III - REYNA W STUDIO ON BEAT
Dziś już rano, a ja byłam taka śpiąca. Całą noc ćwiczyłam wokal. Echh, mam już dość. Ale nawet nie zdjaesz sobie z tego sprawy, co się stało.
Wczoraj szukałam Ludmiłę i Eze, potem przypomniałam sobie że takie ich zaginięcie to nie pierwszy raz. Zaczęłma coś podejrzewać. W końcu zobaczyłam ich na ścieżce. Postanowiłam ich śledzić, wiem że to nie ładnie ale.... Miałam tylko nadzieję... Że się nie spotykają. Jednak myliłam się. Podsłuchałam ich rozmowę, słyszałam takie rzeczy jak np. "Te oczy, te włosy..." A Ludmiła mu odpowiadała: "przestań, są brzydkie. W ogóle nie ma tutaj mowy o jakimś stylu". Ludmiła wtedy zniknęła gdzieś na bocznej ścieżce. Wtedy ja wzięłam sprawy w swoje ręce.
- Eze!! Co ty wyprawiasz?! - wyparzyłam z krzakwów w kierunku brata.
- Rey, co tu tu robisz? Jaaa...
- Pierwsza spytałam. Ty.. Chodzisz.. Z Ludmiłą?...
- Słucham?!!! Niee!! To nie tak jak myślisz..
- To o kim rozmawialiście?
- O Violettcie..
- O Violettcie? Z tego co wiem kochanie, to one są najlepszymi przyjaciółkami :)
- Ona???? I Viola????? Żartujesz???? One się nienawidzą. Jak już podsłuchiwałaś to chyba wiesz, że one skaczą sobie do oczu i Ludmiła jest zarozumiała i egoistyczna, tak jak ty. Myśli że ona jest ładniejsza i źle mówi o Violi.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Nie wierzę ci. Masz dowody?
Eze pomyślał chwilę, po chwili złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przebiegliśmy trzy przecznice i wbiegliśmy na skwerek, za drzewa. Wtedy zobczyłam to, co jeszcze dzisiaj widziałam w snach. STUDIO ON BEAT. Matko.
Dalej już nie będę się rozpisywać, wiedz tylko, że Ludmiła mnie okłamała, bo gdy pooglądałam już wszystkie sale w Studiu, w jednej z nich zauważyłam kłócących się Ludmiłę i Violettę.
- Ach więc taka teraz jesteś, Ludmi! I masz przy sobie.. Nową naiwniarę?
- Przestań kimkolwiek jesteś! - krzyknęła Naty, która wyłoniła się zza Ludmiły.
Owinęłaś sobie ją pewnie wokół palca, jak mnie. Poznałam się na tobie! Wiesz co? Jesteś zarozumiała i myślisz tylko o sobie. A i wiesz co? Słyszałam twoją rozmowę z tym chłopakiem i powiem ci, że ta cała Violetta jest ładna, ładniejsza od ciebie! - krzyczałam.
- Ooo! Jak śmiesz! Rey, nie jesteś już moją przyjaciółką! Zrywam z tobą! Naty, przynieś mi ręcznik!
- Nic ci nie przyniesie, bo nie jest twoją służącą, tępa księżniczko. Jesteś fałszywa i dwulicowa i spójrz też na innych. A jeśli chodzi o twój talent, to zmieściłby się w słoiku. - przesadziłam, wiem. Ale z tego słynę.
- Y.. Ja.. Ludmiła odchodzi! - zdołała tylko wydusić.
Ale nawet nie zdążyła odejść, jak przykeciała jakoś ciemno rudo długowłosa wariatka..
Wkurzyła mnie, skończyła tak samo jak Ludmiła, zyskałam znowu jej respekt. Szybko tu się sprawy zmieniają. Hah.
- Rey.., tak? - odezwała się nagle po mojej kłótni z rudą Violetta. - możesz sobie o Cami myśleć co chcesz, ale nie znaczy że masz to mówić, jasne?
- Reyna, jak już. - wtrąciła Lidmi, uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam.
- Mniejsza o to. Daruj sobie, okej. W ogóle kim ty jesteś, że tu przychodzisz? Nie jesteś uczennicą studia co?
- Nie, ale mam zamiar przystąpić do egzaminu.
Ludmiła rzuciła w tej chwili ręcznikiem w Naty.
- Słucham? Przecież mówiłaś.. - mówiła Ludmi ze sztucznym uśmiechem.
- Ta - przerwałam - ale zmieniłam zdanie. Miło było poznać. Pa Ludmi, pa Naty.
Pożegnałam się z nimi i poszłam mając na sobie wzrok tej Violetty i Camili. Słyszałam też, jak po moim odejściu Ludmiła tłumaczy im, że jestem córką Rodriga Havelli.
Na korytarzu jeszcze zderzyłam się z jakąś brunetką w prostych włosach. Dziwni są tu wszyscy. Ale fajni. Przynajmniej niektórzy. Ale z Ludmi i Naty byłyśmy przyjaciółkami. Znowu. Pogodziłam się z Ludmiłą, ale nie chciałam jej narazie spotkać. Musi się oswoić z tym, że będę zdawać egzamin do Studia. Niefajnie to przyjęła. Ale kiedyś musiałam jej powiedzieć.
W przejściu znowu się z kimś zderzyłam.
- Ezequiel! Straszysz ludzi!... - wystraszyłam się go, haha.
- Chodźmy.
Gdy oddaliliśmy się trochę od Studia, Eze zapytał:
- Rey, czy.. Czy ty mówiłaś coś im o Vilu?
- A co miałam im.. A!! Że też nie skojarzyłam! No tak, gadałeś o niej, znaczy że ci się podoba. Ale mam złą wiadomość. Z tego co wiem od Ludmiły to ona ma chłopaka, Diego.
- Od Ludmiły? Jej to już chyba nie da się wierzyć.
- Da się, ale trochę mniej.
- Chodzi mi o to, czy powiedziałaś komuś o tym, co czuję do Violetty?
- Słuchaj. Wiem że jestem wredna i nieznośna i chamska i arogancka, ale o tym akurat nikomu nie powiem. Bez względu na to, jak mnie codziennie wkurzasz, jesteś przecież moim bratem :)
Ach te rodzeństwa. Przytuliliśmy się.
Teraz tylko pozostaje powiedzieć mamie o tym, że chcę się uczyć w Studiu i mogę już zdawać egzamin. A do niego pozostały jeszcze dwa dni.
Podoba mi się ten rozdział! Najbardziej ta kłótnia;)) coś się dzieje! Fajnie! Nie mogę się doczekać następnego! ;))
OdpowiedzUsuńCoś się w końcu misuało dziać :) Reyna we wtorek już będzie na egzaminach, a tam dopiero będzie jazda :D Mogę zdradzić, że upodobni jpsoę trochę do Gregorio :) Ale zobaczysz, sama nie umiem się doczekać kiedy go dodam :) I dzięki za opinię, mój blog zaczyna się powoli rozkręcach :)
UsuńNic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo ciekawy.
Tak jak z resztą ten drugi. :D
Czekam na next! :)
Dzięki :) Next jutro około 17.00 :) Chcialabym trochę rozkręcić to opowiadanie, więc wiem już, jaki następny szok spotka rodzinę Havella :D Ach ta moja wyobraźnia, tak się tym jaram :p
Usuń