piątek, 6 czerwca 2014

84 - A WIĘC REY!

- Ma na imię..  Reyna!! 
Przez chwilę nie kontaktowałam, nie ogarniałam tego co się wokół mnie dzieje. Na początku usłyszałam swoje imię i wzięłam to za nic nadzwyczajnego. Potem, gdy Fede pociągnł mnie za rękę i gdy wszyscy rzucili mi się na szyję, zaczaiłam o co chodzi i przyjęłam do wiadomości, że zostałam kolejną obok Violetty i Federico nową gwiazdą Umixu. 
- Gratuluję! - słyszałam stąd i zewsząd. 
Chwilę później musieliśmy znoaić humory Ludmiły, który nie trwały wyjątkowo za długo. Potem już tylko szczęście, szczęście, szczęście, szczęście. 
W domu długo jeszcze nie mogłam się opamiętać, dzisiaj na kolacji była u nas Angie. Pod koniec show dowiedzieliśmy się też, że następne przedstawienie już za dwa tygodnie. Tym razem będzie ono z okazji zakończenia roku szkolnego. Hmm, szybko to przeleciało.. I pomyśleć, że to już pół roku, odkąd chodzę do Studia, a czuję jakby to było wczoraj.. 

*Oczami narratora* 
Eze i Rey poszli już spać. Byli bardzo zmęczeni po spektaklu. Rey nadal nie mogła w to uwierzyć, że została gwiazdą Umixu. Ale nie tylko ona była przeszczęsliwa - jej tata również. Pablo siedział właśnie z Angie w jej pokoju i rozmawiali o występie. 
- Widać, że to ich pasja. Bardzo jestem z nich dumny, byli świetni.
- To chyba jasne, Pablo! W ogóle.. Wiesz o tym, że Rey będzie pierwszą i chyba jedyną niepełnosprawną w Umixie.. 
- No i co z tego? Przecież to nie ma znaczenia. 
- No teoretycznie nie, ale nie uważasz że Rey może czuć się trochę poszkodowana? 
- Żartujesz? Teraz ostatnią rzeczą jaką u niej zobaczysz, to smutek! 
- No tak, pewnie znowu masz rację. Wybacz, ale martwię się. 
- Nie martw się już, nie potrzebnie. Wiesz co? 
- Co? 
- Kocham cię. - Pablo zbliżył się do Angie i delikatnie pocałował ją. 
Potem już wiadomo co się działo :) 

* Wracamy do Pamiętnika Rey* 

Dzisiaj jest równie ważny dzień. Podobnie jak wczoraj, jedyna myśl w mojej głowie to "albo się uda, albo nie". 
Narazie musiałam odrzucić wszystkie radości i rozmyślania o mojej przyszłości w Umixie. Dzisiaj mianowicie miała się odbyć moja pierwsza operacja. Bardzo się bałam, ale miałam dużą nadzieję że dzięki niej dam radę chociaż poruszyć nogami. 
Do szpitala zaprowadzili mnie oczywiście już z samego rana mężczyźni mojego życia, czyli Eze i Pablo. Wyobrażałam sobie ten dzień dokładnie tak, ale liczyłam, że będzie też Andres. Wie, że Fede to mój najlepszy przyjaciel, ale przecież powinien mi zaufać i zaakceptować sytuację. A może po prostu był zazdrosny. 
A zresztą po co o nim myślę? Przecież nie jesteśmy już razem. No ale.. Nie potrafię o nim zapomnieć. Nie da się chyba. Ale halo! Miałam o tym nie myśleć. Teraz najważniejsza jest operacja. 
Leżałam teraz w łóżku na sali i czekałam aż przyjdzie chirurg i lekarz, dają mi zastrzyk usypiający i wezmą mnie na blok operacyjny. Zaczynałam się coraz bardziej bać. 
- Reyna.. O co chodzi? - spytał mój tata, wpatrując się w szpitalne ściany. 
- Nic, tylko.. Nie wiem czy to ma jakiś sens.. 
- Co ma sens? Operacja? 
- Ta.. 
- Co ty mówisz? Córeczko, słyszysz się? Nie, no oczywiście że to ma sens! Przecież.. Posłuchaj. Dopiero zostałaś nową gwiazdą Umixu. Kto wie, może dzięki tym zabiegom będziesz coraz bliżej do odzyskania czucia w nogach? Czy nie na tym ci zależy? 
- Tak. Tak. Oczywiście, że zależy.. 
- Więc? Czego się tu bać? Reyna, albo się uda albo nie. Wiesz.. Życie nam daje nieźle w kość, ale da się to wytrzymać, jeśli nie zważa się na przeszkody i dąży się do celu. 
- Do celu? Ja nie mam żadnego celu, tato! 
- Na pewno nie? A gdybyś złowiła złotą rybkę, o co byś ją poprosiła? 
- Hmm, dobre pytanie. Chyba o to żebym mogła wstać.. 
- No właśnie. I to jest teraz twój cel. Jeśli się zaweźmiesz, będziesz za wszelką cenę walczyć o swoje względy i powoli dążyć do tego celu, na pewno ci się uda. 
- Co? To nie prawda, kłamstwo, ściema.. 
- Nie bądź tego taka pewna.. 
- Kłamstwo? Serio? Nie, to nie kłamstwo. Ty sobie tylko tak wmawiasz. Musisz tylko uwierzyć w swoje możliwości, nic więcej. 
- Zaczynasz mnie przekonywać. 
- Dasz radę. Trzymaj się, zostawiam was. - tata pocałował mnie w policzek i wyszedł. 
- Jak tam? - spytał mnie mój brat, siadając obok mnie. 
- Eze.. Moge cię o coś zapytać? 
- Pewnie, o wszystko siorka. 
- A co jak się nie uda?.. 
- Nic. 
- Nic? Jak to nic? 
- Uspokój się. Nie uda się - mówi się trudno. Operacje są trzy. To dopiero jedna. Jeśli się nie uda - dąż dalej do celu. 
- Popierasz tatę, co? 
- Tak.. Bardzo go kocham, wiesz o tym. 
- Tak, ja też. Myślisz że to może coś dać? 
- Nie wiem, nie będę cię kłamać, ale ja szczerze nie mam o tym zdaniem. Nie uda się za pierwszym razem, uda się za drugim, albo za trzecim. Nic nie będzie stracone.. 
- Przygotowujesz mnie na najgorsze? 
- Nie, ale musisz być gotowa na wszystko. Na wszystko, rozumiesz? 
- Jesteś najlepszym bratem na świecie. Ale i tak się boję.. - zaśmiałam się. 
- Boisz się? Ty, Reyna Havella Galindo się boisz? Głupia jesteś. Słuchaj, kiedy będziesz wątpić w swoje możliwości, przypomnij sobie o mnie i o tacie, jak bardzo cie kochamy. Okej? 
- Okej.. 
- A teraz idź i pokaż im kto tu rządzi. Głowa do góry i bądź dzielna. Trzymamy kciuki, trzymaj się. 
Eze przytulił mnie i lekarze zabrali mnie na salę operacyjną, żeby dać mi zastrzyk . 

2 komentarze:

  1. Jej! Reyna wygrała konkurs Y-Mix!!! :D
    Mam nadzieję, że operacja się uda, bo jak nie...
    To będzie kiepsko... ;P.
    Czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń