Zaczęłam krzyczeć. Skończyłam dopiero chyba po piętnastu minutach. Rzucałam się na łóżku i wrzeszczałam na całe gardło.
- Nie!!! Tato!!! Zrób coś!! Tato!! Eze, nie stój tak idioto!!!! Eze Eze Eze!!!!! Tatoo!! Cholera jasna!!! Wypuście mnie stąd!!! Ja chce żyć!!!! Uwolnijcie mnie!! Proszę!! Proszę!!!
- Córeczko uspokój się.. Już.. - tata przycisnął mnie mocno do siebie. Jeszcze trochę się wyrywałam, ale w końcu zabrakło mmi sił. - Już dobrze..
- Proszę.. Proszę.. - zaczęłam przeraźliwie płakać. - Proooszę.. Ja nie chcę tak skończyć.. Tato, jaaa.. Muszę chodzić.. Ja chcę.. Eze, nie płacz.. Ty możesz chodzić, a ja nie!!!! - znowu zaczęłam krzyczeć i rzucać się.
- Ratunku!! Oni mnie tu więżą!!! Pomocy!! Pomocy!!! Na pomoc!!! Ja chcę umrzeć!!
Doktor zawołał:
- Siostro!! Proszę przynieść zastrzyki na uspokojenie!! Szybko!! Te najmocniejsze!!
- Spokojnie, proszę... Reyna, spokój.. Nie płacz.. Nie krzycz.. Nic ci to nie pomoże.
Teraz znowu zanosiłam się płaczem.
- Tato.. Zostaw mnie samą.. Eze..
- Dobrze. Jak chcesz.. Ale.. Nie rób głupstw, proszę.. Obiecasz mi?
- Dobrze tato.. - nie miałam już sił żeby nawet mówić.
*Oczami narratora*
Ezequiel i Pablo wyszli na korytarz. Angie właśnie przyszła.
Eze chodził nerwowo wokół nich, pociągając nosem i myśląc: "Co teraz będzie.. No, co teraz będzie?!!"
Angie szarpnęła mocno mężczyzną.
- Pablo, no!!! Ogarnij się!! O co chodzi??!! Co jej jest?!! Będzie żyć?!!
- Tak, ale... Chodzić już nie... - jęknał żałośnie.
Angie milczała przez chwilę. Potem otrząsnęła się i przytuliła mocno Pabla i Eza.
- Wszystko będzie dobrze, chłopaki.. Muszę wam powiedzieć, że naprawdę nieźle się trzymacie.. Weźcie.. Nie przejmujcie się, nie ma czym..
- Angieeee.. Jak to nie ma czym?! Moja córka będzie jeździć przez resztę życia na wózku, rozumiesz?!! - Pablo wstał i zaczął krzyczeć.
- Ej, siadaj!! Uspokój się, proszę, Pablo.. - teraz już i Angie puściły nerwy i pociekła jej łezka. - Panie doktorze, jemu też coś na uspokojenie! - zawołała. - Eze, też chcesz?
- Nie, dziękuję.. Proszę cię, nie rozklejaj się ty też.. Starczy mi już że moja siostra teraz przeżywa szok, a ojciec drze się na cały szpital.
- Pabloooo!! Dobrze już, starczy, zaraz dostaniesz zastrzyk. Siadaj! - uspokoiła go Angie.
- Tato, wszystko dobrze? - spytał Eze.
- Dobrze?! Nic nie jest dobrze!! - mężczyzna nie panował już nad sobą.
- Spokojnie, już podaję zastrzyk. Pacjentka już też dostała. - pielegniarka wbiła mu w ramię ostrą igłę. Pablo znowu się wydarł.
- Daj już spokój! Tatooo.. - Eze siedział z jednej strony, a Angie z drugiej.
Tymczasem za ścianą płakała Rey, która powoli uświadamiała sobie, że nie będzie mogła już nigdy wstać.
*Następnego dnia - Studio On Beat*
Zebranie nauczycieli i uczniów.
- Słuchajcie. Wczoraj przyszły wyniki badań waszej koleżanki, Reyny. - powiedziała Angie, patrząc po dzieciakach.
- Co z nią?!! - spytała Naty, która miała już ciśnienie chyba +800, zresztą tak jak pozostali.
- Jak to co, nic. Jest w szpitaaalu, wielkie mi halo! - powiedziała Ludmiła, ale nikt na nią nie zwracał uwagi. Było widać, że bardzo ją to wkurzało.
- Więc.. Reyna nie będzie mogła już nigdy chodzić. Jest sparaliżowana od pasa w dół.
Wszycy zamarli po tych słowach Angie.
- Co? - wydusiła Viola przez zaciśnięte zęby.
- O boooże.. - jęknął zrezygnowany Andres.
- Ale nie przejmujcie się, kiedy tylko poczuje się lepiej, zaraz was o tym powiadomię.
- Ale.. Możemy ją odwiedzić? - zapytała Fran.
- Wiesz.. Francesca.. Wolałabym narazie nie. Bardzo to przeżywa..
- O matko.. To znaczy.. Że będzie na wózku? - spytała Camila.
- Tak. Niestety.
- To straszne.. - Ludmiła udawała przejętą.
- Mogłabyś chociaż raz czym się przejąć na serio. - Camila popatrzyła na nią z pogardą.
- Ludmiła, daj spokój. - powiedział Maxi. - A co z Pablo? Jak on się czuje? A Eze?
- Teraz można tak powiedzieć, Eze trzyma się najlepiej. Pablo jest załamany, a Rey.. Jest w ciężkim szoku, ale mam nadzieję że dzisiaj już będzie jej lepiej.. - zamyśliła się Angie.
- Dzieci, ja też mam wam coś do oznajmienia. - zza nauczycieli wyszedł Antonio. - Nie wiemy gdzie obecnie jest moja siostrzenica, Jackie, więc miejcie się na baczności. Policja przypuszcza, że nie ma już jej w kraju. W związku z tym że władze uznały ją za groźną, bo ma drobne problemy psychiczne..
- Drobne? - wtrącił się złośliwie Gregorio.
- Dlatego chciałbym, żebyście uważali na siebie i o każdej napotkanej osobie podobnej do Jackie informowali policję.
- Weźcie się już od niej odczepcie.. Przecież Jackie nic złego nie zrobiła.. - spuścił głowę Beto.
- Jak to nie?!! - wybuchnęła naraz Natalia. - Przez nią Rey będzie na zawsze przykuta do wózka!!
- Naty! - uspokoiła ją Viola.
- Przepraszam was.. Poniosły mnie emocje..
No i już prawie środek sezonu? Jak rozdziały? Mogą być?
Jak już mówiłam, po tym rozdziale zarządzam 13-dniową przerwę, do 13 marca.
Więc 13.03 znowu chcę was tu wszystkich widzieć, jasne?!! :D
No to nagroda pocieszenia za tą przerwę:
Ciekawsze fragmenty dalszych rozdziałów ^^
13 marzec - rozdział 48
- Tak. Tak jest, Reyna. Marnujesz je nad użalaniem się nad sobą, podczas kiedy mogłabyś zaakceptować sytuację. Czy nie byłoby ci teraz lepiej?
- No nie wiem.. To nie takie łatwe, dla ciebie może i tak, bo ty nie jesteś już na wieki przytuty do łóżka, a potem do jakiegoś cholernego wózka, tak jak ja!!
- Jejku, zrobiłbyś to dla mnie?
- No pewnie! Idę, zaraz wrócę!
- Andres, poczekaj!
- ?
- Dziękuję. Dziękuję.. Nie wiem co.. Bym bez ciebie zrobiła..
- Nasz ojczym ostrzegał nas o karze, jaka mnie spotka, kiedy rozłączę Angie i Germana..
- I? Reyna.. Myślisz, że to jest ta kara?
- Tak! Eze tak! Przecież to jasne!! Jeju.. Czemu los mnie tak pokarał..
- Żałujesz, że przerwaliśmy ślub?
- Ani trochę..
Rozdział 49
- Ale przecież ja nie jestem jakaś psychicznie chora!! Teraz jeszcze mnie może zamkniecie do szpitala psychiatrycznego, jak Jackie, co?!!!
- Nie, nie.. Nie chodzi o mojego tatę. Z nim już okej. Diego, ja.. Bardzo martwię się o Angie, Pabla, Eza, Rey..
- Aaa.. Violetta, słuchaj.. Wszystkich dobija ta sytuacja, ale musimy być silni. Wiesz.. Wiem, co może poprawić ci humor.
Diego wziął gitarę i zaczął śpiewać.
Rozdział 50
- Ta piosenka uspokoiła cię.
- To prawda...
- Widzisz? Musisz znaleźć we wszystkim pozytywne strony, wiem że czasem trudno, ale postaraj się trochę, a uda ci się.
Chciałabym się mu oddać..
- Ążi!!! - o mało co nie dostałam zawału. Głupi Gregorio wyrwał mnie z rozmyśleń. - Jak mniemam, masz jeszcze zajęcia, he? Dlaczego tu siedzisz i marzysz nie wiadomo o czym?
- A co to mi marzyć już nie wolno, Gregorio? Fakt, że ty nie masz wyobraźni, ale to nie znaczy że ja nie mogę jej mieć!
- Ja? Nie mam wyobraźni?! Wypraszam sobie, panienko! Gdy byłem mały i uczyłem się w szkole baletowej, często wyobrażałem sobie że jestem małą królową wróżek, która ma władzę nad wszystkimi innymi wróżkami!
Rozdział 51
- Andres.. Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne!
- Ale odpowiesz szczerze? Bo wiesz.. Boje się, że jeśli teraz, jak jestem kaleką, już mnie.. Nie kochasz..
Więc.. Co tam w Studio? Daawno mnie tam nie było, minęło już chyba z pięćset lat..
- Nie, no co ty! Wszyscy tęsknią, pytają się cały czas Angie o ciebie. Naty najbardziej. Oczywiście poza mną :)
- Haha.. A jakieś plotki? Newsy?
- Aaa!! O mało co bym zapomniał: Violetta jest z Diego.
Rozdział 52
- Dlaczego nie chodzisz do Studia? Zwolnili cie? - spytałam tatę.
- Nie.. Alee.. Planuje sam odejsc.
Naty trzymała mnie na rękach.
- Jeszcze tak, ale duszę się! Duszę się! Duszę się, duszę się, duszę się!
- Potrzebujesz tlenu, Maxi?
- Tak!
- To biegnę go skominować..
(Hahahaha świetne Naxi :D)
Rozdział 53 - uuu z działem +18 *.*
Zawyła cicho. Pocałował ją.
- Ciii.. Zaraz będzie po bólu.. Lepiej już?
- Tak.. O wiele..
- Coś się stało? - zapytała Angie, jakby wyrwana z transu.
- Mogę już pokazać na co mnie stać?
- Nigdy nie pomyślałabym, że jesteś taki dobry.. I taki dziki.. -
dyszała jeszcze Angie wtulając się w Pabla.
- Twój pierwszy raz musiał zacząć się niespodziankami.. A uwierz mi,
potrafię jeszcze szybciej.. Ale o tym kiedy indziej, dobranoc
kochanie..
Dalej podam przy okazji :)
No, to miłej nocy, czy tam dnia, zależy kiedy to czytacie ;)
Buziaki i do trzynastego :)