Musiałam powiedzieć prawdę Federico. Jakoś to przyjął. Ale to już na szczęście mam za sobą.
Dzisiaj przećwiczyliśmy z Federico nasz wspólny układ taneczny. Wyszedł wspaniale. To był oczywiście Rock and Roll, bo Fede twierdzi, że będzie pasował do jego numeru. Hmm, czuję że będzie świetny i akurat się nada na przedstawienie. Tak, pewnie - dość tak przeszkadzał mi wózek, ale muszę przyznać że obroty na wózku wychodziły nam bardzo efektownie. Skończyliśmy.
- Brawo, brawo, brawo! - odwróciliśmy się i zobaczyliśmy w drzwiach sali od tańca Violettę bijącą nam brawo.
- Viola! Podobało ci się? - uśmiechnęłam się do niej.
- I to jak! Pablo będzie zachwycony! - wykrzyknęła.
- Pablo na pewno, ale ja już niekoniecznie. - zza Violi wyłonił się nagle Andres.
- Tyyy.. Wiedziałaś że on tam jest? - spytał ją Federico.
- Nie, skąd! To ja już może pójdę, zostawię was.. - powiedziała Violetta.
- Ja też. - Federico poszedł z nią za drzwi sali. Zamknęli je. W klasie zostałam sama z Andresem.
- Rey, wiesz że czegoś takiego nie lubię. Ten przystojniak z Włoch z tobą tańczył!
- No i co z tego? Andres, nie rozumiem o co ci chodzi. Przecież to nic złego.
- Skąd wy umiecie tak tańczyć?
- Ja.. Powinnam była ci wcześniej powiedzieć..
- No, słucham.
- Zapisałam się z Federico na kurs tańca dla niepełnosprawnych. Wybacz, ale wydawało mi się że jak się dowiesz to będziesz zły.. Ale nie jesteś, prawda?
- Nie.. Nie jestem zły.. Jestem wściekły.
- Co?
- Tak Reyna.
- Ale o co? Andres!
- Dlaczego nie szłaś tam ze mną, tylko z nim?
- Ja.. Nie wiem. Nie mam pojęcia, tak wyszło.
- Tak wyszło? Wiesz dobrze, że jestem zazdrośnikiem i nie będę więcej patrzeć jak moja dziewczyna wywija z innym!
- Andres, do rzeczy? O co ci chodzi?
- O nic. Po prostu.. Z nami koniec!
- Co? Hej, poczekaj no! Przecież to nic strasznego! Nie możemy się kłócić o taką błahostkę, Andres!
Już mnie nie słyszał, bo wyszedł. Jednak zamiast niego w sali pojawił się.. Federico.
Byłam pewna, że nic do niego nie czuję. Ale za to nadal kochałam Andresa, który przed chwilą ze mną zerwał, przez jakąś bzdurę.
- Fede.. Podsłuchiwałeś? - byłam przygnębiona.
- Ta.. Przez przypadek.
- Wierzę ci. - powiedziałam z ironią i spuściłam głowę.
- Jak się czujesz?
- Masakra. Mogę cię o coś zapytać?
- No jasne.
- Czy.. Ty rzeczywiście coś do mnie czujesz?
Federico otworzył szeroko oczy.
- Co? Nie, nie nie! Jesteś moją przyjaciółką, ale żeby to? Nie, nie martw się.
- To w takim razie czemu mi pomagasz?
- Bo cię lubię, i czuję się jakbyś była moją siorką.
- I?
- No i tak trochę liczę na przysługę.
- Przysługę? Czyli?
- Eze to twój brat, tak?
- No tak. Co to ma do tego?
- Bo.. On chodzi z Camilą, tak?
- Noo. Tak. Streszczaj się Fede, bo nie mam nastroju.
- Ona mi się podoba.
- Co?! - gdybym mogła, podskoczyłabym pod sufit ze zdziwienia. - Kto?!
- Camila.
- O matko.. No.. I co w związku z.. tym?
- Wiem, że to nie w porządku, ale.. Chcę, żebyś pomogła mi odbić ją Ezowi.
Osłupiałam.
- Żartujesz.
- Nie. Proszę, Rey! Tańczymy razem, popatrz ile radości dzięki mnie zdobyłaś! Znowu jesteś szczęśliwa! Błagam, wiesz przecież że dla miłości da się zrobić wszystko..
Z jednej strony miał rację - wiele mu zawdzięczałam, mimo że tak krótko się znamy. Ale z drugiej strony Eze to mój brat i głupio by mi było uczestniczyć w planach Fede.
Wahałam się.
Tini pięknie wyszła na tym zdjęciu aaaaaa <3
Chamski Fede ;~; Nie Rey, zostaw go, niech ginie ;__;
OdpowiedzUsuńCzekam na next! <3