środa, 11 czerwca 2014

90 - DRUGA OPERACJA

*Wracamy do Pamiętnika Rey* 

- Hej, Eze! No poczekaj, proszę cię! Chcę tylko pożyczyć twój telefon! - mój brat jak zwykle nie chciał mnie słuchać. 
Nagle Beto na niego wpadł. 
- O, przepraszam, Eze! Zaraz.. Eze?! A tak, dobrze że jesteś, powiesz mi gdzie Reyna?! O właśnie.. Rey, chodź tu. Posłuchajcie. - rozejrzał się dookoła - Powiem wam coś, ale w tajemnicy. Jasne? Nikt, absolutnie.. nikt.. nie może się o tym dowiedzieć. 
- No pewnie, przecież możesz nam zaufać. 
- Angie.
- Co Angie?! - przestraszył się Eze. 
- Co ale? Aaaa tak, no jasne. Yyy bo chodzi o to, że.. Angie zemdlała. 
- Zemdlała? Jak to zemdlała? - zapytałam - Co jej się stało? 
- Szczerze mówiąc to ja nie wiem, ale ona powiedziała mi że przypuszcza, że ma problemy z sercem. Ale nie mam nikomu o tym mówić. Ale jednak mówię wam, więc lepiej siedźcie cicho. 
- No dobra, ale jakie problemy? Z sercem? Ona musi iść się zbadać, przecież to może być coś poważnego! - powiedział Ezequiel.
- Spokojnie, postaram się ją namówić. 
- Rey! - nagle zawołał mnie tata, wchodząc na korytarz. - Gotowa? 
- Tak, jasne. Wybacz Beto, muszę jechać do szpitala na operację, ale pogadamy później. 
- Dobra. 
Do szpitala dotarłam z tatą, bez Eza. Chyba nadal był na mnie zły. Ale czemu? Przecież zbliżyłam ich do siebie na urodzinach! Mhhh!! 
A dalej to już nic nie pamiętam. Dali mi znowu jakieś zastrzyki na sen i film mi się urwał. A czemu tak smętnie o tym pisze? Bo operacja się pół udała, pół nie. Nie udała się, bo nie potrafię chodzić, ale udała się, bo potrafię już wstać i utrzymać równowagę przez kilka sekund! Potem spadam.. No nie.. Ale są już jakieś postępy. Przede mną jeszcze jedna, ostatnia operacja. 
Gdy się obudziłam, gadałam już z tatą, znowu mi pomógł się ogarnąć po tych wszystkich zabiegach. A potem odwiedziła mnie.. 
- Naty! Jak dobrze cię widzieć!
- Cześć, Rey! Słyszałam już że się nie udało.. Znowu.. Tak mi przykro.. 
- Nie, nie! Nie ma być ci przykro bo mimo to że się udała w stu procentach, to wstać umiem! 
- No co ty! 
- Serio! Pokazać ci? 
- Nie, lepiej leż, jesteś pewnie zmęczona. 
- Masz rację. Ale może jednak? 
- Nie, dzięki. Wierzę ci na słowo. To świetnie, no widzisz! Znowu masz więcej nadziei! 
- No tak.. 
- Ej, właśnie! Zapomniałaś już co się stało dwa tygodnie temu? Zostałaś gwiazdą Umixu! Masz się cieszyć! 
- Cieszę się Naty, i to bardzo. Teraz najważniejsze dla mnie jest szczęście. 
- Wiesz, dla mnie też.. 
- Chodzi ci o Maxiego? 
- Tak.. Pocałował mnie. 
- No nie, więc to nie była żadna plotka! On naprawdę cię pocałował! Aaa!! 
- A skąd ty to wiesz?! 
- Na urodzinach Eza wszyscy mówili o tym.. 
- No świetnie.. 
- Ale Naty, głowa do góry! Przecież to nic złego! 
- Tak, ale znając mnie i jego to jak się znowu spotkamy to stchórzymy i nie odezwiemy się nawet do siebie. 
- Nie, no coś ty.. 
- Taka prawda, Reyna. Już nawet teraz się unikamy.
- To zmień to! 
Nagle otworzyły się drzwi z mojej sali i wszedł Eze. 
- Cześć wam. 
- No to ja już będę lecieć, zostawiam was, pa! - Naty przytuliła mnie i skierowała się do drzwi. 
- Eze? Co ty tu robisz? - nie mogłam uwierzyć własnym oczom - Myślałam, że nie przyjdziesz.. 
- Szczerze mówiąc, ja też nie. Ale poczułem, że muszę w końcu ci podziękować za to co wczoraj zrobiłaś. 
- Jeju, nie ma za co! Czyli się nie gniewasz?! 
- Można tak powiedzieć.. - zaśmiał się. 
- Jej!! Eze, tak się cieszę! - przytuliłam go. 
- A wiesz, doszły mnie słuchy że moja ulubiona siostra robi coraz większe postępy! 
- No pewka! Umiem już wstać! 
- To super! Ty umiesz wstać, z Camilą już wszystko okej, super jest, co nie? 
- No może dla ciebie.. Mi się fajnie układa prawie wszystko.. 
- Andres. 
- Tak. Właśnie. Chodzi mi o niego. Eze, czemu tak musi być? Ja go kocham, a on z dnia na dzień mnie nie kocha. Nie rozumiem. 
- Nie nie, on cię dalej kocha. 
- Skąd to niby możesz wiedzieć? 
- Bo to jest taka sama sytuacja jak z Camilą. 
- Nie. 
- Tak, Rey. Dokładnie. Też wydałało mi się że z dnia na dzień przestała mnie kochać, ale ona potrzebowała czasu, żeby zrozumieć, co między nami było i że tęskni do tego. Andres jest inteligenty, też dojdzie do tego wniosku. 
- Ale kiedy? 
- Może dziś, jutro, za tydzień, miesiąc, rok.. Tego nikt nie wie. Ale mogę cię zapewnić, że tak będzie. Przecież widzę jak na ciebie patrzy.. 
- No nie wiem.. Może masz rację.. Może coś w tym jest.. 


Miłego popołudnia :3 


1 komentarz:

  1. Reyna osiaga sukces krok po kroku ;) Jeszcze zeby tylko relacje z Andresem jej sie poprawily...To juz by bylo swietnie :)
    Hxxx

    OdpowiedzUsuń