*Wracamy do Pamiętnika Rey*
Rano kończyłam śniadanie, gdy tata i Angie zeszli po schodach.
- Dzień dobry! - uśmiechnęła się do mnie.
- Ee? To wy jeszcze w domu? Eze już od rana siedzi w Studiu, myślałam że wy też.
Angie i Pablo popatrzyli po sobie i uśmiechnęli się do siebie.
- A dobraa, o nic nie pytam.
- Pablo, ja lecę bo się spóźnię, zjem coś po drodze, pa. - pocałowała go w policzek i wyszła.
- Ach ta Angie.. - popatrzyłam na tatę i nagle szeroko otworzyłam oczy. - Właśnie.. Tato!! Uważaj na Jade, ona chce zakłócić życie Angie!!
- Dobrze że mi teraz to mówisz, córeczko.
- Miałam powiedzieć wczoraj, ale..
- Właśnie. Miałaś powiedzieć wczoraj. To był sarkazm. Rey, takich rzeczy się nie zapomina.
- A skąd wiesz że się z nią widziałam?
- Była wczoraj u nas w domu.
- Co?! Jade u nas w domu?! Zrobiła wam coś?!
- Spokojnie. - tata usiadł obok mnie. - Nic nie zrobiła oprócz tego, że wlazła pod łóżko.
- A to chyba nic takiego groźnego, jak na Jade?
- Taa... Przyłapała nas.
- O cholera!
- Właśnie. Myśisz że powie Germanowi?
- A niech mówi, walić to. W końcu teraz jesteś szczęśliwy z Angie i cały czas wam ktoś przeszkadza!
- Powiedziała moja córka która ostatnio rzuciła we mnie wazonem i wyrzuciła z własnego domu. - zaśmiał się.
- Oj tato, ile razy mam cię przepraszać? - przytuliłam go, śmiejąc się. - Wiesz, że nie wiedziałam że to ty. Ale uważaj na Jade, proszę. Bo nie ma nic gorszego od tej baby.
Naraz usłyszeliśmy huk. Odwróciłam się. Drzwi z domu się otworzyły i do pomieszczenia wpadła.. Jackie.
- Myślisz, że nie ma nic gorszego od Jade?!! - cała się trzęsła, miała poszarpane włosy, kipiała złością i była baardzo wściekła.
- Jackie, spokojnie. Wyjdź, proszę.. - tata zasłonił mnie i popchnął mój wózek trochę do tyłu. Przestraszyłam się.
- Skąd ty się tu wzięłaś? - spytał ją.
- Byłam na Wyspie Wielkanocnej. Te wasze durne służby specjalne mnie sprowadziły i zamknęły w psychiatryku. Ale uciekłam i oto jestem. Ale muszę się spieszyć, bo ci mundurowi mnie gonią, zaraz tu będą.
- Ty jędzo! - krzyknęłam naraz, nie wiadomo po co do Jackie. Musiałam to powiedzieć.
- Słucham?! Kto to powiedział? - Jackie zbliżyła się do mnie z szyderczym uśmiechem na twarzy. Tata ją odepchnął i osłonił mnie.
- Nie zbliżaj się do mojej córki..
- Ach, no jasne!! Teraz sobie przypominam!! To ta twoja córka, tak? hahahah.. Jak ci tam było młoda.. Roy?!
- Rey. - burknęłam, ukrywając strach.
- Nie bój się mnie, kochanie! Cooo, teraz chciałaś żeby twój tata był sobie z Angie, ale coś ci nie wyszło i skończyłaś na wózku?!! No, coś podobnego..
- Nie dotykaj jej! - krzyknął tata.
- Spokojnie, Pablo.. Przecież to tylko twoja córka. A może raczej.. Kaleka!! - Jackie wybuchnęła śmiechem, a tata złapał ją za ręcę i mocno ścisnął.
- Co powiedziałaś?!
- Ała! To boli! Oszalałeś?! I tak nigdy nie będziesz szczęśliwy z Angie!
- Będzie! - zawołałam niepewnie.
- Ach tak, smarkulo?! To patrz! - Jackie zacisnęła paznokcie na plecach mojego taty i pocałowała go znienacka.
- Pablo, zapomniałam.. - nagle w drzwiach domu stanęła Angie.
Serio? Ja się pytam, serio?
OdpowiedzUsuńJak ty mogłaś tą psychopatkę znowu wtrącić w ich życie, co?
Zachowywała się bardzo... psychopatycznie...
(inne słowo nie przychodzi mi do głowy :P).
Czekam na next! :)
Hehe rozumiem co masz na mysli :D pociesze cie i powiem, ze dlugo tam nje zagosci :p dziekuje *.*
UsuńA napiszesz co bendzie w nastempnych tygodniach
OdpowiedzUsuńKiedy
UsuńZaraz ;3
UsuńŁo kurde XDD Świetny rozdział :D Czekam na next! ♥
OdpowiedzUsuń