piątek, 31 stycznia 2014

XXII - UKŁADY ZAMKNIĘTE

- Co prosze?  - powiedzial Pablo. 
- Mozesz nas zostawic samych na chwile? - zwrocila sie do niego Jackie. Zamknela drzwi i szepnela do nas. 
- Sluchajcie, wasz tata ma plan na was. Jesli bedziecie ze mna wspolpracowac i nie przyznacie sie mu, ze wiecie o jego zamiarach, nie dopuszcze zeby was wyrzucil. Wiec cicho mi tu, jasne? To zalezy od waszego szczescia. 
- A jakbysmy chcieli po prostu stad uciec? - zapytal Eze. 
- Macie do wyboru albo tu zostac i ewentualnie potem zamieszkac u mnie, albo uciec i umrzec gdzies z glodu. 
- Wygralas. Nic nie powiemy. - poddal sie moj brat. Nie potrafilam w to uwierzyc, ze nie powiedzial jej nic. Masakra. Nie wierzylam jej nic a nic. 
- Gotowi? O co wam chodzi? - wszedl nagle tata. 
- O nic, po prostu jestesmy przemeczeni. Chodzmy. O ile teho chcesz.. - jeknal Ezequiel.
- Slucham? 
- Chodz. - powiedzialam krotko. Pablo mial lekko zdziwiona mine, ale poszlismy do domu. 

*Oczami narratora* 
Gdy Eze, Pablo i Rey opuscili sale taneczna, Jackie zamknela znowu drzwi i zawolala w kierunku szafy: 
- Mozesz juz wyjsc! Poszli. 
Z szafy wygramolila sie.. Jade. 
- Jaqueline, nie wiem czy to sie uda, to rodzenstwo jest nieprzewidywalne. 
- Jejku, Jade. Przesadzasz. Nie widzisz, ze mam ich w garsci? Spokojnie, wszystko idzie zgodnie z planem. Juz za niedluho ty bedziesz siedziala na szzycie wiezowca z tym Germanem, a ja bede u Pabla w lozku.
- Jaka konkretna.. Widze że masz już wszystko zorganizowane, Jackie. To ja polecę już do Matiego, bo głowa mi pęka od tego myślenia. Narkaa! - Jade wybiegła. 
Jackie została sama. 
- Yhh, ja to mam dopiero nawalone w głowie. Knuję z dopiero poznaną narzeczoną Germana, której też przeszkadza ta Angie. 

*Wracamy do pamiętnika Reyny.*

Gdy szliśmy było jakoś cicho. W połowie drogi Ezequiel zorientował się, że zapomniał telefonu w sali tanecznej. 
- Zabiję! - krzyknęłam za nim. 
Kiedy poleciał po niego, zostałam z tatą. 
- Jak tam w szkole, ty i Angie?.. 
- Nie. Nic między nami nie ma. Nie. Nie. Nie. - odparł szybko Pablo. 
- Mogę cię o coś spytać? 
- Pewnie. 
- Czemu nie powiesz Angie, że ją kochasz?. 
- ... Patrz! Idzie Eze! 
- Kurde, Pablo!!!! - wrzasnęłam za nim. - Odpowiedz!!
- Znalazłem! - uśmiechnął się brat. Teraz mogliśmy skierować się już w stronę domu. 
Szybko znaleźliśmy się w domu. Myślałam nad tym, co nam mówiła Jackie. Kiedy poszliśmy na górę, zajrzałam do pokoju Eza i usiadłam obok niego. 
- Wierzysz jej? 
- Sam nie wiem. A ty? 
- Ani trochę. Przestań, to żałosne, jesteś starszy, powinienieś zauważyć, że Jackie chce zdobyć tatę. 
- To nie kwesta wieku, Rey. Od razu mi coś nie pasowało. 
Nagle telefon Eza znowu wydał jakiś głupi dźwięk. Miałam już go dość. 
- Co to znowu, do cholery?! 
- Za mało pamięci. 
- Przecież masz go dopiero od dzisiaj. Boże.. Eze, Eze, Eze..  
- Daj swojego kompa. Przegram wszystko na lapka i zwolni się pamięć. 
- Oke. 
Poszłam po laptopa i cały wieczór spędziliśmy na oglądaniu głupich filmików na kompie. 
Teraz jest trzecia w nocy, Eze śpi, a ja nie umiem zasnąć. Cały czas myślębo tej sprawie z Jackie.  Ciekawe, jak jutro wstanę do Studia. 


czwartek, 30 stycznia 2014

XXI - PRZESŁUCHANIE Z JACKIE

- Przepraszam, co?... - powiedział German. - Angie i Pablo.... To rodzice tych nowych?.. 
- Słucham? - powiedziała naraz Angie która właśnie weszła do domu razem z Esmeraldą. 
- Jak to się stało, że masz dzieci? - zapytał ją Castillo. 
- Jade... - mruknęła tylko Angie. - Coś czuję, że będę musiała się dłuuugo przed tobą tłumaczyć... Ale cóż.. Może zrobi to za mnie, moja niby "córka", która chowa się w kuchni i podsłuchuje. Chodź tu! - rozkazała rozbawiona Angie. 
Esmeralda stała jak wryta, nie ogarniała co się wokół niej dzieje. 
- Ale.. - próbowała cokolwiek powiedzieć, ale nie dałam jej dojść do słowa. 
-Przyszłam i wytłumaczyłam wszystko Germanowi, który skarcił Jade za kłamstwo. 
Nagle zawołała mnieVilu z góry.
- Rey! Chodź szybko! 
Poszłam na górę i zobaczyłam Violettę i Ezequiela tarzających się ze śmiechu po podłodze. 
- O co chodzi? - zapytałam.
- Hahahahahahah, Pablo mówił twojemu bratu jak doszło do "tego" z waszą matką, zboczeniec! ahahahah!! - śmiała się. Wtórował jej Eze. 
- Eze, opowiadaj! - zawołałam uśmiechnięta, siadając na łóżku. 
No i tak zaczęła się moja przyjaźń z paczką Violetty. Mówię, że z paczką, bo potem jeszcze przyszedł Maxi, Camila, Fran.. i Naty :). Świetnie się bawiliśmy razem. Lepiej niż z Ludmiłą. Wybaczyli mi wszystko baardzo szybko, byli tacy zgrani.. Zaupełnie jakby o wsyztskim zapomnieli.. Nie mówiąc już o Violi, której odbiłam Diega. Na szczęście powiedziała, że jej przeznaczeniem jest chyba być z Leonem, bo umówiła się z nim jutro w Resto!! <3 

Następnego dnia (czyli dzisiaj) mam już mój laptop, a mama przysłała nam pierwszą kasę, a Ezeqiuielowi komórę, której kompletnie nie umiał ogarnąć. Zamknęliśmy wszelkie interesy z Jade i Matiasem, a teraz siedzę i odpoczywam po ciężkim dniu w Studio. 
Rozumiesz, Pamiętniczku?!! Dzisiaj na korytarzu kiedy gadałam z Naty, Jackie złapała mnie i kazała mi mówić, czy to prawda, że jestem córką Pabla!! Tak samo skończył Ezequiel i jego wydająca dziwne odgłosy komórka. Już jej jednak nie lubię.. Na szczeście Antonio ją skarcił, ale po tym jak jej powiedziałam prawdę. Inie mogę uwierzyć w to, co mi powiedziała. 
Ale jej normalnie coś odbiło. A było to tak: 
Już miałam iść do domu, gdy Gregorio poprosił mnie żebym posprzątała po sobie (niby po sobie, ale wszyscy widzieli że wodę rozlał on). Gdy skończyłam, odłożyłam szmatę i w dzwiach zastawiła mnie .. właśnie Jackie. 
- Mogę cię jeszcze zatrzymać na sekundkę? 
- Skoro musisz.. Ale czy to ważne? Tata na mnie czeka.. 
- Tak, ważne. I chodzi mi o twojego tatę. Nie czeka na ciebie, bo szczerze ma cię gdzieś. Umówił się dzisiaj ze mną i powiedział, że lepiej byłoby, jakbyście się wcale nie urodzili. Bo tylko jesteście przeszkodą w naszym związku. Ezequiel! 
Jackie przywołała go do siebie, oderwała go od telefonu, którego on dalej nie ogarniał i wydawał głupie dzźwięki i po krótkim wstępie o tym, jak bardzo Pablo nas nie lubi, oznajmiła: 
- Rey, Eze. Jesteście w tym studiu.. Nie specjalnie potrzebni.. Dlatego też Pablo ma was w garści.. Przygarnął was do domu żeby odkryć wasze słabe strony. Następnie wykorzysta je i w najmniej niespodziewanej chwili zrealizuje swój plan wyrzucenia was ze szkoły! I tym sposobem nie będziecie mieli się gdzie podziać i wrócicie do tej waszej mamy do Europy. Tadaam! 
Popatrzyliśmy po sobie i się roześmialiśmy. 
- Jackie, co ty za głupoty wymyślasz.. Hahaaha - śmiał się Eze. 
- Nie wierzycie, bachory? A co powiecie na to, że wiem co robiliście wczoraj wieczorem od Pabla? 
- Śmieszna jesteś.. On sam nie wie, co robiliśmy, bo mu nie mówiłam. Po prostu wyszliśmy. - śmiałam się z bratem dalej. 
- Do domu Violetty Castillo. - po tych słowach spoważnieliśmy. Przestaliśmy się śmiać, znowu popatrzyliśmy po sobie  staliśmy jak wryci bez słowa. W końcu Ezequiel się odezwał. 
- Skąd ty to wiesz i.. skąd Pablo to wie? 
- Nie zrozumcie mnie źle, on bardzo lubi jak wychodzicie, bo wtedy może od was odpocząć i nie chciał was kontrolować bo mało go obchodzi to co robicie, najlepiej by było jakbyśccie się zgubili, no ale do rzeczy. On was S Z P I E G U J E. 
JASNE?! 
Słowa Jackie dźwięczą mi do teraz w uszach, że tata nas nie kocha, że chcę nas w coś wrobić i odesłać do Europy i że najlepiej by było, jakbyśmy się w ogóle nie urodzili bo przeszkadzamy mu i Jackie. Ale coś mi tu nie pasowało - on kochał Angie. 
Wtedy do sali tańca wszedł... Tak jest.. Pablo. 
- Gdzie wy jesteście, czekam na was i czekam i musiałem znowu kłocić się z Gregorio! - zaśmiał się. 
Ja , nagle i bez ogródek zapytałam: 
- Tato, czemu nas nie kochasz? 

Znowu moja przeróbka z rey i ezem, sorka za jakość :D 


środa, 29 stycznia 2014

XX - JADIAS JEDZIE NA DWA FRONTY

  Po powrocie ze Studia przemyślałam wszystko i postanowiłam, że się zmienię. Najpierw pójdę do Violi pogodzić się z nią. Ale nie zamierzam mimo wszystko oddawać jej Diego.  
Ta rozmowa z tatą dała mi duużo do myślenia eh.. 
Poszłam na górę do swojego pokoju. Dom Pabla bardzo mi się podobał, od razu go pokochałam. Zauważyłam ,że dużo pudeł mam jescze nie wypakowanych i że firanka leży na ziemi (hyy?). Zauważyłam też, że nigdzie nie ma mojego laptopa. Gdzie on mógł być. Zajrzałam do pokoju Eza.
- Ezequiel, widziałeś gdzieś mojego lapka?
- Niee..
- Grrr!! 
- Czego mruczysz, sam się znajdzie, igła to nie jest. 
- Może masz rację. Dobra, pa! 
- Ej ej Reyna! Gdzie idziesz? 
- Do Violetty. Ty też. 
- He? Po pierwsze: od kiedy wy przyjaciółeczki? W po drugie: he? 
- No weź braciszku. Po prostu chcę się z nią zaprzyjaźnić, oke? No i nie ma żadnego he - idziesz. Bo przecież wiem że ci się podoba.
- Eeee.. - Eze nie zdążył nic powiedzieć, bo pociągnęłam go w kieruknu drzwi. 
Jakos szybko znalezlismy sie w domu Violi, pewnie dlatego ze teraz mieszkamy z Pablo a z Vilu mieszka Angie. A Pablo i Angie swietnie sie przeciez znają. Dlatego też ich domy były blisko, między domem Castillo a domem Angie, w którym teraz nie mieszkała. 
Drzwi otworzyła nam Violetta. 
- Czego chcesz? Nie ma tu Diego. 
- Ja.. Przyszłam do ciebie. Chciałam cię przeprosić za wszystko. Możemy wejść? 
- Ty? Yy.. Przeprosić?
- Tak się składa że..
- Violetta! - zawołał jakis facet siedzący na kanapie. 
- Wybaczcie, to mój tata. Wejdźcie, pokeczajcie w kuchni oke? 
Viola poszła, a my posłusznie czekaliśmy w kuchni. 
- Hej, czy to nie twój laptop? - odezwał się naraz Eze wskazując na urządzenie wysoko na półce. Zdjął go.
- Rzeczywiście.. Ale.. Skąd on się tu wziął?!!! 
Nagle jak z procy z kanciapy wywaliła Jade. 
- Zostaw to!! - wyrwała mi laptop. 
- Jade?!! - zdziwiłam się. - Co ty tu.. 
- Ciicho, mała. - zatkała mi usta. - jestem tu indykido. 
- Chyba incognito.. - poprawił ją Eze. - Rey, wy się znacie? 
- Póżniej Ezequiel. Jade, to mój brat. - powiedziałam do niej.
- Aaa, więc mój Pablito ma dwójkę dzieci.. - zauważyła.
- Po co ci mój laptop?.. Jak go wzięłaś? 
- Zostawiłaś go w schowku w Studiu. Mati cię szpiegował i wziął go. 
- Myślałam, że działamy razem!
- Działaliśmy kochana. Teraz jesteśmy kwiat. 
- Kwita.. - wtrącił Eze. 
- Zamknij się! - szepnęła głośniej Jade. 
- Po co mnie szpiegował? - kontynuowałam.
- A wiedziałaś, że my przetestowaliśmy robaczka nieco wcześniej.. Wiesz co tam się nagrało??? Mati wczoraj oglądał z ciekawości materiał z twojego laptopa i tam było nagrane jak.. Pablo całuje Angie i jak rozmawiacie z nim o tym, że jest waszym ojcem, ha! Doskonały sposób na to, żeby German wrócił do mnie. 
- Nie rozumiem. 
- Pokażę mu to nagranie. Oke? I jutro laptop jest twój. 
- Jade, proszę cie, nie rób tego więcej. 
- Jutro ci go dostarczymy z powrotem. Będzie w schowku o siódmej. 
- Dobra. Ale jedno małe pytanko: kto to German? - zapytałam.
Na to Jade znowu wskoczyła do kanciapy, bo właśnie nadchodziła Violetta. 
- German? German to mój tata. Chodźmy na górę. 
- Tak jasne, ale muszę do toalety. 
- Pierwsze drzwi z lewej, o tam. - pokazała mi Viola. 
- Spoko, dojdę do was. - odparłam i kiedy Eze i Vilu zniknęli na schodach, skryłam się za lodówką i patrzyłam, jak Jade bierze mój laptop i biegnie do tego Germana, który akurat oglądał telewizję. 
- Jade?!!! Jak ty tu... 
- Nic nie mów, już sobie idę, ale muszę ci coś pokazać! 
Włączyła filmik. 
Gdy się już skończył, German powiedział: 
- Chcesz mi powiedzieć, że ta Rey i Eze to dzieci.. Angie i Pabla? 
W tej chwili pomyślałam sobie "Jade.. Powiedz tylko tak, a tak cię zarąbie że cie Matias nie pozna". Liczyłam na to, że wyjaśni to, że Pablo nigdy nie spał z Angie (to było pewne, dlatego was rozczaruję, ale matką Reyny na serio jest matka Reyny, nie Angie :p). 
- Tak! Zgadza się! Pablo i Angie to rodzice tej dwójki!! - skłamała Jade.

wtorek, 28 stycznia 2014

XIX - POJEDYNEK

- Reyna.. - syknęła Violetta. - Wiemy dobrze, że pokazałaś na nagraniu momenty z Leonem, a pominęłaś te o Diego. 
"Matias.." - pomyślałam. - Masz rację. I co zamieszasz, pobić mnie? Będziemy się teraz tłuc o chłopaka? 
- Nie, wyzywam cię na muzyczny pojedynek. 
Diego przysłuchiwał się naszej rozmowie i nie zaprzeczał niczemu. Odbyliśmy pojedynek. Dopiero, gdy skończyłyśmy śpiewać, powiedział: 
- Violetta, za dużo myślisz o Leonie. Twoim przeznaczeniem jest być z nim, nie ze mną. Wybacz. 
Podszedł do mnie, odgarnął mi włosy i pochylił się nade mną. 
W tej samej chwili do sali wszedł Andres. 
- Reyna! Tak długo cię niewidziałem, a ty już z innym?! Nie mogę w to uwierzyć! 
Odsunęłam się od Diego i zbiegłam do Andresa. 
- Czekaj, Andres! To nie tak! A, zresztą.. To ciebie kocham.. - przytuliłam się do Diego.
Zauważyłam teraz dopiero, że od dłuższego czasu nigdzie nie było Violetty. Zapadla się pod ziemię. 
Nagle w drzwiach sali pojawił się Pablo. 
- Rey! Mogę cie prosić na słówko? 
- Jasne, tato! Muszę lecieć, pa. 
Poszłam z nim do gabinetu. 
- Nie wiesz, gdzie jest Violetta? Nie żeby ona mnie coś obchodziła, ale.. 
- Poszła do domu, Eze ją odprowadził, bo bardzo przeżyła to rozstanie z Diego, które jak się dowiedziałem było z twojej winy. 
- Ale.. 
- A Jade i Matias byli zakładnikami, bo znakazłaś ich pendrive i szantażowałaś ich. 
- Posłuchaj.. 
- Jesteś z Andresem, jemu też złamałaś serce i w dodatku doprowadziłaś Violettę do takiego stanu? 
- A co, już była ci się poskarżyć?! - wkurzyłam się. 
- Ona nie. 
- To w takim razie kto? 
- Ezequiel mówił, że źle się czuje przez ciebie. Wszystko mi opowiedział. 
- Ale należało jej się! Przedoeż ona kocha dwóch, i w dodatku nie wie, którego.. 
- Dlaczego to robisz? - przerwał mi. - Dlaczego nie załatwisz niczego poprzez szczerą i spokojną rozmowę, tylko zawsze znajdziesz inne, bardziej wybuchowe, a co najważniejsze - gorsze rozwiązanie. Wiem, że dzieki temu że upokorzyłaś Violette i że ciśniesz każdego tymi twoimi tekścikami - przez to czujesz się lepsza, ale przejdź w końcu do rzeczywistości, stań się człowiekiem . Kiedy będziesz mieć szacunek dla innych, od nich dostaniesz ro samo - zyskasz przyjaciół. A z przyjaciółmi się nie walczy, przyjaciół się kocha. Proszę cię, Rey. Przemyśl to.

Szczerze mówiąc, teraz to już ro przemyślałam i postanowiałam, że się zmienię. Bo tata ma duużo przyjaciół i dobrą opinię. I stara się z każdym mieć dobre relacje, i nawzajem, no.. Oprócz paru osób. Ale jest różnica między kilkoma ludźmi a cały Studiem. A ja muszę zyskać respekt rówieśników. Może nawet.. Kto wie? Może nawet.. Ta cała... Violetta.. nie jest aż taka ... zła..? 

poniedziałek, 27 stycznia 2014

XVIII - IGRANIE Z UCZUCIAMI

 Dłuugo musieliśmy się tłumaczyć, czemu Jade i Matias byli u nas, ale w końcu wcisnęliśmy tacie jakiś kit. 
dziś rano poszliśmy do Studia. 
W przejściu od razu minęłam się z Ludmiłą, która ostatnim czasem zwykle mnie mijąjąc miała skwaszony wyraz twarzy. Ale nie ona jedna. Przyzyzwyczailłam się już. 
Jednak obiecałam sobie, że się zmienię. Lecz gdy zobaczyłam Violettę wtuloną w Diega, od razu odłożyłam moje plany na później. 
- Violu! Zdaję się, że Angie cię woła! - przerwałam im. 
- Jesteś pewna? Angie ma dzisiaj wolne. - uśmiechnęła się do mnie. 
- Nie rozumiesz?! Spadaj! - odepchnęłam ją, po czym na szczęście zawołał ją Beto do pomocy. 
Podeszłam do Diego. 
- Dawno cię już nie widziałam, cześć. 
- Tak samo jak Andresa, co nie? Słuchaj, w nie takie gierki się grało. Ale jestem zakochany w Violetcie. I ona we mnie też. 
- Jesteś tego taki pewien? - nagle do sali wbiegło moje zbawienie - Jade z laptopem. - chłopczyku, chłopczyku. Jesteś taki naiwny.. Przecież ta smarkula w ogóle nie wie o twoim istnieniu.. Tak się składa, że jestem byłą i przyszłą narzeczoną jej ojca, Germana Castillo i wiem coś o niej. Ona cały czas mówiła o tym drugim, o tym... Jak mu tam? Leon? 
Właśnie wtedy pod drzwiami stanęła Angie. Gdy usłyszała głos Jade, przystanęła i słuchała. My nie mieliśmy o tym żadnego pojęcia. 
- Nie ma pani dowodów, na to co pani mówi. - oświadczył jej Diego. 
- Nie mam dowodów? No to proszę, jaka jest twoja Violetta. Taka. - Jade włączyła laptop i pokazała nagranie z kamery. Uchwyciła cały pokój Vilu. Wspaniale. Nagle usłyszeliśmy jej wyraźny głos. Siedziała na łóżku i pisała coś, mówiąc: 
- Leon, czy Diego? Niby jestem z Diego, ale cały czas myślę o Leonie.. To jego kocham.. Ale kto wie, może ten jedyny to Diego... A może raczej nie?...
Nie długie, ale świetne nagranie. Diego był zły. Bardzo zły. 
- Chce pani powiedzieć, i ty Reyna, że Violetta..?
- Tak jest. Chodzi z tobą, bo twoje uczucia są jej obojętne. - potwierdziłam. 
- Mało powiedziane, że obojętne! Ona igra z nimi! Rozumiesz, kolego?! Violetta igra z twoimi uczuciami, jak jej ciocia - Angie! Ona non stop igra z uczuciami Pabla! A on zasługuje na kogoś lepszego! Kogoś takiego jak.. 
- Jak ty? - weszła Angie. Wszystko słyszała.
- Angie!
- To ja już pójdę. Dzięki za info. - rzucił Diego i szybko skierował się do drzwi. 
- Ja też. - pobiegłam za nim, ale przystanęłam za drzwiami. 
- Wszystko okej? - zapytałam go. 
- Tak. - powiedział i odszedł. 
Ja zostałam, nasłuchując rozmowę Jade i Angie.
- Jade.. Myślałam, że wolisz Germana i jego forsę. 
- Nie. On i tak jest zainteresowany tą Esmeraldą, niech spadają. 
- Co ty knujesz? 
- Nic, poprostu chcę mu dać nauczkę poprzez nieodzywanie się do niego! 
- To nie będzie nauczka.. - zaśmiała się cicho Angie. 
Nagle poczułam, jak ktoś mnie od tyłu mocno przytula. To tata. 
- Dlaczego podglądasz i podsłuchujesz? 
- Sam zobacz. - odsunęłam mu się, aby miał dobry widok na Jade i Angie. Panna La'Fountaine właśnie krzyknęła do niej: 
- Ty nic nie rozumiesz!! 
- I chyba nie chcę, Jade. Ale powiem ci jedno: jeśli nie wiesz kogo wybrać, weź sobie tą kamerkę zamontuj w gabinecie Germana, a nie Violetty. Wtedy zobaczysz, kogo on woli. 
- A kogo ty wolisz?! 
- Jade ja.. Nie wiem.. Ale skoro German jest z Esmeraldą.. 
- Wiedziałam, że tak się to potoczy! Znowu to samo! Igrasz z uczuciami Pabla! Gdyby teraz to słyszał, pękłoby mu serce. 
I tak niestety w istocie było. Pablo patrzył ze smutkiem przez uchylone drzwi na zakłopotaną Angie, która została właśnie zagięta przez Jade. Ta postanowiła bez słowa wyjść. W drzwiach zauważyła tatę. 
- O, Pablo! Zobacz, Angie, kto tutaj był przez cały ten czas! 
Angie podbiegła do niego. 
- Pablo, ja ci wszystko wyjaśnię.. 
- Nie ma czego. - tata odszedł do gabinetu. Angie pobiegła za nim. Zostałam z Jade.
Zrobiło mi się bardzo przykro. Ale szybko mi przeszło, bo nagle zauważyłam idącą w moim kierunku Violettę i Leona. 
- Jade, idź już. - wyjęłam z kieszeni pendriva i dałam jej do ręki. - Dziękuję. Interesy z wami to przyjemność. 
- Polecamy się na przyszłość! - pobiegła do wyjścia. 
Już wiedziałam, co się teraz szykowało z Vilu i Diego. 


niedziela, 26 stycznia 2014

XVII - JADIAS W AKCJI

Drogi Pamiętniczku! 
Dzisiaj wprowadziliśmy się do taty. Pablo sprzedaje też nasz stary dom, zyskamy dzięki temu więcej kasy. Nie wiem jak to dalej będzie, ale teraz jest w Studiu z Ezem,  a ja siedzę w domu z ... Matiasem. Zamontowali wczoraj już kamerkę (wbili się na kolację do domu Castilo XD), dobra robota. 
- No dobra, macie kamerkę i co dalej? 
- Ustawiliśmy ją na automatyczne zapisywanie danych i podłączyliśmy płtykę. Odtąd wszystko co będzie się działo w pokoju Violi będzie automatycznie zapisywane. Plan działa jak na razie bez zarzutu, panienko Havella. 
- Tak właściwie to.. 
Nagle do domu weszła niespodziewnie Jade. 
- Ona teraz nie jest Havella! Tylko.. Galindo!! Rozumiesz to Mati?!!
- Ej no! Spadajcie już stąd bo jak tata i Ezequiel przyjdą to... 
- To co? - zapytał Pablo, ktory właśnie pojawił się w drzwiach. - Z kim rozmawiasz?
- Spadajcie! Kryjcie się gdzieś! 
- Gdzie?! - zdenerwował się Mati. 
- Gdziekolwiek!! Wypad!! I to już!! 
Matias wlazł pod stół, a Jade.. Do lodówki (WTF). 
- Z nikim.. Ja.. Śpiewałam... 
- Co śpiewałaś niby? - wtrącił Eze, wchodząc za tatą. 
- No jak to co, piosenkę. 
- Uu, jakąś nową? Dawaj refren. - zainteresował się Pablo i usiadł koło mnie. 
Wymyśliłam coś szybko na poczekaniu, pogrzebałam głęboko w sercu i przekazałam to tacie, co chciałam mu przekazać. Chodziło tu głównie o jego i mamę. I Angie. 

un alma quiere, 
el otro por el contrario 
pero si vale la pena 
esperar 
considerar 
sabor 
porque si no va es por lo menos 
un millón de veces intentaron 
y así nada de esto será.
pero es mejor intentar y ver si vale la pena
que no intenta y no se arrepiente de tratado

Tłumaczenie: 
jedna dusza tego chce, 
inna wręcz przeciwnie
ale czy nie warto 
poczekać
przemyśleć 
spróbować    
bo jeśli ma nie wyjść  
to choćby się milion razy próbowało 
To i tak nic z tego nie będzie. 
ale jednak lepiej jest spróbować i zobaczyć czy warto
niż nie próbować i żałować, że się nie spróbowalo.

- No nieźle, nieźle.. Ale nie. Nie mam zamiaru niczego próbować. Wybacz, ale wiem o co ci chodzi i niestety.. 
- Aaaaa!! - Pablowi przerwał nagle głośny krzyk Eza, który niechcący natrafił na"karalucha" spod stołu. Ezeqiuel zajrzał tam i popatrzył na mnie groźnie. 
- Wytłumaczę ci później. Proszę cię, broń mnie. - szepnęłam do niego. 
- Co się stało? Jest tam coś pod stołem? - zapytał Pablo i już chciał się schylić, kiedy nagle Eze gwałtownie i szybko go wyprostował, można nawet powiedzieć, że wygiął do tyłu. 
- Mój krzyż!!! Ezequiel!! - warknął Pablo, aja dyskretnie puknęłam brata w czoło. 
- Przepraszam, tato. Bo wiesz, takie ćwiczenia pomagają na krążenie. A ty masz trzydziestę na karku, u ciebie to już różnie ze zdrowiem.. A wiesz co jeszcze pomaga na krążenie? Oddalenie się od stołu i zimny napój. Przyniosę coś z lodówki. 
- Eze! Eze! Nie otwieraj tego bo tam jest Jade! Eze! - szeptałam, ale nie usłyszał. Otworzył i zatrzasnął szybko drzwi, znowu patrząc dziwnie na mnie. 
- Albo wiesz co, tato? Bardziej krążenie poprawia ciepły napój. Co ty na to? 
- Tak? Bardzo ciekawe.. Coś nie chce mi się wierzyć.. - Pablo nabierał podejrzeń. Postanowiłam przylecieć na ratunek. 
- Ale to prawda! - krzyknęłam nagle i pokazałam do Matiasa, że ma uciekać. - Bo czytaliśmy ostatnio z Ezem, że..
- Że ciepły napój jest najlepszy dla takich twardzieli z trzydziestką na karku, zupełnie jak ty. Korzystając, że Pablo patrzy w inną stronę, Ezequiel pokazał wyjście Jade, która właśnie cała zmarznięta wyszła z lodówki. Tata już się chciał odwrócić, gdy podbiegłam do Eza i chwyciłam Pabla za rękę. 
- No i Eze zapomniał jeszcze dodać, że to jeden z najbardziej popularnych leków w całym Buenos Aires. Nie ma nic lepszego na poprawę krążenia od ciepłego napoju.. Który.. 
- Poprawia.. Krążenie (?) - dokończył Eze. 
- Coś się stało? - zapytał nas w końcu Pablo. 
- Nic tato, a dlaczego miałoby się coś stać, pff - prychnęliśmy równocześnie. 
- No nie wiem, ale.. Nigdy jeszcze nie widziałem takiego wielkiego karalucha oraz takiego wielkiego sopla lodu... 
<POKERFACE NA TWARZACH EZA I REYNY> HAHAHAHA ;D