*Wracamy do Pamiętnika Rey*
Wieczorem jeszcze tata oznajmił mi, że się zaręczył z Angie. To cudownie, ale jakoś nie miałam nastroju się tym cieszyć.
Byłam bardzo zmęczona i po ciężkim dniu znowu pełnym prób do zakończenia roku położyłam się w końcu spać i zaraz zasnęłam. Śniło mi się, że potrafię chodzić i że rzucam moim wózkiem prosto w przepaść i leci, leci.. daleko. Potem odwiedził mnie.. Mój ojczym.
- Hej, miałam taki fajny sen! Czemu mi to robisz?! Czemu mnie nawiedzasz mimo mojej woli?! To przez ciebie nic mi nie idzie! Ostrzegłeś mnie przed karą za przerwanie ślubu Angie i Germana, a gdy już go przerwałam, nie zrobiłeś nic, absolutnie nic, żeby tej karze zapobiec! Czy ty mnie na serio nie kochasz?
- Spokojnie, daj mi dojść do słowa..
- Dlaczego mówisz mi o rzeczach, które nigdy nie będą miały miejsca? Nie rozumiem, jaki to ma sens?
- Już? Brakło ci już tchu? Dziękuję. Otóż to nie moja wina że tak ci się nie powodzi, ale tylko i wyłącznie twoja.
- Taa? Ciekawe.. Ty akurat o tym najwięcej wiesz.
- Tak, zgadza się. I wiem też, moja droga, że ja opowiadam ci o rzeczach które mogą mieć miejsce, wystarczy tylko postarać się żeby tak było, ale niestety ty nie robisz nic w tym kieruknu, można nawet powiedzieć, że na przekór temu wszystkiemu.
- Co? To bzdury.
- Żadne bzdury. To prawda. Nie walcz z losem, to ci nic nie da. Właśnie sama robisz sobie na złość. Nie myślałaś nigdy nad tym?
- Nie, jakoś nie było czasu.
- To teraz mnie posłuchaj. Znam cię dobrze i wiem co zrobisz i jak się zachowasz w danej sytuacji. Te zachowania właśnie, oraz twoje cechy oczywiście, wyrabiają u ciebie twoje własne i indywidualne zasady. Jeśli tylko będziesz się ich trzymać, osiągniesz sukces.
- Czyli to, co chcę.
- Prawda. Właśnie o to mi chodziło.
- Ale co, jeśli te zasady są złe?
- Jeśli któreś z nich według ciebie nie pomagają tobie w byciu dobrym człowiekiem, to postaraj się je w sobie wyeliminować.
- Jakby to było takie proste..
- Widzisz!
- Co widzę?
- No co?
- No ja się pytam: co?
- To twoja zasada.
- Że niby jaka?
- Taka, która brzmi: zawsze i wszędzie pesymizm. Obroń się, olej tę zasadę i wyrób sobie inną.
- Jaką?
- Bądź optymistyczna. Zawsze i wszędzie. Przemyśl to. Podałem ci przykład, teraz wierzę że się zmienisz i zastanowisz nad swoim postępowaniem i docenisz bardziej otaczający cię świat, no i oczywiście wstaniesz kiedykolwiek z wózka.
- Ale co? Gdzie idziesz?
- Na mnie już czas. Odchodzę tam, gdzie cieszą się zmarli i czekają na swoich potomków, aż dotrzymają im towarzystwa. Żegnaj, moja droga!
- Hej, czekaj! Proszę! Nie odchodź!
Nagle mój pokój wypełniła łuna światła która mnie zaślepiła. Musiałam zasłonić oczy i wtedy światło zniknęło. Kiedy je otworzyłam, mojego ojczyma już nie było i było już rano.
Siemka :d Jak tam świadectwo? ;p U mnie średnia 5.14 ;D :D
PS Jutro sobie zniszczymy Pangie :D :c
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń