niedziela, 1 czerwca 2014

DZIEŃ DZIECKA: ONE SHOT - JANET I FLORA

One shot/osobówka/jednorazówka (jak kto woli)  to osobne opowiadanie które odbiega od głównej fabuły bloga, czyli w moim wypadku nie ma w nim Reyny, ani Eza. To mój pierwszy One shot i mam nadzieję, że nie ostatni :) Jutro już jedziemy z kolejnym rozdziałem o historii Reyny, a tymczasem życzę wam szczęśliwego Dnia Dziecka, cieszmy się póki jeszcze nimi jesteśmy! ;3 



Hej. Mam na imię Janet Galindo, jestem córką Angeles Saramego oraz Pabla Galindo. Mam czternaście lat. Moi rodzice pobrali się czternaście lat temu. 
Moja mama miała siostrę, której niestety nie znałam. Moja ciocia, Violetta jest jej córką. Violetta jest bardzo ładna, ma dwadzieścia lat i rok temu wyszła za mąż. Jej mąż, Diego ma dwadzieścia jeden lat, jest wysoki i bardzo ją kocha. 
Diego i Violetta mają roczną córkę, Florencię. To moja kuzynka. 

Pewnego słonecznego dnia wstałam, zeszłam na dół i spojrzałam w kalendarz. 
Pierwszy czerwiec - Dzień Dziecka. No nie.. Co za masakra.. Na pewno znowu rodzice zrobią mi jakiś dziecinny prezent a potem będę musiała się nim cieszyć. Przecież ja mam już czternaście lat, nie bawię się lalkami, no i.. NIE JESTEM JUŻ DZIECKIEM! A nawet obchodzę już dzień kobiet.. Więc nie mają prawa mnie tak nazywać i muszą zaakceptować ro, że jestem już prawie dorosła i nie wypada mi świętować takich świąt. 
Ale nie.. Wtedy nie było tak jak zawsze.. Postanowiłam się postawić i nie ucieszyć z prezentu, mało tego - powiedzieć otwarcie że nie jestem już małą dziewczynką! Może to w końcu zrozumieją.. 
Nagle zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetliło mi się imię mojej przyjaciółki. 
- Nie teraz, Tavall. - powiedziałam do słuchawki. - Oddzwonię. 
Odłożyłam telefon i weszłam do kuchni. Mama i tata siedzieli przy stole i popatrzyli na mnie radosnym wzrokiem. 
- Wszystkiego najlepszego! - podeszli do mnie i przytulili. 
- Dzięki. - powiedziałam bez entuzjazmu. - Planujecie coś dzisiaj? 
- Tak się składa, że owszem. - odezwał się tata. 
- Serio? 
- Mhm. - mrunknęła mama - Z okazji dzisiejszego dnia dziecka zabieramy cię do nowego Wesołego Miasteczka, wiesz, tego nowego w naszym mieście, dzisiaj otwierają! 
- O nie..
- Co? A gdzie radość? - zdzwili się rodzice. 
- Jaka radość? Nie mam już pięciu lat, jestem dorosła. Nie traktujcie mnie jak dziecko! 
- Czyli.. 
- Czyli podarujcie sobie to Wesołe Miasteczko, bo ja dzisiaj nie obchodzę żadnego święta i po prostu pójdę sobie do Tavall, okej? 
- Ale córciu.. 
- Proszę, jestem odpowiedzialna, umiem za siebie odpowiadać! 
- No dobrze. - ustąpił tata - Ale za to ja z mamą pójdziemy. A ty nie pójdziesz do Tavall, bo będziesz pilnować Flory. 
- Co?!! Czemu?!! - wrzasnęłam. 
- Bo Viola i Diego idą z nami. - oświadczył - I bez żadnej dyskusji. Masz wybór do popołudnia - idziesz z nami albo zostajesz w domu. Skoro nie jesteś już dzieckiem, to chyba jesteś na tyle odpowiedzialna żeby odpowiadać za siebie i Florencię. 
Wkurzona poszłam do pokoju i tam przeczekałam aż do popołudnia. 
W końcu do pokoju przyszli moi rodzice, ubrani już do wyjścia. 
- Na dole jest Violetta i Diego, idziesz z nami czy zostajesz? - spytała mnie mama. 
- Zostaję. - byłam uparta i pewna, że to jest moja ostateczna decyzja. 
- To w takim razie na stole jest mleko dla Flo, obok ubranka, w rogu stoi wózek a w nim kocyki, a w kieszonce pod spodem pieluchy. 
- Pieluchy? - zdrętwiałam. 
 - Cześć Janet! - zawołała wchodząca do mojego pokoju Viola. Postawiła wszystkie rzeczy dla córki na moim biurku, a wózek z małą na środku pokoju. - Pomyślałam, że się pogubisz i nie będziesz umiała czegoś znaleźć, więc wszystko ci tutaj przyniosłam. 
- Dzięęki.. - jęknełam, widząc stertę żarcia, koców napojów i pieluch na biurku oraz wózek ze smacznie śpiącą Florą. 
- Viola, idziemy? - zawołał ją z dołu Diego. 
- Tak, już schodzimy! - Viola pożegnała się ze mną i zeszła na dół. 
- No to żegnamy! - powiedzieli moi rodzice i już chcieli wyjść, gdy zatrzymałam ich w drzwiach. 
- Hej, tato, mamo! A misiaczek na pożegnanie? 
- Jesteś już przecież dorosła. - powiedziała mama. 
- No i? 
- No i za duża na buziaki, a tym bardziej na misiaczki. - odparł tata. 
Zamknęli drzwi. 
Zrobiło mi się trochę przykro. Popatrzyłam na wózek, bo właśnie Flo się obudziła i zaczęła strasznie płakać. 
- Co robić?! - powiedziałam sama do siebie - Nie musieli tak trzaskać drzwiami, tak to by jej nie obudzili! 
Siedziałam tak dłuższą chwilę i rozmyślałam, co robić. Próbowałam wszystkiego żeby ją uciszyć i uśpić, nawet kołysanka nic nie dała. 
- Może tęskni.. - pomyślałam. - Może by iść do tego Wesołego Miasteczka?- naraz się opamiętałam - Nie. Nie, nie, nie. Stanowcze nie. Nie ma mowy. Ja.. Nie mogę. Po prostu. Muszę coś z nią zrobić, bo jestem już duża. A skoro nie jestem już dzieckiem, to  jestem na tyle odpowiedzialna żeby odpowiadać za siebie i Florencię. Oo, już wiem! - wykrzyknęłam - pójdę z nią na spacer! 
Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. Zanim się wybraliśmy, minęło trochę czasu, bo musiałam jeszcze załatwić nieprzyjemną sprawę z udziałem pieluch. 
Gdy Flora i ja byłyśmy gotowe, zamknęłam drzwi i wyszłam z nią na dwór.
Rzeczywiście, pomogło to jej, nałykała się świeżego powietrza i zasnęła po jakimś czasie. Nie chciało mi się jednak wracać jeszcze do domu więc szłam jeszcze kawałek drogi aż zaszłam pod dom Tavall. 
 - Chyba rodzice nie będą bardzo źli, jak zamiast siedzieć w domu pogawędzę trochę z Tavall przez pięć minutek, to tylko chwilka.. A Flo tez się nic nie stanie, jak zostawię ją przy furtce - pomyślałam - przynajmniej jak się obudzi, to nie będzie hałasować. 
Podeszłam pod drzwi i nacisnęłam dzwonek. Otworzyła mi mama mojej przyjaciółki. 
- Dzień dobry, Janet! 
- Dzień dobry, pani Fuego. Czy Tavall jest w domu? 
- Nie, niestety nie. Przecież poszła na otwarcie Wesołego Miasteczka, nie wiesz o tym? Myślałam, że idziecie razem.. 
- Nie, nie mówiła mi nic.. - zatkało mnie. - Ale.. wie pani co? Dzwoniła do mnie dziś rano, a ja jej obiecałam że oddzwonię.. No nie.. Napewno chciała mi o tym powiedzieć.. 
- Z pewnością. - odparła pani Fuego - No nic, nie przejmuj się, jak się pospieszysz to może ją dogonisz i pójdziecie razem. 
- Co? Ja? Do Wesołego Miasteczka? Nie, proszę pani hahah. Może i Tavall lubi takie rozrywki, ale ja nie. Uważam, że mam na tyle lat żeby samej o siebie decydować i odpowiadać za siebie, więc zadecydowałam, że nie będę obchodzić Dnia Dziecka, bo nie jestem już małą dziewczynką. 
- Acha.. - panie Fuego popatrzyła na mnie dziwnie. - No cóż.. Dobrze, jak Tavall wróci, to powiem jej, że byłaś tutaj. 
- Dziekuję, do widzenia. - mruknęłam od niechcenia. 
- Do widzenia, Janet! 
Zrezygnowana skierowałam się w stronę furtki. 
- Jak ona mogła zniżyć się do poziomu przedszkolaków i iść na to otwarcie? Nie no. Błagam.. Hahah, ja nie mam już pięciu lat więc nie będę się tak zachowywać. Ale.. - nagle rozejrzałam się dookoła - Przecież ja właśnie się tak zachowałam! Gdzie jest wózek?! Jak mogłam zostawić Florencię samą na ulicy! No nie! - już chciałam się rozpłakać, ale opamiętałam się po chwili. - Nie, stop. Jestem odpowiedzialna, poradzę sobię. Znajdę ją zaraz, pewnie gdzieś odjechała, jest niedaleko stąd. 
Myliłam się. Byłam praktycznie wszędzie. We wszystkich ogrodach, w parku, pukałam po domach, pytałam ludzi czy nie widzieli wózka z Flo, po prostu zapadła się pod ziemię. Przetrząsnęłam całą najbliższą okolicę i byłam już bardzo zmęczona. 
- Będę musiała iść do Wesołego Miasteczka i powiedzieć Violi, że zgubiłam ich córkę. Nie, co ja opowiadam?! Jak ja im w oczy spojrzę?! Nie, to nie był dobry pomysł. Poczekam sobie na nich w domu i wtedy im wszystko wyjaśnię..
Zrezygnowana poszłam do domu z nadzieją że może mała tam będzie bo może ktoś ją zauważył i zawiózł tam. 
Niestety, otworzyłam drzwi z domu i rozejrzałam się po salonie. Po wózku ani śladu. 
- Cholera jasna, boże, co ja zrobiłam.. - opadłam na kanapę i rozpłakałam się na dobre. - Jestem do bani.. Tak, przyznaję. Jestem jeszcze dzieckiem i nie jestem na tyle odpowiedzialna żeby odpowiadać za siebie, a tym bardziej za Florencię.. Pomyliłam się, nie znam swoich możliwości i żałuję, że nie poszłam z nimi do Wesołego Miasteczka.. Bycie dorosłą jest fajne, ale trzeba cieszyć się póki jestem jeszcze dzieckiem i wykorzystać to.. Ale teraz już za późno.. To mój najgorszy Dzień Dziecka w życiu! 
- Janet! - nagle usłyszałam z góry jakiś znany, męski głos. 
Popędziłam czym prędzej na górę. Dobiegał z mojego pokoju. 
Stanęłam w drzwiach i osłupiałam. 
Na moim łóżku siedział sobie Diego i jak gdyby nigdy nic bawił się z.. Florą! 
- Florencia! - wrzasnęłam i rozpromieniona pobiegłam do niej, po czym wzięłam ją na ręcę i mocno do siebie przytuliłam. 
- Jeju, Diego, ty ją znalazłeś? 
- Nie. 
- Jak to? 
Wiedziałem, że sobie nie poradzisz, a przecież nie zostawilibyśmy naszej córki z kimś nieodpowiedzialnym. Musiałem zostać i ci to uświadomić, że mylisz się co do siebie. 
- Ale.. To gdzie ty byłeś?  
- Cały czas siedziałem na dole. Ale ty byłaś tak bardzo przejęta tą odpowiedzialnością, jaka na ciebie spadła, że mnie nie zauważyłaś. A gdy wyszłaś z Flo, poszedłem za tobą i gdy tylko się oddalilaś od wózka, zaraz ją tu przyprowadziłem. Wiedziałem, że tak będzie, ale cieszę się, że zrozumiałaś, to czego przedtem nie potrafiłaś zrozumieć. 
- Matko, nawet nie wiesz jakiego stracha mi napędziłeś! - przytuliłam go. - Przepraszam! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Wybacz mi, że nie upilnowałam Flory! Nie wiem, co mam zrobić, żebyś mi wybaczył! 
- Spokojnie, wybaczam ci. Ale jeśli już chcesz coś zrobić i chcesz też, żeby to pozostało między nami, to powiem ci co masz teraz zrobić.. 
I od tej pory moi rodzice pierwszego czerwca rano każdego roku byli w niezłym szoku, dlaczego już nie chcę być dorosła i że z ogromną radością cieszę się wtedy z każdej najmniejszej rzeczy i z każdego, nawet najkrótszego spaceru z nimi. 
Ale najważniejsze jest to, że dzięki mojemu wujkowi zrozumiałam, że na odpowiedzialność mam jeszcze czas, że muszę się dużo jeszcze nauczyć bo jestem dzieckiem i jestem z tego bardzo dumna. 



I jak mi poszło? ;) to mój pierwszy one shot, jeszcze raz przypominam ;d

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie Ci to wyszło :).
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się jakiś następny ;D.
    I oczywiście wyczekuję kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń