niedziela, 12 stycznia 2014

II - SPOTKANIE Z PABLO

Drogi Pamiętniczku! 
Dziś wprowadziliśmy się do nowego domu. Nawet tu przytulnie, ale nie potrafię się pogodzić z myślą, że nie jesteśmy już bogaci.. Ale wiesz co poprawiło mi humor?!! Otóż wszytsko ci opowiem od początku... 

Mieszkamy teraz bliżej Resto Bandu, toteż dzisiaj poszłam tam z Ludmi i z Eze, bo Ludmiła będąc u mnie przypomniała sobie nagle że ma występ z Vilu. Nie znając jej, myślałabym że chciała się przede mną popisać i że Violetta to nie jej przyjaciółka, bo na to wyglądało na występie. Ale tak na szczęście nie jest. Ludmiła jest kochana ;) Po świetnym występie przyjaciółek Violetta poszła (szkoda, bo chciałam ją poznać), a Eze i Ludmi gdzieś zniknęli.... Skorzystałam z okazji i kiedy nikt nie patrzył wzięłam ukradkiem mikrofon ze sceny, wyłączyłam go,  weszłam do małego kantorka pod schodami Resto, wtedy kiedy akurat jakiś facet co siedział blisko nie patrzył, wyjęłam małą karteczkę z kieszeni spodni i zaczęłam po cichu śpiewać moją piosenkę dopingującą kiedyś tatę. 


Luchar hasta el final  
Y lo que había que nunca te rindas
Nunca, nunca, nunca darse por te rindas 

 Mantenga su honor, mantener su dignidad, 
Aprender a luchar a través de las palabras
Aprender, aprender a través de las palabras

Tłumaczenie: 
Walcz do końca 
 i czego by nie było nigdy się nie poddawaj
 nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj 

Miej swój honor, miej swą godność, 
ucz się walczyć poprzez słowa.
ucz się, ucz się poprzez słowa.

Zachowałam się... nie jak twardzielka... bardziej jak.. dziecko które śpiewa do wyłączonego mikrofonku po ciemku. 
Już miałam powtórzyć piosenkę jeszcze raz, gdy nagle zauważyłam że na ziemi pojawiła się smuga światła. Odwróciłam się i zobaczyłam, że drzwiczki są uczylone. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i wyciągnął z kantorka. To był gen facet, który siedział przy stoliku. Ups, musiał słyszeć. Zaczęłam się tłumaczyć:
- Ja.. Tego.. Bardzo.. Przepraszam... Ja ... Już... Więcej.. Nie..
- Dlaczego nie zaśpiewasz tego na scenie? - powiedział brunet. 
- Ja.. Nieee... - Jak masz na imię? 
- Reyna Havella, a pan? 
- Córka tego zmarłego wczoraj piłkarza ta? Bardzo mi przykro.
- A pan? - powtórzyłam, bo nie ukrywam że przestraszyłam się go trochę.
- A Reyna.. Powiedz mi.. Słyszałaś coś o szkole Studio On Beat? 
- Tak.. Znaczy.. No pewnie!!!! 
- No to się bardzo dobrze składa. Pablo Galindo, dyrektor Studia. 
Zamarłam. 

No i dalej już cię nie będę zapisywać, ale powiem tylko, że Pablo powiedział mi co i jak i że... Przyjął mnie!!! Słyszał jak śpiwpewam, teraz tylko egzamin z tańca i tam jestem!! Tylllllko mam mały problem.. Bo... Wiesz... Ludmiła powiedziała, że jeszcze muszę dużo poćwiczyć. Tak, zaśpiewałam jej to zanim przyszliśmy do Resto. Gdybym jej nie znała, pomyślałabym że boi się o konkurencję czy coś... Ale na szczęście tak nie jest. Ludmiła jest taka kochana ;* Właśnie, a propos... Gdzie Ludmiła i Eze? Lecę, muszę ich poszukać, napiszę jak ich znajdę. 
A, i może lepiej nie będę może mówić teraz Ludmile że będę przystepować do egzaminu, to może ją zdenerwować, że nie posłuchałam jej dobrych rad, a ona przecież się stara... 
Co się odwlecze to nie uciecze. 

4 komentarze: