środa, 4 czerwca 2014

82 - DLACZEGO JA TO ROBIĘ EZOWI?

*Wracamy do Pamiętnika Rey*

Jutro przedstawienie. Teraz mamy w końcu przerwę od ostatnich prób. Wszyscy mamy już dość ale staramy się dalej by jutro na scenie dać z siebie tysiąc procent. 
Violettę do studia odprowadził ten Pierr.
-  Laluś pieprzony.. Ohyda, jak ona może z nim być? Nie rozumiem dlaczego ona robi to Diego.. - szepnęłam Ezowi. 
- Tak samo jak ty robisz to Andresowi.. 
- Co? O co ci znowu chodzi? 
- Jedno słowo - Fe-de-ri-co. 
- Oh Ezequiel a ty znowu swoje! Myślałam już, że jesteśmy pogodzeni! 
- Kto ci niby to powiedział? Ja po prostu nie rozumiem że od swojego brata wolisz jakiegoś idiotę! 
- Eze! 
- Co? 
- Ty jesteś zazdrosny! 
- Co?! 
- Tak! 
- Nie! 
- Tak! 
- Rey! 
- Eze! 
- Skończcie krzyczeć! - nagle między nas wskoczył Marotti. - Czemu nie ćwiczycie?! 
- Mamy przerwę. - powiedziała Fran. Dopiero teraz zauważyliśmy z Ezem że oprócz nas w sali do występów są wszyscy. 
- Przerwę? Jak to przerwę! Ludzie, sprężcie się! To jak wystąpicie zależy od tego, kto będzie następną gwiazdą Umixu! 
- Co?! - wszycy podskoczyli. 
- Naprawdę? - wrzasnęli chłopaki. 
- Tak! 
- O matko! Dlaczego tak się tym podniecacie? Przecież i tak nie będziecie gwiazdami! - powiedziała Ludmiła, śmiejąc się. 
Wszyscy wywróciliśmy oczami, po czym zabraliśmy się do naprawdę ciężkiej pracy. 


- Ezeee, no proszę cię, nię bądź zły.. - wracaliśmy potem do domu, a mój brat dalej mnie olewał. 
- Knujesz z Federico!! 
- Nie. - powiedziałam bezmyślnie. 
- Co? 
- Nie. Już nie. Ale dalej się z nim przyjaźnię. Jasne? Wybaczysz mi? 
- Nie wiem. Jak mówisz że już z tym skończyłaś, no to się zastanowię. 
- Ezeee, no nie daj się prosić.. - zawiesiłam mu się na szyi. 
- Ał boli! 
- Puszczę cię, jak mi wybaczysz! 
- Dobra. 
- Hura! - pocałowałam go w policzek. 
Fakt, źle czułam się z tym kłamstwem, ale odłożyłam to na później. No i znowu wszystko było jak należy. 
Wieczorem po kolacji gadałam z tatą, Ezem i Angie o występie. 
- Rey, Eze wy to macie niezłe szanse żeby stanąć u boku Violetty i Federico wśród innych gwiazd Umixu.. - powiedziała Angie. 
- To prawda. - przyznał tata - Macie ogromny talent. 
- Po tatusiu. - uśmiechnęłam się. 
- Ja to bym bardzo chciał być gwiazdą Umixu.. Ale niestety wątpie w to. - rozmarzył się Ezequiel. 
- Bracie, o czym ty opowiadasz? Wymiatasz! W ogóle myślę, że masz najlepszy głos z całego studia! - teraz mówiłam prawdę. Bardzo doceniałam rockowy wokal mojego brata. 
- Ty jesteś jakaś nienormalna. - zaśmiał się - sama jesteś świetna. 
- Ta, już. Nawet jeśli byłabym nie wiem kurde, Madonną, to i tak nie zostałabym twarzą Umixu. 
- Czemu niby? 
- No jak to czemu? Popatrz na mnie - jestem kaleką. Takich tam na pewno nie chcą. 
- Rey! - oburzył się tata - Co ty opowiadasz? W Umixie liczy się głos, a nie wygląd zewnętrzny!
- Poza tym w show-biznesie istnieje dużo ikon muzycznych na wózkach inwalidzkich. - zauważyła Angie. 
No, to była akurat słuszna uwaga. 
- Może i mam jakieś szanse.. 
 - Masz szanse i to duże! - powiedział Eze. 
- Ale nie, bo ty masz większe.. - posmutniałam. 
- Nieprawda! 
- Prawda! 
No i przez reszte wieczoru kłóciliśmy się z Ezem o to. Mam wspaniałego brata - szkoda tylko że najpierw uknułam z Federico plan odbicia mu dziewczyny, a potem okłamałam go mówiąc, że z tym skończyłam. Ale co będzie to będzie. Mówi się - żyj chwilą. No to żyję, co nie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz