sobota, 24 maja 2014

80 - MARCESCA

*Wracamy do Pamiętnika Rey*

- Naty, czekaj! Viola, Cami! 
- O co chodzi, Reyna? Czemu jesteś taka zdenerwowana? - spytała mnie Camila. 
- Ja? Zdenerwowana? Nie. Po prostu mam już wszystkiego dość! 
- My też. Przykro mi, nie pomożemy ci. - powiedziała Naty. 
- Ej no, czekaj, czekaj! Fran pokłóciła się z Marco, a ja czuję że muszę ich pogodzić..
- Co? Jak to pokłóciła się? - Violetta była zdziwiona - Nic nam nie mówiła..
- Ale było widać, że coś ją gryzło.. - przyznała Camila.
- Co proponujesz? - zapytała Naty. 
- Słuchajcie. Ja zagadam z tobą Naty do Marco, a wy pogadacie z Francescą. I umówimy ich w tym samym miejscu, no a wtedy już będą musieli się chyba pogodzić! 
- Hmm.. Nie wiadomo czy wypali, ale możemy spróbować. - Cami wzięła Violę za rękę. 
- Dobra. - powiedziała Naty. 
- Hej! - opamiętała się naraz Viola - Ale gdzie my ich spikniemy? Możemy u mnie! 
- No i mamy. Lećcie. - powiedziałam krótko i pociągnęłam za sobą Naty. 
Szybko znaleźliśmy Marco. Siedział przybity na ławce przed studiem. 
Hmm, szkoda, że nie przemyślałyśmy, co mu powiemy. 
- Marco, hej co tam.. - zaczęłam. 
- W porządku, a co was tu przywiało? 
- Nas? - obejrzałam się do tyłu. - Aaa, Naty.. Hahahaha... No.. Ta.. 
Marco popatrzył na nas dziwnie. Naraz Naty wyparzyła: 
- Musisz z nami iść do domu Castillo! 
- Co? 
Zatkałam Naty buzię. 
- No, bo.. Musisz z nami iść do domu Castillo, bo.. Tam jest..
- Kot! - krzyknęła Naty. 
- Mysz! - powiedziałam w tym samym momencie.
- Co? O czym wy mówicie? Czemu w domu Violetty jest mysz? I kot? 
- Nie, Marco.. Tam jest kot tylko on.. Się nazywa.. Mysz. - popatrzyłam dziwnie na Naty i zrobiłam gest który znaczy że ma pomóc. 
- No chodź już! - pociągnęła go. - Ten kot siedzi na półce w pokoju Violetty i nie chce zejść. No i ktoś musi go ściągnąć. Pomożesz, co nie? 
- No dobra.. Nie rozumiem was do końca, ale ehh.. I tak nie mam nic lepszego do roboty.. 
Marco poszedł z nami. 

*Dom Castillo* 
Drzwi były otwarte, więc natychmiast poszliśmy na górę. Ze mną było trochę problemu, ale w końcu też tam dotarłam.
- To tam! - pokazałam na pokój Violi. 
Marco pchnął drzwi i wparzył do środka. 
- Kotku, gdzie jesteś? 
- Marco? - odwróciła się naraz od okna Fran. 
Stanęłyśmy z Naty w uchylonych drzwiach i mrugnęłyśmy do schowanych w garderobie Violetty i Camili. 
- Wybacz mi. Skoro już tu jesteś to.. - zaczął Marco.
- Chwila.. Nazwałeś mnie kotku? 
- Pomysł z tym kotkiem to niezła sprawa. - Naty szepnęła do mnie, a ja przytaknęłam. 
- Coś w ten deseń. - brnął Marco. - Proszę, nie chcę się już z tobą kłócić. Brakuje mi ciebie. 
- A mi ciebie. 
- Kocham cię. 
- Jest jeden problem. - zauważyła naraz Fran. 
- Co? Jaki? - wykrzyknęła Naty, której szybko znowu zatkałam buzię. 
- Ja też cię tak strasznie kocham, Marco! - Francesca rzuciła się mu na szyję. 
Przytulili się. 
W międzyczasie Camila i Violetta wyszły z ukrycia i szybko skoczyły obok nas i przybiły nam piątkę. 
Marco, nadal przytulając Fran obrócił się w kierunku nas. 
- Dobra robota. - szepnął i puścił nam oczko. 
Teraz odwróciła się Fran. 
- Właśnie! 
Wszyscy się roześmialiśmy. 
A jeszcze więcej śmiechu byłu, jak Marco powiedział "No dobra, pora znaleźć tego sierściucha.." i wlazł na szafkę Violetty, a Francesca, Viola i Camila nie miały w ogóle pojęcia o co chodzi. 




Heheheheh, dzisiaj taki śmiechowy rozdział, pozytywny, jak pogoda za oknem ;D 

piątek, 23 maja 2014

A CO SIĘ WYDARZY W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH? 1 CZERWCA - 12 CZERWCA :)

24.05 pojawi się 80 rozdział, a po nim tygodniowa przerwa z powodu mojego wyjazdu na Zieloną w Bieszczady. 1.06 będzie mój pierwszy w historii bloga one shot/jednorazówka/inne nazwy, ale ja mówię one shot o dzieciach Pangie oraz Dieletty - Janet oraz Florze :) To z okazji dnia dziecka :) Myślę, że wam się spodoba :) 
3.06 pojawi się następny, 81 rozdział i od tego momentu już rozdziały będę dodawać jak zwykle, czyli codziennie :)
Później jeszcze gdzieś tam będzie 10 dniowa przerwa, z powodu mojego wyjazdu do Włoch, no a potem już lecimy z koksem dalej i 1 lipca kończymy :) 
JEŚLI DO 1 WRZEŚNIA TEGO ROKU MÓJ BLOG UZYSKA PONAD 20.000 WYŚWIETLEŃ, WTEDY JUŻ OD TEGO DNIA ROZPOCZYNAM DRUGI SEZON :) 

Aa, no i za niedługo, mianowicie na początku czerwca minie 5 miechów od założenia bloga :) myślę że 5 miesięcy i 9.000 wyświetleń to znowu nie tak mało, więc dziękuję i mam nadzieję, że opowiadanie wam się podoba! ;* 
No, teraz do rzeczy :) 


81 - STAŁO SIĘ. PIERR CHODZI Z VIOLETTĄ

- Ładnie tu masz.. - nie zwracał uwagi na jej słowa. 
- Pierr, proszę cię! 
- Wiesz, ale ty jesteś ładniejsza. 
- Pierr! Chwila.. Co? 
- Tak, tak. Dobrze słyszałaś. Wiesz, że gram w wielu serialach nie? 
- Wiem. Ale tak szczerze to mnie nie kręci. 
- Nie? - zbliżył się do niej. - A co cię kręci? 
- U ciebie? Nic. 
- Tak? Jesteś tego pewna? A to? - naraz pocałował ją znienacka. 

82 - DLACZEGO JA TO ROBIĘ EZOWI? 

- Eze! 
- Co? 
- Ty jesteś zazdrosny! 
- Co?! 
- Tak! 
- Nie! 
- Rey! 
- Eze! 
- Skończcie krzyczeć! - nagle między nas wskoczył Marotti. - Czemu nie ćwiczycie?! 
- Mamy przerwę. - powiedziała Fran. Dopiero teraz zauważyliśmy z Ezem że oprócz nas w sali do występów są wszyscy. 
- Przerwę? Jak to przerwę! Ludzie, sprężcie się! To jak wystąpicie zależy od tego, kto będzie następną gwiazdą Umixu! 
- Co?! - wszycy podskoczyli. 

83 - DECYDUJĄCY WYSTĘP 

- Dzisiaj w finałowym etapie zaprezentowały nam się następujące pary, które śpiewały następujące piosenki: 
- Violetta i Diego - Yo soy Asi 
- Francesca i Marco - Podemos 
- Camila i Ezequiel - Y lo háre 
- Natalia i Maxi - Ser Mejor
- Leon i Ludmiła - Voy por ti 
- Federico i Reyna - Luz, Camarra, Acción. 
Wśród nich jest to jedno, które sotanie szansę na karierę światowej sławy. Tylko kto? Diego? Fran? Marco? Camila? Eze? Naty? Maxi? Leon? Ludmiła? Reyna? 
W końcu nadeszła ta chwila. 
- No więc już bez przeciągania, największe wrażenie dzisiaj zrobiła na mnie osoba, która.. Jest nową gwiazdą Umixu :) No i ma na imię... 

84 - A WIĘC <TUTAJ IMIĘ NOWEJ GWIAZDY UMIXU, NIE ZDRADZĘ NARAZIE :D>! 

Leżałam teraz w łóżku na sali i czekałam aż przyjdzie chirurg i lekarz, dają mi zastrzyk usypiający i wezmą mnie na blok operacyjny. Zaczynałam się coraz bardziej bać. 
- Reyna.. O co chodzi? - spytał mój tata, wpatrując się w szpitalne ściany. 
- Nic, tylko.. Nie wiem czy to ma jakiś sens.. 
- Co ma sens? Operacja? 
- Ta.. 

85 - EFEKTY ALBO NIE PIERWSZEJ OPERACJI 

- Dzień dobry, kochanie.. Ja.. 
- Nie, tato. Nie musisz nic a nic mówić. Wszystko w porządku. 
- Napewno? 
- Tak. Ale.. Nie. Tato, nie udało się. 

- Lekarz wyznaczył termin następnej operacji. Tylko teraz pytanie, czy ty się na nią zgadzasz.. Zgadzasz się? 
- Ja.. 

86 - JEDNAK NIE JEST TAK DOBRZE, JAK MIAŁO BYĆ 

- Rey, weź nie udawaj, nie jestem głuchy.. - powiedział mój brat przez zęby, przestraszyłam się. 
- Co? Ale o czym ty mówisz? 
- O Federico! Okłamałaś mnie Rey, powiedziałaś że zerwaliście umowę i żadnych planów nie macie! Reyna, czy nie dociera do ciebie że nie wszystko musi się dziać tak jak ty chcesz i że ja jestem twoim bratem?! 
- Eze, no proszę cię! 
- Ja też cię prosiłem. Jesteś okropna. Przez ciebie Camila oddaliła się ode mnie. Brak mi słów na to, co robisz. Nie wierzę, że jesteś moją siostrą. 
- Przestań! 
- Nie! Mało masz kłopotów?! 
- Eze, wiem że źle według ciebie postępuję, ale proszę, nie mów nic tacie. 
- Za późno. - w drzwiach stał wściekły tata. 

87 - ŻADNYCH KAZAŃ 

- Tato, proszę cię, uspokój się bo możesz zrobić coś czego będziesz potem żałować.. 
- Masz raję. - usiadł ze smutną miną na łóżku Eza - Reyna, ja nie wiem. Co w ciebie wstąpiło? Ja.. Jestem.. Rozczarowany twoim postępowaniem.. Licz się z tym że jesteś moją córką i powinnać być dla innych autorytetem a nie jakąś wiedźmą! 
- Wiedźmą? Tata, ja nie jestem żadną wiedźmą, a Federico to mój przyjaciel! 
- A Ezequiel to twój brat! 
- No i nie chce się z nim kłócić! 
- Ale nie rozumiesz, że ty sama stwarzasz sobie te problemy? 
- Ale ja nie mam problemów, to Eze je ma. 
- Tak, ale przez ciebie. 

88 - OSIEMNASTKA EZA

- A.. - Camila posmutniała i spuściła głowę - Słuchaj, ja.. Bo.. To z Fede to.. Było chwilowe. Nie wiedziałam co mówię, Reyna mnie podpuściła.. To brzmi dziwnie, ale.. Tak było.. 
- Nie wiem dlaczego, ale coś mi każe ci uwierzyć. Ale wiesz.. To mi nic nie da, przekonałem się, że mnie nie kochasz.. A szkoda, bo naprawdę mi na tobie zależy, bo jesteś.. wyjątkowa. Inna niż wszystkie. I nawet jeśli nie czujesz tego samego co ja, to ja nadal mam nadzieję, że kiedyś znowu będziemy "my"..
- Cierpiałeś przeze mnie, co? - Camila przybliżyła się do Eza i złapała go za rękę. - Przepraszam. Bardzo cię kocham. 
Nagle go pocałowała. 

89 - CZY POMYLIŁAM SIĘ CO DO ANDRESA? 

- Daj spokój. Sam masz przyjaciół, wiesz jak to jest mieć przyjaciela, co ja ci tu będę tłumaczyć. 
- No dobra, tu masz rację.. 
- Czyli że mi wierzysz? 
- Powiedzmy. 
- Uff.. - przytuliłam go, a on? Zero reakcji. Tylko wstał z miejsca. - Ale.. Andres! Gdzie idziesz? 
- No bo wiesz.. Teraz jak już wiem że go nie kochasz, no to..
- No to co? 
- To wspaniale. Teraz możemy być już przyjaciółmi bez żadnych przeszkód, no nie? A, no i bez tajemnic.

90 - DRUGA OPERACJA 

- Cieszę się Naty, i to bardzo. Teraz najważniejsze dla mnie jest szczęście. 
- Wiesz, dla mnie też.. 
- Chodzi ci o Maxiego? 
- Tak.. Pocałował mnie. 
- No nie, więc to nie była żadna plotka! On naprawdę cię pocałował! Aaa!! 
- A skąd ty to wiesz?! 
- Na urodzinach Eza wszyscy mówili o tym.. 
- No świetnie.. 
- Ale Naty, głowa do góry! Przecież to nic złego! 
- Tak, ale znając mnie i jego to jak się znowu spotkamy to stchórzymy i nie odezwiemy się nawet do siebie. 
- Nie, no coś ty.. 
- Taka prawda, Reyna. Już nawet teraz się unikamy.
- To zmień to! 
Nagle otworzyły się drzwi z mojej sali i wszedł Eze. 

czwartek, 22 maja 2014

79 - PROBLEMY Z SERCEM ANGIE

*Oczami narratora* 

Angie była w sali śpiewu. Uczniowie już wyszli, została sama. Znowu rozbolała ją strasznie głowa. "o nie, tylko nie to" - pomyślała. Złapała się ściany i osunęła się na ziemię, tracąc przytomność. Jednak dzięki krzykom Pabla szybko ją odzyskała. 
- Angie, koczysz już? O mój boże, Angie! Angie, słyszysz mnie?! Angie!! - podniósł ją. 
- Pablo. Dziękuję ci, nic mi nie jest. 
- Matko, nieźle mnie wystraszyłaś.. 
- Oj wiem.. Przepraszam. 
- Zemdlałaś. 
- Co? Nie.. 
- Zemdlałaś. 
- To nieprawda. 
- Angie, mnie nie oszukasz. 
- Ale Pablo.. 
- Przecież nie jestem ślepy! - zdenerwował się. - Powiedz, co ci jest?
- Nic mi nie jest, czemu w ogóle się mnie pytasz o takie bzdury? 
- Bo się martwię! To nie są żadne bzdury Angie, to może być coś poważnego! 
- Nie.. 
- Na serio! 
- Daj spokój. 
- To był pierwszy raz? 
- Jak? 
- Jak zemdlałaś. 
- Nie, ale.. 
- No to Angie!! Proszę cię, martwie się.. 
- Pablo. Mój tata miał problemy z sercem. Wiesz, że to jest dziedziczne. I ja myślę, że.. 
- O nie.. 
- Niestety. Przeszło też na mnie. 
- Nie! 
- Co nie? 
- Nic nie jest pewne, Angie. Musisz iść się zbadać. 
- Ale Pablo.. Ja jestem prawie pewna że mam chorobę serca! 
- No właśnie! A jak masz? To wtedy musisz się leczyć przecież! Tego się tak nie zostawia! Musisz dbać o siebie, dlaczego jesteś taka nieodpowiedzialna?! 
Angie milczała przez chwilę. 
- Masz rację. Nie wiem dlaczego od razu nie poszłam do lekarza. 
- No w końcu.. 
- Jutro to zrobię. 
- Obiecujesz?
- Obiecuję. 
- Ufff.. 
- Ale nie denerwuj się tak. Cały się trzęsiesz. 


- Bo się przejąłem..
- Aj! Niepotrzebnie. Za to wiem, co może cię rozluźnić.. - Angie pocałowała go delikatnie, Pablo odwajemnił i pociągnął ją w kierunku schowka. 
- Pablo.. Ale tutaj?
- Czemu nie.. 
- No nie wiem.. Jeszcze nigdy nie robiłam tego w schowku.. 
- No to zawsze musi być ten pierwszy raz.. 
Pablo całując ją, przekręcił klucz w drzwiach. 






Taaak wiem krótki ale jest Pangie :3 

środa, 21 maja 2014

JAKI ON JEST? - GERMAN CASTILLO

Ta postać grana jest przez Diego Ramosa. 
German jest ojcem Violetty, ma coś po czterdziestu latach, jest milionerem, ma piękny dom i ciągle chodzi w koszulach. Mieszka z córką, gosposią i księgowym. Jest zakochany w Angie, ale traci ją akurat na ślubie, kiedy uświadamia sobie, że ona kocha naprawdę Pabla. 
Diego ubierają z każdym odcinkiem charakterystycznie do swojej postaci, jaką jest German - czyli w eleganckie koszule lub swetry i długie spodnie. 
Castillo jest "jaskiniowcem", nadopiekuńczym ojcem z nadmiarem miłości dla Violetty, swojej córki. 
Kiedyś był z Jade, ale mimo to kochał Angie. Później znowu zbliżył się do guwernantki, podczas gdy ona zostawiła go przed ołtarzem dla Pabla. Pod koniec sezonu jednak odżyją jego uczucia do którejś z nich. German bardzo często podejmuje bardzo poważne decyzję i niestety nie rzadko okazują się one zbyt pochopne. Dąży do zrozumienia swojej córki i jej potrzeb, ale niestety nie zabardzo mu to wychodzi i nie daje jej swobody. 
German mimo wszystko ma też serce i potrafi rozwiązać konflikty. Nie lubi kłamstw, ale nieraz sam zapomina o tym i oszukuje Violę i nie tylko. 
Jego wątek nie jest zbytnio połączony z wątkiem Reyny, obydwie postacie znają się ale nie mają razem wspólnych przygód, poza ślubem Angie na którym rodzeństwo Havella połączyło ze sobą Pabla i Angie. 

Cytaty Germana z mojego opowiadania: 
"Czego bijesz młodszego? Boisz się rówieśników?!!!" 
"Ale ja cię kocham! Rozumiesz! Proszę cię, daj mi szansę!"
"Chcesz mi powiedzieć, że ta Rey i Eze to dzieci.. Angie i Pabla?"
"No nie.. (..) Możemy już w końcu dokończyć ślub?!" 
"Angie, no.. Ale zrozum.. Bardzo kocham moją córkę, a ona tak błagała mnie o to.. Musiałem się zgodzić, bo.. Czułem że jej czegoś brakowało.."  


Zapraszam do głosowania w ankiecie, w której możecie wybrać kogo mam opisywać następnego :) 
Matiasa, Jackie czy Brodwaya? :) 

wtorek, 20 maja 2014

78 - LUZ CÁMARA Y ACCIÓN

- Dzieciaki.. - tata przyszedł na lekcje. Widział, że nikt nie był w humorze. 
- Tato, czy "dzieciaki" to prawidłowe określenie na nas? Bo wiesz - jesteśmy nastolatkami, śpiewamy, tańczymi, za kilka lat będziemy dorośli.. - nie wiem po co, ale postanowiłam dopieprzyć się do czegoś. Tak robiłam zawsze jak nie miałam co z sobą zrobić. 
- Po pierwsze to tak się już przyjęło, córeczko. Po drugie to nie jestem pewien czy nie mogę tak mówić, zwłaszcza do ciebie, ponieważ jesteś tutaj najmłodsza, masz szesnaście lat jak Violetta i Ludmiła, tyle że one mają urodziny wcześniej od ciebie. Potem są pozostali  którzy mają siedemnaście lat, a na końcu, najstarsi są po kolei Diego, Leon, Eze i Brodway. Brodway zdaje się miał już osiemnastkę, Eze będzie miał za dwa tygodnie, a Leon i Diego za kilka mięsięcy też, tak? 
- Zgadza się. - przytaknęli wszyscy. 
- No. Więc nie rozumiem o co ci chodzi. Aa, no i po trzecie - nie wchodź mi proszę w zdanie. Okej? 
- Okej. Przepraszam, ale nie mam humoru. Zresztą nie widzę żeby ktoś tu miał humor oprócz ciebie oczywiście. 
- No właśnie. - zauważył tata - Co się z wami stało? Hej, gdzie jesteście? Pytam się? Ruszyć mi się tu, jesteście już na ziemi! 
- Przepraszam.. Nie dam rady.. - Violetta usiadła i złapała się za głowę. 
- Co jest, Viola? - tata podszedł do niej - Co jest wam wszystkim? 
- Sama nie wiem.. Nie mam siły na nic.. Ja.. Wybacz, Pablo.. 
- Spokojnie.. - przytulił ją. - Wszystko będzie dobrze, ale nie przejmujcie się już tak wszystkim. Macie dopiero po siedemnaście, osiemnaście lat, dajcie spokój i cieszcie się tym co jest teraz. 
- Czyli? Czym? - spytałam zrezygnowana. 
- Jak to czym? Tym, że jesteście razem, że możecie śpiewać, tańczyć, wspólnie tworzyć, bawić się i trzymać się razem.. 
- Masz rację, tato. - powiedział Eze. - Siostra, Violetta, pozostali - musicie się ogarnąć. Wracamy do codzienności i przede wszystkim do prób. Za kilka dni przedstawienie! 
- Właśnie! - Violetta ożywiła się i wstała. 
- Do dzieła! - zawołałam. 
- Kochani!! - do sali wparzył jak zawsze niespodziewanie Marotti - Fani Umixu rosną w bardzi szybkim tempie i domagają się jeszcze jednego przedstawienia!! Pomocy!! Pablito, co zrobić?! 
- Jak to co?! Zgodzić się! - wrzasnął tata. 
- Tak jest! Już się robi szefie, będą dwa przedstawienia, jedno po drugim.. 
- A czemu nie? 
- Z drugiej strony.. Robi się! - Marotti poleciał. 
- Hurra!! - wykrzyknęliśmy. 
- O czym to ja.. Właśnie haha! - zaśmiałam się - Do dzieła! 
Wyjechałam moim wózkiem na środek. Złapałam Fede za ramię a on obrócił mnie pod ręką. 
RAZ DWA TRZY CZTERY! 

Es necesario poder rugir
Inevitable saber gritar
Es importante para sentir
Imprescindible para cantar

Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar

Es necesario querer latir
Inevitable saber vibrar
Es importante para vivir
Imprescindible para cantar

Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso

Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar! 



niedziela, 18 maja 2014

77 - KŁÓTNIE, ZERWANIE, KŁÓTNIE

Minęło już kilka dni, ale dużo dni się podczas nich zdarzyło. Właśnie.. W życiu Violetty pojawił się nowy chłopak- Pierr Rosario. Co to za gość? Sama nie wiem. Ale wszycy już widzieli że była nim oczarowana. No i prędzej czy później musiało to nastąpić. Co? Otóż Diego z nią zerwał. 
- Jeszcze się pytasz czemu tak się musiało skończyć? - Diego był zły - Spytaj się tego twojego Pierra! 
- Diego, to tylko mój przyjaciel! 
- Przede mną się już nie musisz tłumaczyć, Violetta. 
- Dobra. Jak chcesz. Ale pamiętaj że nigdy cię nie okłamałam. 
No, tak to jakoś wyglądało. Ale to można było przeczuć. Serio. 

*Oczami narratora* 

Diego po zerwaniu z Violettą poszedł wyżalić się.. Andresowi. 
- Hej. - powiedział i usiadł obok chłopaka.
- Siema. Violetta? 
- Tak. Reyna? 
- Tak. 
- One są takie same. - westchnął Diego. - Wszystkie. 
- Czyli jakie? 
- Takie właśnie. Nawet nie wiem jak to nazwać, wystarczy tylko jeden przystojniejszy chłopak i już o tobie zapominają. To niesłychane, ja.. Wiem, że Violetta mnie nie okłamuje jeśli chodzi o jasne, proste rzeczy. No, o te bardziej skomplikowane też. Ale skąd mam wiedzieć, co myśli i co czuje? Skąd mam wiedzieć, czy nie kocha czasem tego Pierra? 
- Przyjacielu, doskonale cię rozumiem. Mam ten sam problem. 
- Jaki? 
- Federico. Mam mówić więcej? 
- Nie.. Starczy. Może faktycznie mamy zbliżone kłopoty.. 
- Co robimy? 
- A co ty chcesz robić? Na filmach faceci idą i topią smutki w alkoholu całą noc, a my.. My teraz grzecznie pójdziemy na lekcje i zobaczymy jak to się potoczy dalej.. 
- Ehh.. 
- No chodź. Też mam tego dość, ale nie myślmy już o tym. 
- Dobra. Może masz rację. 
Andres i Diego wstali i skierowali się w stronę Studia. 

*Wracamy do Pamiętnika Rey* 

No nie! Jeszcze oni?! Dzisiaj widziałam Francescę i Marco. Też się kłócili. 
- Dlaczego ty mi nigdy nie ufasz, Fran? 
- Tobie ufam, ale Anie nie. Nie rozumiesz tego że martwię się, bo mi na tobie zależy? 
- Ale to nie znaczy że masz mnie śledzić! 
- No dobra, może przesadziłam, ale ona jest z tobą za każdym razem jak chce z tobą pogadać, czy to nie dziwne dla ciebie?
- Tak, bo to moja stara znajoma! 
- Znajoma, tak? Ciekawe czy to nie przerodzi się w coś więcej! 
- Jakie więcej?! Fran, co ty wygadujesz?! Nie bądź zazdrosna! 
- Ja nie jestem zazdrosna! 
- Tylko co? 
- Tylko nie umiem już wytrzymać od tych waszych krzyków, jesteście na korytarzu! - weszłam między nich i się wydarłam. - Uspokoicie się już?! 
- Ja tak. Idę! 
- Fran, czekaj! - próbowałam ją zatrzymać. 
- Ja też. Cześć Rey. - Marco też się odwrócił i poszedł. 
- Nie no, Marco! Fran! Co wy, już się nie kochacie?! 
No właśnie?! Czemu teraz nikt się już nie kocha?! Co się stało z całym studiem?! Nie rozumiałam tego, ale wiedziałam jedno.. - wszystko znowu się psuje. 



A tutaj najpiękniejsze bff świata <3