środa, 26 lutego 2014

45 - NASZA PRZYSZŁOŚĆ W EUROPIE, NIE!

- Co??.. Mamo, chyba żartujesz.. 
W tej chwili weszli Pablo i Eze. 
- O co chodzi? - zapytał tata. 
- Tato, mama chce nas zabrać do Europy, Reyna, słyszałaś?!! - wkurzył się Eze. 
- Tak, słyszałam. 
Tata stał jak wryty. 
- Ramona.. To prawda? 
- No.. Tak, bo w końcu to moje dzieci..
- Kobieto! Pomyśl, co mówisz!! chcesz mi zabrać dzieciaki, i jeszcze mówisz że one są twoje?! 
- No chyba nie twoje.. 
- Tak, Ram. Moje też. I jeśli je gdzieś wywieziesz, zgłoszę sprawę do sądu i.. Będę walczył o prawa do Rey i Eza. A wiesz, że gdy by ludzie prawa dowiedzieli się, że pracujesz w Madrycie, w wielkiej, przedsiębiorczej filii najpopularniejszej firmy z dziedzin rachunkowośći na świecie, a dzieci mieszkają ze mną, ty im tylko przesyłasz kasę, to na stówę ci je odbiorą. 
- Pablo, nie zrobisz tego.. 
- A jeśli zrobię? 
- Dobrze. Zastanowię się.. 
- Hura!! - wykrzyknęliśmy razem z Ezem. 
- Ramona, popatrz na dzieci. Na Rey. Czy ty nie widzisz, że mamy swoje problemy? Ileoni mają problemów? Sytuacja jest napięta, a ty ją tylko komplikujesz. Oni nie chcą nigdzie wyjeżdżać, teraz tu jest ich życie, chodzą do szkoły.. Rozwijają pasje, znaleźli to, co chcą w życiu robić, odnaleźli swoje miejsce na świecie. 
 - No to w takim razie będę musiała się jeszcze zastanowić.. Pablito, czy możemy porozmawiać w cztery oczy? 
- Jasne.

*Oczami narratora* 

Wyszli ma korytarz. 
- Emm.. Można wiedzieć o co ci chodzi?! Oszalałaś?! Przyjeżdżasz tutaj i co?! Co sobie wyobrażasz?! Że zrujnujesz nam życie?! 
- Nie, Pablo.. Uspokój się proszę. Słuchaj. Eze za miesiąc będzie miał osiemnaście lat, a my.. 
- Jacy my?! Przecież nie ma żadnych nas?! 
Właśnie do szpitala weszła Angie. Stanęła obok ściany i przysłuchiwała się ich rozmowie. 
- Wiem, ale.. Czy nie czujesz czegoś do mnie.. No wiesz.. Tego.. Co.. Wtedy? 
- Ramona! Chcesz powiedzieć, że nadal mnie.. Kochasz? 
- Tak, Pablo! Ale jeśli ty kochasz Angie, to ja to zrozumiem. 
- Tak.. Tak, kocham ją. 
- I pewnie ja ci to komplikuję.. 
- Nie, nie mów tak, proszę. Ja.. Przepraszam że się tak uniosłem.. Przedież nie jesteśmy wrogami. 
- To prawda. Ale widzę, że nic tu po mnie, bo świetnie sobie radzicie. Dzisiaj wieczorem będę już w Madrycie,  bo spieszę się na konferencję. Idę jeszcze się pożegnać z dzieciakami i.. 
- Ale nie zabierasz ich? Ani mnie? 
- Nie, hahah.. Będę tęsknić. 
- My też. Do zobaczenia. 
Przytulili się. 
Angie była bardzo dumna z Pabla. Po tym wydarzeniu wiedziała, że kocha tylko jego. I to na dodatek z jeszcze większą wzajemnością. 



Heheheh Pablo z matką Eza i Rey ;p

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział :3 Czekam na next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper!!
    Ostatnio mało czasu na czytanie i komentowanie,
    ale obiecuję, że się poprawię ;D
    Czekam na next!
    #M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jeju jeju nie tłumacz się już, wybaczam <3
      Dzięki :)

      Usuń