- No słucham. Co tak skrywaliście przede mną od wielu lat? - powiedziałam to z drobną ironią, niepotrzebnie.
Wszystko we mnie drżało. Bałam się, o co im chodzi.
- No to teraz już się nie wywiniesz. Ale ja cię uratuję. Siostra, wszystko ci wyjaśnię, ale wieczorem.
- Jutro? - znowu irionia, cholera jasna.
- Nie. Dzisiaj. - Eze popatrzył na mnie z powagą. Mama tak samo. Przestraszyłam się i poszłam do pokoju. Zaczęłam się zastanawiać, o co mogło im chodzić. Zaczęłam się przygotowywać na najgorsze i tłumaczyć sobie, że co by to nie było, nie zmieni to naszych relacji z mamą i Eze.
Nagle moje rozmyślania przerwał właśnie Ezequiel. Wszedł, usiadł obok mnia łóżku i złapał mnie za rękę.
- Wiesz, mama już dawno chciała ci o tym powiedzieć, ale sądze, że to nie na jej nerwy. Wykończyłoby to ją, przecież cię zna.
Posłałam mu spojrzenie mówiące "spadaj!". Jednak on niezabardzo zwrócił na to uwagę, chyba to co chcieli mi powiedzieć, było bardzo ważne. Więc Eze w końcu zaczął.
- Wiesz, że mama pracuje w Warzywniaku. Nie wyrabia już. Jeśli skądś szybko nie weźmiemy kasy, będziemy biedni. Więc.. Mama postanowiła nam pomóc. Wyjeżdża do Europy. Za miesiąc. Będzie zarabiać i przesyłać nam pieniądze.
- Na ile jedzie? - miałam łzy w oczach.
- Wiesz, za miesiąc będę pełnoletni, będę pracować, będziemy chodzić do Studia.. Poradzimy sobie..
- Aaa.. No jasne. Czyli chcesz mi po prostu powiedzieć tak jak gdyby nigdy nic, że mama nas zostawia na zawsze i jedzie do Europy i będzie nam przesyłać kasę, tak?
- To nie tak.. Nic nie rozumiesz, siostrzyczko.. Nie ma innego wyjścia.. Przepraszamy cię.. Ale przecież będziemy ją odwiedzać..
- Ludzie, czy wy się słyszycie?!!! Mamy żyć sobie tutaj, jak gdyby nigdy nic - bez rodziców?!!! - po tych słowach rozpłakałam się na dobre.
Eze przytulił mnie i pogłaskał po włosach.
- Uspokój się kochanie, jutro rano wszystko się wyjaśni, zobaczysz.
Na początku nie moglam uwierzyć w to, że już jutro rano moja mama nas po prostu samych porzuci. Ale po kilku godzinach przemyśleń w samotności uświadomiłam sobie, że inaczej być po prostu nie mogło. Ale miałam też dziwne przeczucie, że to nie koniec tajemnic i że jutro przed wyjazdem mamy jeszcze czegoś się dowiem.
Więc Pamietniczku, jutro powiem mamie "do zobaczenia!", bo przecież się nie żegnamy, bo na pewno jeszcze będziemy się widzieć.
I teraz już mi nie jest tak przykro, bo wiem, ze mama wie co robi oraz ze Eze świetnie sobie poradzi, z moją pomocą oczywiście :)
już czekam!! ;P haha Next! ;))
OdpowiedzUsuńJutro bedzie szokujący rozdział... ;x
OdpowiedzUsuńXD
Przepraszam, że dawno nie komentowałam,
OdpowiedzUsuńlecz koniec semestru, od groma pracy domowej
i wzięłam się jeszcze za pisanie drugiego sezonu na mojego bloga,
więc mam naprawdę mało czasu.
A wracając do rozdziału:
Jak zwykle ciekawy i interesujący.
Jejku... Mam nadzieję, że na pożegnaniu się nie popłaczę
(uwierz, że ja tak potrafię :D).
Z niecierpliwością czekam na next!
Ps. Miałam Ci to napisać już dawno, ale cały czas zapominałam.
Tło twojego bloga jest super! Naprawdę mi się podobają te ich miny! :D
Dziękuję dziękuję dziekuję <3 Ja też czekam na drugi sezon, jeszcze 10 dni.. :D chyba zwariuję, ja chce już Pangie ;33
UsuńA co do tła, to dzięki, właśnie chodziło mi o te śmieszne miny, sama robiłam :p
Oo, macie już koniec, my ferie mamy ostatni (opolskie :c)
PS Pożegnanie nie będzie tak bardzo opisane w 10 rozdziale, i nie będzie wzruszające, bo okaże się że niestety matka Eza i Reyny po prostu uciekła od prawdy :/ Bardziej skupimy się na ważniejszej rzeczy, którą jutro (czyt. Zaraz ;p) odkryje Reyna :)