazdka nagle chcę się stać jakąś wielką diwą? Nieee.. Cień wszystkich w tym studiu cię przyćmiewa, zwłaszcza Violetty. 
Violetta zrobiła grobową minę, a wszyscy na chwilę popatrzyli się na nią i wrócili do oglądania tej sceny. 
Ludmiła wzdrygnęła się i wydała z siebie okrzyk zdumienia. 
- Co? Przesadziłaś kochana, nie powinnaś tego mówić! 
- Daj spokój! - starał się ją uspokoić tata. 
- No sam widzisz, Pablo! Jak ona przesadza to nic nie mówisz, a ledwo ja coś powiem to już obrywam, to niedopuszczalne! Wiecie co? Patrząc tu na was wszystkich, mam wrażenie że wszyscy jesteście tu po znajomości! Głównie mam na myśli ciebie Rey, i twojego brata i tatę! 
Eze już chciał coś powiedzieć, ale odjęło mu chyba mowę. 
Kontynuowała. 
- Wszyscy jesteście siebie warci!! Amancik, pierwszy lepszy dyrektor z małym wynagrodzeniem i .. - Ludmiła zawahała się, ale dokończyła - kaleka! 
Tego było mi już za wiele. Wstałam z wózka i uderzyłam z ją całej siły w twarz. Należało jej się. Zaraz po tym, gdy to zrobiłam, upadłam na ziemię i się rozpłakałam. Wszyscy uczniowie rzucili się aby mnie podnieść. Ludmi ogarnęła się szybko, syknęła coś i poszła.