czwartek, 26 czerwca 2014

95 - WYJDZIESZ ZA MNIE?

Dzisiaj znowu byłam na ostatniej już operacji, czyli trzeciej. Źle nie poszło, a po zabiegu widać było coraz lepsze postępy. Potrafię już ustać na nogach kilka sekund, niestety nie dłużej, chociaż bardzo bym chciała. Umiem też lekko ruszać nogami, ale nadal nie zrobię kroku. 
W szpitalu był ze mną tata. Bez Eza, bez Andresa. Strasznie się czułam bez nich. 
Eze nie chciał mi wierzyć że to nie ja zmontowałam ten filmik, próbowałam udowodnić mu że to Federico i Ludmila, ale po pierwsze to on mnie nie chce słuchać, a po drugie oni się wszystkiego wypierają. Andres myślał nadal że czuję coś do Fede. Powoli zaczęłam sobie uświadamiać że wszystkie moje problemy prowadzą właśnie do... Federico. 

*Oczami narratora* 
Gdy Reyna wyszła ze szpitala, od razu postanowiła uciec od swoich problemów i zaszyć się gdzieś w parku. Eze też gdzieś polazł, nikogo nigdzie nie było. 
Pablo postanowił zabrać Angie na randkę.. do wesołego miasteczka. 
Oni też postanowili na chwilę obecną zapomnieć o problemach w jakimś ciekawym miejscu. No i udało się. 
Było już ciemno, więc Pablo zaproponował Angie ostatnią rundkę na diabelskim młynie. Zgodziła się. 
Kilka minut później już byli w górze. 
Angie podziwiała widoki cudownego miasteczka jakim jest Buenos Aires razem ze swoim ukochanym. Nagle spojrzała za siebie i jej wzrok utknął na sąsiednim siedzeniu.
- Co jest, Angie? - spytał Pablo, próbując odwrócić jej uwagę od tego siedzenia.
- Dlaczego tam siedzą jacyś faceci ubrani w garnitur? Czego oni od nas chcą? - obróciła się i zobaczyła z przodu to samo. - Co jest?! Pablo, dlaczego oni tu siedzą?! Otoczyli nas! 
Mężczyzna pocałował ją
- Uwielbiam cię tak uciszać. - zaśmiał się. 
- Może mnie uciszyłeś, ale nie uspokoiłeś. O co chodzi tym ludziom? Pablo, powiedz mi! Ten wieczór jest taki magiczny, ale przez tych facetów.. 
- Ciiii, nic nie mów. - Pablo odwrócił się i dał znak czterem gościom w garniturach, którzy wyjęli szkrzypce i zaczęli grać romantyczną melodię. W tej chwili diabelski młyn zatrzymał się, a na samej górze byli.. Angie i Pablo. 
- Co się dzieje? Pablo, boję się.. 
- Spokojnie.. - Pablo wyjął z kieszeni małe pudełeczko i pokazał go Angie, po czym otworzył. 
- Kocham cię. Chcę, żebyś była ze mną już do końca świata. Wyjdziesz za mnie? 
- Pablo, ja.. - Angie zaniemówiła, po czym rozpłakała się.. - Oczywiście że tak! 


No i w końcu! :D 
Jutro będzie wstęp do ogromnego zamieszania, które całkiem zniszczy (lub nie :d) Pangie :c 


2 komentarze:

  1. Slodko :3 Chociaz tak dziwnie na diabelskim mlynie, bo Pablo raczej nie mogl kleknac...ale to bez znaczenia ;) Angie byla tak slodko przerazona, kiedy zauwazyla tych facetow w garniturach.
    Smutno mi sie zrobilo kiedy czytalam o Rey w szpitalu bez Eza czy Andresa. Chcialabym zeby sie wreszcie pogodzili...Ale chciec to ja moge ;)
    Pozdrawiam
    Hxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa mozliwe ze sie pogodza :D No wiem, dziwnie, ale nie mialam lepszego pomyslu xd Dzieki :)

      Usuń