poniedziałek, 9 czerwca 2014

87 - ŻADNYCH KAZAŃ

Gdy zobaczyłam w drzwiach tatę, spuściłam głowę. Nie miałam innego wyjścia jak powiedzieć mu prawdę, chociaż chyba on sam już wszystko słyszał. Tak czy siak musiałam się przyznać. 
- Ale tato, to nie tak.. 
- Eze, zostaw nas samych. 
Ezequiel wstał z miejsca, popatrzył na mnie i wyszedł, trzaskając drzwiami. 
- Mam wrażenie że się przesłyszałem. Dobrze się czujesz? Czy to prawda że planujesz z Federico odbić Ezowi Camilę?!
- Ja.. 
- No mów! - szarpnał mnie wściekły. 
- Tak, to prawda. 
- Nie.. Nie!! 
- Tato, proszę cię, uspokój się bo możesz zrobić coś czego będziesz potem żałować.. 
- Masz raję. - usiadł ze smutną miną na łóżku Eza - Reyna, ja nie wiem. Co w ciebie wstąpiło? Ja.. Jestem.. Rozczarowany twoim postępowaniem.. Licz się z tym że jesteś moją córką i powinnać być dla innych autorytetem a nie jakąś wiedźmą! 
- Wiedźmą? Tata, ja nie jestem żadną wiedźmą, a Federico to mój przyjaciel! 
- A Ezequiel to twój brat! 
- No i nie chce się z nim kłócić! 
- Ale nie rozumiesz, że ty sama stwarzasz sobie te problemy? 
- Ale ja nie mam problemów, to Eze je ma. 
- Tak, ale przez ciebie. 
To mnie zabolało, straciłam trochę pewności co do tego, czy dobrze postępuję. Ale i tak wszystko jedno, bo ja też potrafię podejmować decyzje. 
- No dobra, teraz czekam na kazanie.. - jęknęłam, poddając się. Mimo to nie chciałam zrezygnować z układu z Federico, nie wiem czemu. Ale pewnie dlatego, że on pomógł mi odzyskać chęć do życia i to dzięki niemu dalej mogę tańczyć (choć na wózku, ale tańczyć). 
- Kazanie? Nie, moja droga.. Żadnego kazania nie będzie. Nie muszę ci prawić żadnych kazań, ani cię nawet nie pouczę, nawet palcem nie kiwnę. 
- Dlaczego? 
- Bo jesteś już prawie dorosła i sama powinnaś wiedzieć, że to co robisz wobec swojego brata jest złe. Ale podpowiem ci, jak to naprawić chociaż trochę. Jutro są osiemnaste urodziny Eza. Masz szansę pomóc mu odbudować jego relacje z Camilą, jeśli jednak dalej myślisz sobie, że dobrze postępujesz, to ja się nie wtrącam, bo powinnaś być odpowiedzialna za swoje czyny. 
- Ale tato! Co to wszystko ma na celu?! Mam żałować za swoje winy?! 
- Nie, ale dobry uczynek w rekompensacie za zniszczenie życia swojemu bratu by ci nie zaszkodził. Pamiętaj, Rey. Kocham cię, ale to co robisz jest nie w porządku. Dobra, już cię nie pouczam, bo powiedziałem, że nie będę tego robił. Ale wiedz, że jestem rozczarowany. 
Wyszedł. 






2 komentarze:

  1. Ouuu...oby Rey nie zrobila niczego zlego na urodzinach Eza bo to by bylo mega niefajne :/ Mam nadzieje ze wszystko sie rozwiaze, Rey dostrzeze wreszcie ze rani brata i zerwie uklad z Fede, a Fede z kolei przestanie zarywac co Cami ;) Ah no i Eze ma byc szczesliwy z Camila, jasne?! ;D
    Pozdrawiam i (byc moze) do nastepnego rozdzialu!
    Hxxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, grozisz mi? ;d
      Hahaha, nie no, jeszcze bedzie szczesliwy, oby do 1 lipca! ;3

      Usuń