*Oczami narratora*
Angie była w sali śpiewu. Uczniowie już wyszli, została sama. Znowu rozbolała ją strasznie głowa. "o nie, tylko nie to" - pomyślała. Złapała się ściany i osunęła się na ziemię, tracąc przytomność. Jednak dzięki krzykom Pabla szybko ją odzyskała.
- Angie, koczysz już? O mój boże, Angie! Angie, słyszysz mnie?! Angie!! - podniósł ją.
- Pablo. Dziękuję ci, nic mi nie jest.
- Matko, nieźle mnie wystraszyłaś..
- Oj wiem.. Przepraszam.
- Zemdlałaś.
- Co? Nie..
- Zemdlałaś.
- To nieprawda.
- Angie, mnie nie oszukasz.
- Ale Pablo..
- Przecież nie jestem ślepy! - zdenerwował się. - Powiedz, co ci jest?
- Nic mi nie jest, czemu w ogóle się mnie pytasz o takie bzdury?
- Bo się martwię! To nie są żadne bzdury Angie, to może być coś poważnego!
- Nie..
- Na serio!
- Daj spokój.
- To był pierwszy raz?
- Jak?
- Jak zemdlałaś.
- Nie, ale..
- No to Angie!! Proszę cię, martwie się..
- Pablo. Mój tata miał problemy z sercem. Wiesz, że to jest dziedziczne. I ja myślę, że..
- O nie..
- Niestety. Przeszło też na mnie.
- Nie!
- Co nie?
- Nic nie jest pewne, Angie. Musisz iść się zbadać.
- Ale Pablo.. Ja jestem prawie pewna że mam chorobę serca!
- No właśnie! A jak masz? To wtedy musisz się leczyć przecież! Tego się tak nie zostawia! Musisz dbać o siebie, dlaczego jesteś taka nieodpowiedzialna?!
Angie milczała przez chwilę.
- Masz rację. Nie wiem dlaczego od razu nie poszłam do lekarza.
- No w końcu..
- Jutro to zrobię.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
- Ufff..
- Ale nie denerwuj się tak. Cały się trzęsiesz.
- Bo się przejąłem..
- Aj! Niepotrzebnie. Za to wiem, co może cię rozluźnić.. - Angie pocałowała go delikatnie, Pablo odwajemnił i pociągnął ją w kierunku schowka.
- Pablo.. Ale tutaj?
- Czemu nie..
- No nie wiem.. Jeszcze nigdy nie robiłam tego w schowku..
- No to zawsze musi być ten pierwszy raz..
Pablo całując ją, przekręcił klucz w drzwiach.
Taaak wiem krótki ale jest Pangie :3
UU Pangie w schowku :3.Problemy z serduszkiem smuteq :c .Rozdział choć krótki to i tak świetny :D.
OdpowiedzUsuń