poniedziałek, 30 czerwca 2014

99 - Y LO HÁRE

*Wracamy do Pamiętnika Rey* 

Występ się zaczął. Jako ostatni na widownię zasiadł ojciec Violetty - German. Ja z Federico mieliśmy występować jako pierwsi. Gadałam jeszcze przed piosenką z Ezem i byłam w szoku, co Ludmiła i Federico byli w stanie zaplanować. Nie poznawałam go.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam go po cichu, gdy weszliśmy już na scenę. 
Nic mi nie odpowiedział, tylko spuścił głowę. Zaraz po tym na sali rozbrzmiały dźwięki "Luz Camara Acción". Zatańczyliśmy świetnie, mimo że Fede miał niepełnosprawną partnerkę. Wszyscy wstali i zaczęli klaskać, gdy skończyliśmy. 
Podobnie było po dalszych występach. 
W końcu na scenę wyszły Fran, Camila i Viola. Widać że Camila starała się nie myśleć o tym, co się wydarzyło, ale nie dawała już sobie rady. 
Akurat, gdy dziewczyny zaczęły śpiewać, a ja siedziałam za kulisami, podszedł do mnie mój tata. 
- Zastąpisz Ludmiłę, Rey. 
- Jeju.. Ona ma na serio skręconą kostkę? 
- Niestety.. Nie wiem co wstąpiło w Camilę.. Jednak i tak widać, że miłość jest przereklamowana.. 
- Co? Czemu tak mówisz? O co chodzi? Gdzie Angie? Tato! 
- Ja.. Muszę iść. Dziewczyny skończyły śpiewać, teraz będzie Cuando Me Voy. 
Andres, Brodway, Maxi!
- Tato, poczekaj! - nie miałam już siły dalej go wołać. Jakoś wszyscy strasznie się dzisiaj czują, mimo że to jeden z naszych najważnieszych dni w życiu. Jednak jedno też mnie martwiło - gdzie podziała się Angie? Postanowiłam jej poszukać. 
Byłam już chyba wszędzie, ni i nigdzie jej nie było. Może się spóźni.. 
Gdy wróciłam za kulisy, zobaczyłam na scenie Diego i Leona ukłaniających się po udanej "Euforii". Teraz przyszedł czas na "Y lo Háre". 

*Oczami Eza* 

Camila, bardzo przygnębiona, właśnie wychodziła z Federico na scenę. 
- Będzie dobrze, jesteś świetna. - powiedziałem jej, stając zaraz obok kurtyny. Przytuliła mnie naraz bardzo mocno. 
- Dziękuję. 
Po chwili zaczęli śpiewać. Już od razu zauważyłam, że Camila już trochę w lepszym humorze śpiewa nie do Federico, ale skierowana do mnie. On chyba też to zauważył.  
A potem Federico zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał - oddał mi mikrofon. 
- Śpiewaj z nią, ja jestem niczym w porównaniu do ciebie. - powiedział i spuścił głowę. 
Camila odwróciła się do nas i otworzyła szeroko oczy. 
- Na co czekasz, idź! - krzyknął Fede. 
Posłuchałem go. Wszedłem na scenę i zbliżyłem się do Cami. 
Teraz śpiewaliśmy razem. 

Yo he estado aquí, he sido siempre
cuando lloras, cuando se superan por la tristeza
cuando se feliz, cuando reído.
 cuando en duda, cuando usted tenía todas las esperanzas 
de una vida mejor 
He estado aquí
estoy 
y lo haré.
Para siempre.

Tłumaczenie: 
Byłem tutaj, zawsze byłem
gdy płakałaś, gdy ogarniał cię smutek
gdy skakałaś z radości, gdy śmiałaś się, 
gdy wątpiłaś, gdy nabierałaś codziennie nadziei 
na lepsze życie
ja byłem tu
I jestem 
I będę 
Na zawsze


- Kocham cię. - powiedziała. 
Pocałowałem ją. Wszyscy zaczęli klaskać. 

No pikniee :d 
Gotowi na finał? 
GOTOOOOOOOOOOOOWI?!!!! ;* 


niedziela, 29 czerwca 2014

98 - TEGO SIĘ NIKT NIE SPODZIEWAŁ

*Oczami Eza* 

Dziś występ. Wszyscy ćwiczyliśmy jeszcze za kulisami swoje piosenki. Najbardziej dobijała mnie piosenka Camili i Federico, a raczej fakt, że nie śpiewam jej z nią. Tak, nadal kocham Cami. I bardzo mnie to boli, że wybrała jego. 
Na szczęście ostatni wers piosenki przerwały im Vilu i Fran. Całe szczęście, bo nie wytrzymałbym dłużej. 
- Hej, Camila! Idziesz z nami? - zawołała Fran, która stanęła za mną i tak głośno krzyknęła, że się przestraszyłem i przewróciłem się do tyłu, za wieszaki z kostiumami. Postanowiłem wyjść, ale nie miałem siły. Słyszałem: 
- A gdzie wy chcecie iść? Zaraz występ! 
- Dobra, mamy czas. Chcemy się przewietrzyć i wiesz, jeszcze dopracować nasze głosy. 
- Wy nie musicie, bo przecież śpiewacie tak pięknie i ja na pewno was nie pobiję haha, to był piękny żart, tak wiem! - nagle do pomieszczenia weszła Ludmiła, wyganiając dziewczyny. - Wynocha, beztanelncia! 
Camila, Violetta i Fran jeszcze coś fuknęły do Ludmiły i wyszły na dwór. Ja, nadal ukryty za wieszakami, byłem świadkiem szokującej dla mnie rozmowy Ludmiły z Federico. 

L: Hej, jak tam? 
F: Spoko, nie jest źle. 
L: Nie jest źle? Miałeś tylko ją w sobie rozkochać i oddalić od Violetty! A ty nie zrobiłeś ani jednej rzeczy i do tego nadal z nią chodzisz! 
F: Spokojnie, obiecuję ci że po zakończeniu roku z nią zerwę. 
L: Tak? 
F: Tak. Kochanie, nie bój się, chyba mi ufasz. 
L: Tak.. 
F: Kocham cię. 

Pocałował ją.. Pocałował ją. Pocałował ją!! Co za skandal, szok, nonsens, niedorzeczność! Nie.. To się nie dzieje naprawdę.. Masakra.. Takie świnie z tych dwojga.. Ja.. Nie wiedziałem co robić!! 
Poszli sobie gdzieś. 
Nagle weszła Camila. 
- Eze? Co ty tam robisz? Boże, nic ci nie jest? - podała mi rękę, wyciągając mnie zza wieszaków. - Co ci się.. A z resztą, w ogóle mnie to nie obchodzi. Wcale. 
- Camila, nie bądź taka nieczuła dla mnie, proszę.. Jestem teraz z Fede i.. 
- Posłuchaj! - złapałem ją - Nie jesteś z Fede, bo on przed chwilą całował Ludmiłę!! 
- wyrwało mi się. 
- Co? - Camila zamarła. - Nie, haha. Dobry żart! 
- Ale.. To nie żart. Ja to widziałem. 
- Nie wierzę ci. Może i mnie kochasz.. 
- No właśnie. - przerwałem jej. - Więc skoro cię kocham to po co miałbym cię ranić?
- Ja.. - dziewczyna zastanowiła się na chwilę.. - Masz rację. Nie mogę w to uwierzyć.. - łza pociekła jej po policzku. 
- Camila, tak mi przykro.. - przytuliłem ją. 
Naraz weszła Ludmiła. 
- Oooo, co ja tu widzę! Czyżby jakiś nowy romans?! 
Camila naraz oderwała się ode mnie szybko i podbiegła do Ludmiły. 
- Serio?! Nowy romans?! Jedynym nowym romansem jesteś ty i Federico!! - krzyknęła. 
Ludmiła zbledła i milczała przez chwilę. 
- No co? Zdziwiona?! On kocha mnie i to ja go w sobie rozkochałam, ty już miałaś swoją szansę! 
- Nie jesteś nic warta, zdziro! - wrzasnęła naraz Camila i popchnęła Ludmiłę mocno do tyłu. Dziewczyna upadła na ziemię i złapała się za kostkę. 
- Ał!! Zwariowałaś!! 
- Ludmiła! - zawołałem. 
- Eze, zostaw! Dobrze jej tak! - powiedziała Camila, ale widać było że też się przejęła. 
- Leć po tatę! - zwróciłem się do niej. 
Po chwili już tu był. 
- Co się stało?! Ludmiła, potrafisz wstać? 
- Nie, ał!! 
- Gdzie cię boli? 
- Tutaj. - wskazała na kostkę. 
- No, tak myślałem. Skręcona. Przykro mi Ludmiła, ale nie będziesz mogła wystąpić. Nie zaśpiewasz "Peligrosamente Bellas" z Naty. 
- Nie.. - Ludmiła się rozpłakała. 
Takiego obrotu spraw się nikt nie spodziewał. 


No to teraz: kogo tutaj poznajecie? 
Jak wymienicie wszystkich, stawiam Oreo! :) 
To sa wszystkie dziewczyny Disneya ;d 


sobota, 28 czerwca 2014

97 - ANGIE JEST W CIĄŻY. Z GERMANEM.

*Oczami narratora* 
Dzień występu. Rano Angie i Pablo sprzątali po śniadaniu. Musieli się pospieszyć, bo wszyscy uczniowie ćwiczyli już pewnie od rana za kulisami sceny Umixu. Eze i Rey też. 
- Muszę iść do Germana. - powiedziała naraz Angie. 
- O matko.. 
- Pablo, słuchaj, nie bądź zazdrosny. Przecież wiesz, że już nic do niego nie czuję. Po prostu dostałam smsa od Violi że zostawiła nuty u siebie na łóżku i muszę tam biegnąć. Zresztą to i tak jest po drodze. 
- No dobra, leć. 
- Wstąpisz tam po mnie? 
- Okej. Za około dziesięć minut będę. 
Relacje między nimi nieoczekiwanie zaczęły się powoli ochładzać i niewiadomo co na to wpływało. 
Angie otworzył German. Był sam w domu. 
- Angie? Co ty tu robisz? 
- Wybacz German, ale Viola zapomniała nut w pokoju i muszę po nie iść bo inaczej nie wystąpi. 
- Właśnie, to już dzisiaj.. Violetta była bardzo przejęta rano. 
- Tak, wszyscy się stresujemy. Zwłaszcza, że muszę powiedzieć Pablo coś bardzo ważnego. 
- Co? Mogę wiedzieć? To jakaś wielka tajemnica? 
- Narazie to jest tajemnica i nikt jeszcze o tym nie wie. Boję się że stchórzę i mu tego nie powiem. 
- Angie, mogę chyba ci pomóc.
- Jak? 
- Ty będziesz Angie, a ja będę Pablo - no, mów. 
- Jesteś pewny, że chcesz to usłyszeć? Bo może cię to trochę zaboleć, kiedyś w końcu było coś między nami.. 
- To teraz nieistotne. Zresztą znasz mnie, kiedy się wkurzę to to mi w końcu przejdzie. No dawaj, ja jestem Pablo. Mów. 
- No dobrze. 
A prawdziwy Pablo w międzyczasie otworzył drzwi do domu Castillo i zobaczył jak w kuchni Angie rozmawia z Germanem. Zakradł się tam i za ścianą usłyszał dalszą część ich rozmowy. 
- Słuchaj.. Wiem, że niby miałam jakieś problemy z sercem i w ogóle, ale tak naprawdę to.. - Angie spuściła wzrok i uśmiechnęła się lekko pod nosem. 
- Kochanie, co się stało? - German wczuł się w rolę. 
"Kochanie?" - pomyślał Pablo - "Ja mu zaraz dam kochanie! " 
- Chodzi o to, że ja.. Jestem w ciąży. Rozumiesz, będziemy mieli dziecko!! 
Pablo zbledł. Widząc jak Angie powiedziała Germanowi, że będą mieli dziecko i jak się potem przytulili, coś w nim pękło. Chętnie pobiłby tego jej kochanka, ale nie miał już teraz siły na nic. Wszedł do kuchni i spojrzał na Angie szklistymi oczami. 
- Ach tak.. Macie dziecko. Wiedziałem, że nie powinienem ci pozwalać na zostanie na noc w tym domu. 
- Pablo.. Ale to nie tak, bo to.. Nieporozumienie.. - próbowała wytłumaczyć mu Angie, a on nie słuchał. 
- Pablo, uspokój się..  Angie chciała tylko ze mną przećwiczyć.. - zaczął German. 
- Ale wiesz co mnie najbardziej boli Angie? - Pablo łza pociekła po policzku - Że ja cię nadal tak cholernie kocham.. 
Wyszedł, trzaskając drzwiami. Angie pobiegła szybko na górę po nuty i wybiegła za nim bez słowa. 
German pomyślał - "Ochh.. Się porobiło.." 
Kiedy Angie przybiegła już za kulisy i dała Violi nuty, Pablo już przygotowyłał się żeby zacząć przedstawienie. Był już jakby spokojniejszy, przynajmniej nie dawał znać po sobie, jak się czuje. Jedynie z jego oczu można było wyczytać, że ma dość wszystkiego. 
- Pablo.. Daj mi to proszę wyjaśnić. - podeszła do niego Angie ze łzami w oczach. 
- Nie. Nie. Nie, Angie. To mi wystarczy. I nie zawracaj mi głowy bo teraz najważniejszy jest dla mnie sukces dzieciaków. Odejdź. 
- Ale Pablo.. 
- Znikaj mi z oczu! Nie rozumiesz?! Odejdź! Nie chcę cię widzieć! 

Uu sie porobiło :c 
Czujecie wakacje? ;p
Diego! :D


piątek, 27 czerwca 2014

96 - OSTATNI RAZ

*Wracamy do Pamiętnika Rey* 
Wieczorem jeszcze tata oznajmił mi, że się zaręczył z Angie. To cudownie, ale jakoś nie miałam nastroju się tym cieszyć. 
Byłam bardzo zmęczona i po ciężkim dniu znowu pełnym prób do zakończenia roku położyłam się w końcu spać i zaraz zasnęłam. Śniło mi się, że potrafię chodzić i że rzucam moim wózkiem prosto w przepaść i leci, leci.. daleko. Potem odwiedził mnie.. Mój ojczym. 
- Hej, miałam taki fajny sen! Czemu mi to robisz?! Czemu mnie nawiedzasz mimo mojej woli?! To przez ciebie nic mi nie idzie! Ostrzegłeś mnie przed karą za przerwanie ślubu Angie i Germana, a gdy już go przerwałam, nie zrobiłeś nic, absolutnie nic, żeby tej karze zapobiec! Czy ty mnie na serio nie kochasz?
- Spokojnie, daj mi dojść do słowa.. 
- Dlaczego mówisz mi o rzeczach, które nigdy nie będą miały miejsca? Nie rozumiem, jaki to ma sens?
- Już? Brakło ci już tchu? Dziękuję. Otóż to nie moja wina że tak ci się nie powodzi, ale tylko i wyłącznie twoja. 
- Taa? Ciekawe.. Ty akurat o tym najwięcej wiesz. 
- Tak, zgadza się. I wiem też, moja droga, że ja opowiadam ci o rzeczach które mogą mieć miejsce, wystarczy tylko postarać się żeby tak było, ale niestety ty nie robisz nic w tym kieruknu, można nawet powiedzieć, że na przekór temu wszystkiemu. 
- Co? To bzdury. 
- Żadne bzdury. To prawda. Nie walcz z losem, to ci nic nie da. Właśnie sama robisz sobie na złość. Nie myślałaś nigdy nad tym? 
- Nie, jakoś nie było czasu. 
- To teraz mnie posłuchaj. Znam cię dobrze i wiem co zrobisz i jak się zachowasz w danej sytuacji. Te zachowania właśnie, oraz twoje cechy oczywiście, wyrabiają u ciebie twoje własne i indywidualne zasady. Jeśli tylko będziesz się ich trzymać, osiągniesz sukces. 
- Czyli to, co chcę. 
- Prawda. Właśnie o to mi chodziło. 
- Ale co, jeśli te zasady są złe? 
- Jeśli któreś z nich według ciebie nie pomagają tobie w byciu dobrym człowiekiem, to postaraj się je w sobie wyeliminować. 
- Jakby to było takie proste.. 
- Widzisz! 
- Co widzę? 
- No co? 
- No ja się pytam: co?
- To twoja zasada. 
- Że niby jaka?
- Taka, która brzmi: zawsze i wszędzie pesymizm. Obroń się, olej tę zasadę i wyrób sobie inną. 
- Jaką? 
- Bądź optymistyczna. Zawsze i wszędzie. Przemyśl to. Podałem ci przykład, teraz wierzę że się zmienisz i zastanowisz nad swoim postępowaniem i docenisz bardziej otaczający cię świat, no i oczywiście wstaniesz kiedykolwiek z wózka. 
- Ale co? Gdzie idziesz? 
- Na mnie już czas. Odchodzę tam, gdzie cieszą się zmarli i czekają na swoich potomków, aż dotrzymają im towarzystwa. Żegnaj, moja droga! 
- Hej, czekaj! Proszę! Nie odchodź! 
Nagle mój pokój wypełniła łuna światła która mnie zaślepiła. Musiałam zasłonić oczy i wtedy światło zniknęło. Kiedy je otworzyłam, mojego ojczyma już nie było i było już rano. 



Siemka :d Jak tam świadectwo? ;p U mnie średnia 5.14 ;D :D 
PS Jutro sobie zniszczymy Pangie :D :c 

czwartek, 26 czerwca 2014

95 - WYJDZIESZ ZA MNIE?

Dzisiaj znowu byłam na ostatniej już operacji, czyli trzeciej. Źle nie poszło, a po zabiegu widać było coraz lepsze postępy. Potrafię już ustać na nogach kilka sekund, niestety nie dłużej, chociaż bardzo bym chciała. Umiem też lekko ruszać nogami, ale nadal nie zrobię kroku. 
W szpitalu był ze mną tata. Bez Eza, bez Andresa. Strasznie się czułam bez nich. 
Eze nie chciał mi wierzyć że to nie ja zmontowałam ten filmik, próbowałam udowodnić mu że to Federico i Ludmila, ale po pierwsze to on mnie nie chce słuchać, a po drugie oni się wszystkiego wypierają. Andres myślał nadal że czuję coś do Fede. Powoli zaczęłam sobie uświadamiać że wszystkie moje problemy prowadzą właśnie do... Federico. 

*Oczami narratora* 
Gdy Reyna wyszła ze szpitala, od razu postanowiła uciec od swoich problemów i zaszyć się gdzieś w parku. Eze też gdzieś polazł, nikogo nigdzie nie było. 
Pablo postanowił zabrać Angie na randkę.. do wesołego miasteczka. 
Oni też postanowili na chwilę obecną zapomnieć o problemach w jakimś ciekawym miejscu. No i udało się. 
Było już ciemno, więc Pablo zaproponował Angie ostatnią rundkę na diabelskim młynie. Zgodziła się. 
Kilka minut później już byli w górze. 
Angie podziwiała widoki cudownego miasteczka jakim jest Buenos Aires razem ze swoim ukochanym. Nagle spojrzała za siebie i jej wzrok utknął na sąsiednim siedzeniu.
- Co jest, Angie? - spytał Pablo, próbując odwrócić jej uwagę od tego siedzenia.
- Dlaczego tam siedzą jacyś faceci ubrani w garnitur? Czego oni od nas chcą? - obróciła się i zobaczyła z przodu to samo. - Co jest?! Pablo, dlaczego oni tu siedzą?! Otoczyli nas! 
Mężczyzna pocałował ją
- Uwielbiam cię tak uciszać. - zaśmiał się. 
- Może mnie uciszyłeś, ale nie uspokoiłeś. O co chodzi tym ludziom? Pablo, powiedz mi! Ten wieczór jest taki magiczny, ale przez tych facetów.. 
- Ciiii, nic nie mów. - Pablo odwrócił się i dał znak czterem gościom w garniturach, którzy wyjęli szkrzypce i zaczęli grać romantyczną melodię. W tej chwili diabelski młyn zatrzymał się, a na samej górze byli.. Angie i Pablo. 
- Co się dzieje? Pablo, boję się.. 
- Spokojnie.. - Pablo wyjął z kieszeni małe pudełeczko i pokazał go Angie, po czym otworzył. 
- Kocham cię. Chcę, żebyś była ze mną już do końca świata. Wyjdziesz za mnie? 
- Pablo, ja.. - Angie zaniemówiła, po czym rozpłakała się.. - Oczywiście że tak! 


No i w końcu! :D 
Jutro będzie wstęp do ogromnego zamieszania, które całkiem zniszczy (lub nie :d) Pangie :c 


środa, 25 czerwca 2014

94 - NIE ZASŁUGUJESZ NA MIANO MOJEJ SIOSTRY

Dzisiaj był bardzo słoneczny dzień. Chyba jeden z najcieplejszych i najfajniejszych dni w całym moim życiu (byłby jeszcze fajniejszy, gdyby Eze ze mną gadał.) Mój brat musi mi w końcu uwierzyć, że ten filmik to nie moje dzieło! Przypuszczałam, że to albo sprawka Federico albo Ludmiły, ale oni nie chcieli się przyznać. Pff, nie to nie. 
Właśnie rozmyślałam o tym wydarzeniu, kiedy usłyszałam kawałek rozmowy Fran i Violi. Siedziały obok mnie na podwórku przed Studiem. 
- Wiesz, ja już nie wiem o co jej chodzi. 
- Nie znam tej twojej Jade, ale hmm.. Ludzie się zmieniają. - Francesca popatrzyła na mnie - Reyna? Coś nie tak? 
- Nie, skąd, tylko.. Przepraszam, słyszałam o czym gadacie i.. Violetta, ja znam Jade. 
- Co? Serio? 
- Tak, ona była moją sąsiadką kiedy mieszkałam z Ezem i mamą w domku po śmierci mojego ojczyma. I ona na serio nie wydawała się taka zła. 
- Bo wiesz w czym rzecz? Ona była wczoraj u mnie. 
- Co? 
- No tak, i była dla mnie bardzo miła. Tak, jakby się zmieniła.. 
- Fran ma rację, ludzie się zmieniają. - powiedziałam. 
- Najlepszym dowodem na to jesteś ty. - przyznała Francesca. 
- Fran! - Violetta ją szturchnęła. 
- Nie - zaśmiałam się - ona ma rację. Każdy wie przecież, jaka byłam gdy tu przyszłam. To żadna tajemnica. 
- Dobrze. No więc moim zdaniem Jade znowu szykuje jakiś podstęp. - oznajmiła nam Viola.
- Nie, no dlaczego nie dasz jej szansy? Moim zdaniem ona na nią zasługuje, bo może chcę stać się kimś lepszym. - broniłam Jade. 
- Ale tak z dnia na dzień? 
- Czemu nie. Zgadzam się z Rey. - uśmiechnęła się Fran. 
- Ale warto ryzykować? 
- Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz czy było warto. - powiedziałam. 
- Dzięki wam. Pomyślę jeszcze nad tym. Teraz chodźmy, bo musimy ćwiczyć przed zakończeniem roku. 
Zaczęły się próby.
Pierwsza śpiewała Camila i Fede. 

Yo he estado aquí, he sido siempre
cuando lloras, cuando se superan por la tristeza
cuando se feliz, cuando reído.
 cuando en duda, cuando usted tenía todas las esperanzas 
de una vida mejor 
He estado aquí
estoy 
y lo haré.
Para siempre.

Tłumaczenie: 
Byłem tutaj, zawsze byłem
gdy płakałaś, gdy ogarniał cię smutek
gdy skakałaś z radości, gdy śmiałaś się, 
gdy wątpiłaś, gdy nabierałaś codziennie nadziei 
na lepsze życie
ja byłem tu
I jestem 
I będę 
Na zawsze 

To piosenka Eza, którą miał śpiewać z Camilą, ale jak widać sprawy się inaczej potoczyły. Niestety mój brat nie chciał ze mną znowu w ogóle gadać, a ja tylko chciałam mu pomóc bo było widać w trakcie piosenki że słuchając jej, jest bardzo przygnębiony jednocześnie. 


*Następny dzień - oczami narratora* 
Ta noc była znowu gorąca dla Angie i Pabla. 
Dzisiaj jednak musieli niestety powrócić do codzienności i zająć się sprawami na serio, bo jeszcze zostały zaledwie cztery dni do przedstawienia na koniec roku. 

*Wracamy do Pamiętnika Rey* 

Dzisiaj, po tym jak przyszli do Studia Angie i Pablo, zaraz za nimi wszedł Marotti. 
- Zapraszamy was tu bliżej, no chodźcie, chodźcie! - zawołał nas do siebie prezenter Umixu. - No więc muszę wam coś oznajmić... 10......9......8.....7....6.... 
- Marotti, umrzemy zaraz z ciekawości! - krzyknął Diego.
- Właśnie, mów o co chodzi! - powiedziała zniecierpliwiona Camila. 
- No dobra, już! Piosenka Violetty "Como Quieres" miała na naszej stronie najwięcej wyświetleń i.. Uwaga! Została nowym hymnem Umixu! 
- Aaaaaaa!!! - wszyscy zaczęliśmy piszcześć i ściskać Violettę. 
- A to jeszcze nie koniec! Ciiii! Viola zaśpiewa na zakończenie roku szkolnego tą piosenkę.. Razem  nową gwiazdą Umixu, czyli Reyną!! 
- Ze mną?! Nie wierzę!! - byłam bardzo szczęśliwa, zaraz nastąpiła fala oklasków a potem wszyscy zaczęli i gratulować i wróciliśmy szybko do prób, bo do przedstawienia zostało baaardzo mało czasu. Teraz śpiewała Viola z Fran i Cami.
Ja w międzyczasie znowu postanowiłam spróbować pogadać z Ezem. 
- Co tam? 
- Nie zapytasz mnie "nic mi nie powiesz"? 
- Łaaał, odezwałeś się do mnie. No, to już jakiś postęp. Wiesz.. Jeśli chcesz, no to dobra: nic mi nie powiesz? 
- Ale że mam ci pogratulować? 
- No nie wiem, ty mi powiedz. 
- Wiesz, co ja ci powiem? Przez ten cały czas, odkąd nasz ojczym zmarł, do teraz, przez te całe miesiące kiedy stawałaś się niby lepszym człowiekiem, ty tak naprawdę nic się nie zmieniłaś. Nic a nic. Mało tego, nie zasługujesz na miano gwiazdy Umixu. Nie zasługujesz na żadne miano, nawet mojej siostry. 


Uu, się porobiło :c 
A teraz moja przerobka i pytanie: ile z dziewczyn Disneya poznajecie na tym zdjeciu? 
Jak wszystkie, to stawiam wam Oreo! :D