- Dzieciaki.. - tata przyszedł na lekcje. Widział, że nikt nie był w humorze.
- Tato, czy "dzieciaki" to prawidłowe określenie na nas? Bo wiesz - jesteśmy nastolatkami, śpiewamy, tańczymi, za kilka lat będziemy dorośli.. - nie wiem po co, ale postanowiłam dopieprzyć się do czegoś. Tak robiłam zawsze jak nie miałam co z sobą zrobić.
- Po pierwsze to tak się już przyjęło, córeczko. Po drugie to nie jestem pewien czy nie mogę tak mówić, zwłaszcza do ciebie, ponieważ jesteś tutaj najmłodsza, masz szesnaście lat jak Violetta i Ludmiła, tyle że one mają urodziny wcześniej od ciebie. Potem są pozostali którzy mają siedemnaście lat, a na końcu, najstarsi są po kolei Diego, Leon, Eze i Brodway. Brodway zdaje się miał już osiemnastkę, Eze będzie miał za dwa tygodnie, a Leon i Diego za kilka mięsięcy też, tak?
- Zgadza się. - przytaknęli wszyscy.
- No. Więc nie rozumiem o co ci chodzi. Aa, no i po trzecie - nie wchodź mi proszę w zdanie. Okej?
- Okej. Przepraszam, ale nie mam humoru. Zresztą nie widzę żeby ktoś tu miał humor oprócz ciebie oczywiście.
- No właśnie. - zauważył tata - Co się z wami stało? Hej, gdzie jesteście? Pytam się? Ruszyć mi się tu, jesteście już na ziemi!
- Przepraszam.. Nie dam rady.. - Violetta usiadła i złapała się za głowę.
- Co jest, Viola? - tata podszedł do niej - Co jest wam wszystkim?
- Sama nie wiem.. Nie mam siły na nic.. Ja.. Wybacz, Pablo..
- Spokojnie.. - przytulił ją. - Wszystko będzie dobrze, ale nie przejmujcie się już tak wszystkim. Macie dopiero po siedemnaście, osiemnaście lat, dajcie spokój i cieszcie się tym co jest teraz.
- Czyli? Czym? - spytałam zrezygnowana.
- Jak to czym? Tym, że jesteście razem, że możecie śpiewać, tańczyć, wspólnie tworzyć, bawić się i trzymać się razem..
- Masz rację, tato. - powiedział Eze. - Siostra, Violetta, pozostali - musicie się ogarnąć. Wracamy do codzienności i przede wszystkim do prób. Za kilka dni przedstawienie!
- Właśnie! - Violetta ożywiła się i wstała.
- Do dzieła! - zawołałam.
- Kochani!! - do sali wparzył jak zawsze niespodziewanie Marotti - Fani Umixu rosną w bardzi szybkim tempie i domagają się jeszcze jednego przedstawienia!! Pomocy!! Pablito, co zrobić?!
- Jak to co?! Zgodzić się! - wrzasnął tata.
- Tak jest! Już się robi szefie, będą dwa przedstawienia, jedno po drugim..
- A czemu nie?
- Z drugiej strony.. Robi się! - Marotti poleciał.
- Hurra!! - wykrzyknęliśmy.
- O czym to ja.. Właśnie haha! - zaśmiałam się - Do dzieła!
Wyjechałam moim wózkiem na środek. Złapałam Fede za ramię a on obrócił mnie pod ręką.
RAZ DWA TRZY CZTERY!
Es necesario poder rugir
Inevitable saber gritar
Es importante para sentir
Imprescindible para cantar
Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar
Es necesario querer latir
Inevitable saber vibrar
Es importante para vivir
Imprescindible para cantar
Cura la fiebre y te hace bien
Al escenario y a disfrutar
Mueve la pelvis en su vaivén
Pon el vértigo y a bailar
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Muy precisos movedizos
Con los pies levanta el piso
Luz, cámara y acción
Luz, cámara y acción
Como la luna quiero brillar
Hasta las piedras quieren bailar!
Świetnie się czyta *o*.I Wgl jest taki fajny :D . Super Super
OdpowiedzUsuń