- Rey!! - wołał z dołu.
A ja nic.
- Rey!!
Znowu nic. W końcu przyszedł na górę.
- Reeeeeyyyy!!! - wrzasnął mi do ucha. - Eze już dawno jest w szkole, pośpiesz się, spóźnimy się. Ile mam na ciebie czekać, księżniczko.
Księżniczka ja, zaspana pocałowałam tatę w policzek i odwróciłam się na drugi bok. Pomyślałam wtedy: "Jackie na pewno chciałaby być przed chwilą na moim miejscu, zwłaszcza rano". Prychnęłam śmiechem, a Pablo pewnie wziął mnie za wariatkę, bo poszedł, a ja mogłam spać dalej. Ale nie na długo. Pablo załączył w wielkich kolumnach jakąś płytę należącą do jego mamy, z jakąś operetką. Jak ta babka zaczęła mi wyć w głośnikach, od razu podskoczyłam. Po chwili do niej dołączył się mój tata, który zawodził jak pobity pies. Umiał śpiewać, ale w tym momencie fałszował specjalnie, żeby mnie zbudzić.
- Jeśli nie wstaniesz za dziesięć sekund włączę tą makabrę na fula! - śpiewał Pablo.
- Dobra, idę.. Oszczędź mnie, proooszę!! - śmiałam się, schodząc na dół.
Dopiero potem zaczęliśmy się śmiać oboje, jak nawzajem siebie łaskotaliśmy. Tak dobrze się z nim bawiłam i dogadywałam, jeszcze nie mieliśmy ani jednej kłótni. Zupełnie wtedy zapomniałam o tym, co mówiła Jackie. Ale mi to teraz zupełnie odpowiadało.
Gdy skończyliśmy się męczyć, w głośnikach dalej było słychać tą muzykę klasyczną.
- Jak można takie coś stworzyć? Wiem, że to utwory światowej sławy, no ale.. Proszę cię. Nie oszukujmy się. "Y lo hàre" Ezequiela jest o niebo lepsze.
Wsłuchałam się w głos i w utwór.
- Ej tato.. Może to wcale nie jest takie złe... - wzięłam pilota i wścisnęłam przycisk przyspieszenia. O dziwo nie było zbytnio przeskoków i melodia od razu zrobiła się żywsza. Zaczęliśmy oboje na poczekaniu wymyślać jakiś tekst (pierwsze, co przyszło nam do głowy) i zgodnie z melodią śpiewaliśmy, szybciej i lepiej od tej babki. Po okołu pięciu minutach aria się skończyła. Wszystko nagraliśmy na płytkę.
- Wiesz.. Maxi by mógl to zmiksować i powstałoby coś zupełnie nowego.. Coś innego.. W historii studia. Dodalibyśmy jakiś sensowny tekst, usunęlibyśmy przejścia, wyrównalibyśmy rytm i powstałaby..
- Popowa piosenka na zmiksowaną melodię klasyczną! - dokończył tata. - To jest coś! Jesteś genialna! Zbieraj się, lecimy do Studia podbić świat! Zrobimy przedstawienie z takimi utworami, a ten zaśpiewasz ty, córeczko!
- Ale pod jednym warunkiem.
- ?
- Zaśpiewasz ze mną.
Zaśmialiśmy się, Pablo przytaknął, przytulił mnie, ogarnęliśmy się, zgrałam szybko na laptopa nowo powstały utwór (dam go Maxiemu, żeby usunął głos z i poprawił melodię) i pobiegliśmy z laptopem do Studia. Nie obyło się oczywiście bez spóźnienia. A dalsze, już mniej fajne rzeczy opiszę później, bo zaraz lekcje tańca.
A tutaj moja przeróbka, Pablo i mama Eza i Reyny, Ramona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz