*Dalej oczami Pabla*
Całowaliśmy się, dłuugo i namiętnie. Angie odwzajwmniała. Zapomnieliśmy o Eze, który stał w drzwiach i odwracał wzrok. Wreszcie skończyliśmy. Gdy Angie zauważyła chłopaka, natychmiast się ode mnie oderwała.
-Ezequiel. - powiedziałem, lekko zawstydsony.
- Zostawiam was samych. - powiedziała Angie, spojrzała na mnie i wyszła.
Eze podszedł bliżej. Za nim była... Od samego początku... Reyna. O nie, musiała widzieć ten pocałunek. Odezwała się.
- Zdążyliśmy już sobie wszystko poukładać, i nie chcemy ci robić wyrzutów ani krzyczeć, bo wszysctko przemyśleliśmy. Ale mieliśmy chociaż nadzieję, że po tym wszystkim będziemy biologiczną rodziną i przez to,mże jesteś dyrektorem mama nie będzie musiała mieszkać w Europie. Ale po tym, co zobaczyłam..
- Dzieciaki, o co wam chodzi? Prżecież nie mogę porzucić czegoś na co tak długo pracowałem i ożenić się z waszą mamą. Zwykłe bajki tak się kończą, ale to jest życie. A ja waszej mamy niestety już nie kocham..
- Tylko Angie.. - spojrzała na mnie smutno Reyna.
* Teraz wracamy do pamięnika Rey ;) *
Kiedy zobaczyłam, jak Pablo całuje Angie, zapomniałam, że jest moim ojcem i pomyślałam, że byliby idealną parą. Ale potem przypominiałam sobie, że przecież chcciałam go znowu zeswatać z mamą żeby nie musiała wyjeżdżać!! Taki był nasz plan! Teraz sama już nie wiem.. Po tym zdarzeniu znowu odbyliśmy w trójkę z Ezem rozmowę. Toczyła się spokojnie, aż do momentu, kiedy Pablo nie powiedział nam, że jest zakochany w Angie. Bardzo nas to zabolało.
- Ale Pablo, my nie mamy się gdzie podziać. Trudno nam się przyznać, ale nie radzimy sobie. Proszę, my nie mamy domu, jakbyśmy mieli ojca i matkę wszystko by się zmieniło.. Chcemy mieszkać z tatą, wtedy zamieszkałbyś z nami w domu, razem z mamą. nie musiałaby wyjeżdżać, ty masz pracę i ona by sobie także ją znalazła.. - tłumaczyliśmy mu.
Wtedy nagle zadzwonił jego telefon.
- Już Angeles dzwoni? - zapytał złośliwie Ezequiel.
- Nie, cholera jasna... To Ramona...
- Mamaa?!! Odbierz!! - krzyknęliśmy.
- No dobra, dobra już... Halo?
- Daj na głośnik! - szepnęłam.
Posłuchał.
- Cześć Pablo.. Słuchaj.. Masz tam gdzieś pod ręka Eza? Możesz mi go dać? Chciałabym z nim pogadać o ...
- O wynikach testu na ojcostwo? - Pablo popatrzył na nas.
- Tak, ale skąd..
- Już ci mówię. Wyszły pozytywnie. Jestem ojcą i Reyny, i Ezequiela.
- Ale..
- Kiedy wracasz? - gdy Pablo to powiedzedział, popatrzyliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się.
- Pablo.. Nigdy. Boję się, że dzieci tego nie zaakceptują. Ale będę przesyłać im pieniądze, nie zostawię ich na pastwę losu, za bardzo ich kocham. Dlatego też nie potrafiłabym spojrzeć im teraz w oczy. Nie zrozum mnie źle, ale muszę poszukać nowej miłości. Pasji, zainteresowań.. Nowego życia..
- Uciekasz od prawdy, tyle ci powiem, Ramo. Jesteś beznadziejna i powiem ci teraz, że dzieciaki stoją tu koło mnie i wszystko słyszały. - wszytskim nam trzem po jego słowach łzy napłynęły do oczu. Pablo z trudem je powstrzymywał. - I wiesz, co ci jeszcze powiem? One sobie nie radzą. Potrzebują cię. Wracaj.
- Nigdy. Wybacz. Zmieniam numer. Dzwonię między innymi po to, by się pożegnać. Jeśli dzieci to słyszą teraz, to tym lepiej. Słuchajcie - przepraszam. Nie mogę tak dłużej. Będę wysyłać pieniądze i pisać listy. Ale nie podam wam adresu, musicie mnie zrozumieć. Dlatego nie odpisujcie na te listy. Wybacz, Pablo. A, no i jeszcze jedno. Zmieniłam Ezequielowi i Raynie nazwisko.. Na twoje.
- Co?!
- Cześć.
- Wiesz, co ja mam tobie do powiedzenia?! Tyle, że teraz, gdy mam prawa do opieki nad Ezem i Rey, zamieszkają one u mnie. I mam gdzieś, to co o tym myślisz. Nie chcę cię znać. - powiedział Pablo, powstrzymując łzy.
- My też... - powiedziałam, płacząc do słuchawki.
- Kochanie..
- Nie chcemy nic słyszeć. Nie musisz wysyłać tej kasy. Może i nas wychowałaś, ale nie jesteś naszą matką. Wyrzekamy się ciebie, rozłącz się. - mruknął leko zdenerwowany, ale spokojny Eze.
- Wybaczcie..
- Cześć. - powiedział Pablo, rozłączył się i rzucił komórką w drzwi. Po policzkach pociekły mu łzy i usiadł na krześle. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam.
- Nie płacz, tato. - powiedziałam, także przez łzy. - Dziękuję ci, że będziemy mogli teraz z tobą zamieszkać, i że przejrzeliśmy na oczy co do mamy.
Widać było, że moje określenie "tata" wiele dla niego znaczyło.
- Znałem ją siedemnaście lat. Ale tak na prawdę nic o niej nie wiedziałem. - jęknął Ezequiel.
- Ja znałem ją prawie dwadzieścia lat. Spałem z nią, a ona... Jest inna. Jest zupełnie inna. Żałuję że ją poznałem. Ale nie żałuję, że urodziliście się wy. - Pablo przycisnął mnie do siebie.
Eze wtedy zauważył, że drzwi się uchyliły.
- Rey, kocham cię. Jesteś teraz najważniejszą panną w moim życiu i nic tego nie zmieni. Będę o ciebie dbał, tak jak o księżniczkę. Będę cię chronił, ale też będę ci pozwalał robić to, co kochasz. Zostawmy przeszłość, liczy się to co jest teraz. - Tata zbliżył się do mnie, żeby pocałować mnie w policzek. Nagle drzwi się gwałtownie otworzyły, popychając lekko Eza i do pokoju wszedł....
Antonio.
Pablo gwałtownie odsunął się ode mnie. Odwrócił się.
- Antonio.. Ja..
- Pablito... Nie mogę w to uwierzyć... Ty...
W tej chwili za nim pojawił sie Gregorio.
- Widzisz, a nie mówiłem! Pablo i Rey..
Przerwał mu Antonio głośnym krzykiem.
- Mają romans!
Hahahah "Mają romans!" Rozwaliło mnie to ;P Rozdział naprawdę MEGA ^.^
OdpowiedzUsuńCzekam na next!! ;3
#M
Dzieki ^^
UsuńGenialne! Pablo i Rayna mają romans! :D
OdpowiedzUsuńMatka Rayny i Eze koszmarnie się zachowała,
nie dziwię się, że dzieciaki już jej nie chcę znać.
Czekam na next :).
Dzieki :p
OdpowiedzUsuń