poniedziałek, 7 kwietnia 2014

58 - NAPAD NA ZAKOCHAŃCÓW W RESTO

Nikt się nie zdziwił że wciąż normalnie chodzę do Studia. No, może oprócz Ludmiły. Przynajmniej starała się tego nie okazywać i wręcz unikała mnie. Ale to nawet dobrze. 
Siedziałam właśnie z Brodweyem, Marco, Violettą i Maxim na schodach przed studiem, kiedy naraz przybiegła do nas cała zdyszana Fran. 
- Hej, słuchajcie! Mam super pomysł!
- Franceska, spokojnie. - zaśmiała się Viola. 
-  Niechcący podsłuchałam rozmowę Ezequiela i Camili i.. - dyszała. 
- Fran, jak mówisz że zrobiłaś coś niechcący to zawsze to było chcący! - zaśmiał się teraz Brodway. 
- Ej no weźcie już! Nie chcecie wiedzieć to nie, nic wam nie powiem! 


- Dobra, no słuchamy. - powiedziałam. - Mów. 
- Nie zgadniecie: onie mają dzisiaj dwumiesięcznicę!! Aaa!!
- No i co z tego? - spytał Maxi. 
- Maxi, czy ty nic nie rozumiesz? Oni planują randkę w Resto!! Właśnie tam poszli! 
- Fran.. - uśmiechnęłam się - Chyba wiem o co ci chodzi moja droga.. 
- Aaaa, będzie napad? - Viola popatrzyła na nią z błyskiem w oku. 
- No pewnie! 
- Jasne! - krzyknął zadowolony Brodway. - Należy się mu! 
- Hmhm! - chrząknęłam. 
- Oups, zapomniałem że ten frajer to twój brat. 
- Brodway! - uspokoił go Marco. 

Chwilę później byliśmy już w Resto. Byli tam też zgodnie z naszym planem Eze i Camila. 
- Ojj, ale oni tak słodko razem wyglądają.. - rozmarzyła się Viola - będziemy im przerywać? 
- Tak. - powiedziałam, śmiejąc się. - Do dzieła. 
Ja zostałam, bo niestety byłam na wózku, nie a się ukryć. Dosłownie nie da, bo rzeczywiście ja nie potrafiłam się ukryć pod stołami, jak to robili moi przyjaciele, zbliżając się powoli do stolika przy którym siedział nasz cel, czyli mój brat i Cami. 
Ja skryłam się za automatem do gier i obserwowałam ich. 
W końcu trafili pod właściwy stolik, właściwie tylko Marco i Fran, inni zostali pod stołem obok bo by się tam nie zmieścili. 
Gdy Eze i Camila zbliżyli się do siebie żeby się pocałować, puściłam oczko Violi, a ta puściła oczko Fran, która razem z Marco wyczuła właściwy moment i właśnie wtedy gdy para już miała się pocałować, uszczypnęli Eza z całej siły, który ta się odepchnął z bólu od stolika, że przewrócił się z krzesłem do tyłu (xd). 
Wtem szybko Maxi wział pierwsze lepsze krzesło i dosiadł się do Camili, która nadal z zamkniętymi oczami czekała na pocałunek. 
Maxi krzyknął głośno: 
- Hej Camila! 
Dziewczyna aż podskoczyła. Ekipa spod stolika obok wybuchnęła cicho śmiechem. 
- Emm.. Maxi?! Czeeeść!.. 
- Co robisz? 
- Yy.. Ja.. Tu.. Przyszłam z .. 
- Z Ezem? 
- Co? Z Ezem? Nie, co za pomysł, nie... Hahaha... Maxi, dobry jesteś! - klepnęła go w ramię. 
Wtedy Franceska wyszła spod ich stołu. 
- Chusteczka pani spadła. - ukłoniła się przed przyjaciółką. 
- Fran?!! Co ty tu robisz?!! Gdzie Eze?! 
- A mówiłaś że z nim nie przyszłaś! - Fran ze śmiechem nachyliła się gwałtownie w kierunku Camili, jak na przesłuchaniu. 
- No ale.. Ja.. Eze! Viola? 
Właśnie Violetta przemsknęła się żeby pozbierać z podłogi Eza i wstała razem z nim. 
- Co tu jest grane?! - błądziła oczami Camila - Marco?! 
Marco podniósł krzesło Eza i stanął obok.
- Gdzie ja jestem? - zatoczył się Eze. 
Zbliżyłam się do brata i powiedziałam. 
- Oo hej Camila! 
Camila i Eze zgłupieli. Jeszcze głupsze miny mieli, gdy spod sąsiedniego stolika wyłonił się jeszcze Brodway. 
- I ty tutaj też? Dobra, mam tego dość. O co biega? Fran! - zwróciła się do przyjaciółki. 
- Nie przywitałaś się dzisiaj z nami, nie mówiłaś że macie dwumiesięcznicę i nie mówiłaś gdzie idziesz. To zemsta! - Franceska spojrzała na nią groźnie. 
Camila roześmiała się,a za nią wszyscy. 
- Dobra.. - mruknął Eze - od dzisiaj będziemy wam mówić o wszystkim. 
- No i to mi się podoba! - uśmiechnęła się Viola. 
- Teraz to już musicie się pocałować. - powiedziałam. 
Zrobili to. Wstali od stolika. 
- Ej no, a dokąd to? - spytał Marco. 
- Będziemy wam o wszystkim mówić, ale jednak od jutra! Kochamy was!  - zawołała Camila i wyszli, trzymając się za ręce. 
- Napaaaad!! - wrzasnęła Fran i już chciała iść za nimi, ale Viola i Maxi ją powstrzymali. 
- Daj spokój, niech się dobrze bawią. - powiedziała Violetta. 
- Nie, jestem z Franceską! - burknął Brodway. 
- Nie nie nie.. - powstrzymałam ich. - Nigdzie nie pójdziecie.. Obydwaj. A teraz sobie grzecznie wrócimy do Studia, tak? 
Fran i Brodway pokiwali od niechcenia głowami.
Wszyscy znowu się roześmiali. Wróciliśmy na zajęcia. 



Wracaaaamy....  ;DDDD!!!! 
Dzisiaj taki śmiechowy rozdział, na fajną pogodę ;* 
Jak tam wgl te testy 6 klas sprzed tygodnia? Mniemam, że na pewno łatwiejszy niż rok temu ;/ ;p
Rocznik 2000 jakiś pechowy wiecie o co chodzi ;p

3 komentarze:

  1. Jak mnie by ktoś przerwał randkę, to od razu bym zabiła! :D
    Rozdział cudowny, jak zwykle :).
    Fajnie, że już wróciłaś z rozdziałami. Tak nudno było. :))

    U Ciebie ładna pogoda? Zazdroszczę :P.
    U mnie zimno i bez słońca :/.
    A test w sumie nie był trudny. Tylko takie banalne błędy się popełniło :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie nowe rozdziały :3 Czekam na next! ^^
    PS. Jestem rocznikiem 2000 i nie wiem o co chodzi. XDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy wiek czyli 21

    OdpowiedzUsuń