poniedziałek, 17 lutego 2014

36 - PRZEDSTAWIENIE

- Raz, dwa trzy cztery.. Raz dwa trzy czteryyyy!! - W dzień przedstawienia Gregorio nam dawał niezły wycisk na próbie generalnej... Zresztą jak zwykle. Ale teraz jedno się różniło - byliśmy już za kulisamy sceny Umixu. 
Gdy skończyliśmy, wszyscy oprócz Fran, Marco i Gregorio poszli na dwór. 
- Ej, idziemy też na zewnątrz? Trzeba się odstresować :) - uśmiechnęła się do mnie Fran. 
- Wiesz, idźcie, a ja zaraz do was dojdę. 
Posłuchali. Gregorio łaził w kółko i bełkotał coś cicho pod nosem.. 
Ja stanęłam w ciemnym miejscu obok kurtyny i patrzyłam na przychodzących na widownię ludzi. Mój pierwszy spektakl.. Na pewno się uda. Za trzy dni ślub Germana i Angie, ciekawe czy tata będzie.. Bo my z Ezem na pewno. 
Nagle usłyszałam jak Gregorio schodzi na dół, pod scenę. Poszłam po cichu za nim. 
- A więc tak.. Tu jest mocowanie lewego skrzydła, a tu prawego.. Gdy je poluzuję, podłoga spadnie razem z Ezem i Brodwayem.. Eze jest po prawej stronie, a Brodway po lewej.. Czyli że poluzować muszę.. Tu. - Gregorio mówił do siebie, wskazując na prawą stronę. - Dzięki temu syn Pabla zrobi sobie coś, skręci kostkę albo tym podobne i nie będzie już przychodził do mnie na zajęcia.. Albo lepiej.. Wszystko będzie na Pabla, a jego kochany syneczek znowu weźmię winę na siebie i wywalą ich odbydwu.. To będzie mój najlepszy dzień w życiu.. Już dziiiś!! 
Po cichu weszłam z powrotem za kulisy. Nie wiedziałam, co mam robić, co o tym myśleć.. Postanowiłam, że przyłapię go na gorącym uczynku, tak, właśnie przy "Y lo háre" zejdę pod scenę.. 
Z rozmyśleń wyrwali mnie moi przyjaciele, którzy właśnie weszli. 
- Czas się przebierać! Widzieliście ile ludzi przyszło was oglądać? Do dzieła! - zawołał tata, dziwne że taki radosny.
- Na pewno sobie poradzicie. Wierzę w was. - zwrócił się po cichu do mnie i do Eza. 
- No jasne! Przecież jesteśmy twoimi dziećmi, talent odziedziczyliśmy po tatusiu! - uśmiechnął się do niego mój brat. Poszliśmy się przebrać. 
Gdy już to zrobiliśmy, nawet nie zauważyliśmy że chłopaki już śpiewają. Właśnie nawalali refren do "Are You Ready for the Ride". Z przebieralni wyszła Camila. 
- Cami, jaka ty jesteś ładna.. - powiedział oczarowany Eze. 
- Dziękuję.. - pocałowała go w policzek. 
- Nie rozumiem.. - nagle zza Camili wyszła Violetta. - To wy w końcu jesteście razem czy nie? 
- Noo.. Może. - powiedział Eze. 
- Czyli tak!! Huraa! - wykrzyknęliśmy wszyscy. 
- Ezequiel!! Poćwiczmy piosnkę, okej? - odciągnął go od Camili zazdrosny Brodway. 
- Ale ćwiczyliśmy to już sto razy... 
- To będzie sto jeden! 
Ale on był wściekły.. Tak samo jak Violetta gdy byłam jeszcze z .. Diego.. 
Teraz przyszedł czas na "Y lo háre". 
- Eze.. Dasz radę. Masz talent i ja.. Naprawdę się cieszę, że znalazłeś miłość. - zwróciłam się do Eza przed ich występem. 
- Jaką miłość?! Chodź już, scena czeka. - poganiał go Brodway. 
- Scena nie ucieknie.. Dzięki za wsparcie. 
- Spoko. Tak po siostrzanemu.. Doceniam cię. Taa.. I wiesz.. Jakby ktoś wam chcial przeszkodzić w występie to.. Śpiewajcie dalej, ja wszystko załatwię. 
- Po co mi to mówisz? 
- Tak na wszelki... Yy.. Wypadek. 
- Zmieniłaś się.. Na lepsze.. No może, oprócz tego że nie rozumiem cię czemu chcesz żeby Angie wyszła za Germana.. 
- Po spektaklu obiecuję.. Wyjaśnię ci to.. 
Nagle za kulisy wpadł Beto. 
- Ludzie czekają!! Brodway, Ezequiel!! Już już juuż!! Gazem!! 
Wyszi na scenę. Zaczęli. Patrzyłam przez chwilę i z tego co widziałam, można było wywnioskować że Eze i Brodway śpiewają w kierunku Cami oraz że robią sobie na złość, ale fajna komedia nawet z tego wyszła.. Śpiewali bosko. 
Dopiero gdy kończyli refren, przypomniałam sobie o tym, że za chwilę podłoga sceny może spaść razem z moim bratem. Popędziłam na dół i już nie po cichu rzuciłam się na Gregoria. 
Zdążyłam akurat w porę. Nauczyciel właśnie stał na krześle i rozwiązywał liny. 
- Co robisz?!! - zrzuciłam go z krzesła i zawiązałam je chyba na siedem węzłów. - Wiem dobrze, że chcesz się pozbyć mojego taty i Eza!! Po moim trupie!! 
- Ała!! Oszalałaś?!! Niby.. Niby skąd to wiesz? Podsłuchiwałaś? 
- A jeśli tak to co? 
- To powiadomię o tym Antonia. 
- Hahahahahaahhaahhahahaahahahahah.. Ja powiadomię Antonia o tym, co ty knujesz.. 
- Co??!!! Nie!! O co ci chodzi?! Nie rozumiem, przecież tobie krzywda się nie dzieje!! 
- Właśnie.. Dlaczego akurat Pablo i Ezequiel? 
- Grr!! Bo oni są przeszkodą w moim debiucie w Studiu On Beat! 
- A ja? 
- Żartujesz? Przecież dzięki tobie Pablo cały czas jest przybity. 
- Co?! To nie prawda...
- Rey!! Gdzie ty jesteś!! Śpiewacie teraz z Naty!! - krzyknęła Angie z góry. 
Pobiegłam na górę. Byłam załamana. Nie rozmawiając z nikim wzięłam Naty za rękę, do drugiej ręki wzięłam mikrofon i poszłam na scenę. To takie magiczne uczucie. Stres, ale wielkie przeżycie. Naty była świetna. Z tego, co mi mówili po występie, to ja też. Nawet nie spotrzegłam się, a już skończyłyśmy. 
- Byłyście świetne! Super! Brawo! - z wszystkich stron słyszeliśmy pochwały ze strony naszych przyjaciół. Ludmiła była bardzo zła, że Naty wybrała mnie a nie ją. No ale cóż.. 
Poszła się przygotowywać. Teraz śpiewają Cami, Fran, Viola i Maxi - "Te Creo". Lepiej im wyjść po prostu nie mogło. Znowu pochwały. Wszycy się poszli przebrać, Ludmiła wyszła na scenę żeby zaśpiewać "Hoy Somos Mas", a ja zostałam sama. Nigdzie nie było taty. Chyba nie widział mojego występu.. Eza też nie było. Ale za to był... Andres. Właśnie wyszedł z przebieralni. Usiadł obok mnie. 
- Nie przebierasz się?
- Mam czas. Widziałeś tatę i Eza? 
- Nie. Czemu pytasz? 
- Mogę ci coś powiedzieć? 
- No pewnie. 
- Dalej jesteś szpiegiem Gregoria? 
- Nie, przecież się z tego wyplątaliśmy. Dzięki tobie.. 
Nagle przerwaliśmy rozmowę, bo wyszła Viola, Cami i Fran. Jeszcze tylko "Como Quieres" i po przedstawieniu. Gdy były już na scenie, kontynuowałam: 
- Nie wiesz, czy on chce zostać dyrektorem w studio i pozbyć się Pabla? 
- Całkiem możliwe. Normalka. 
- Nie rozumiem.. I mówisz to z takim kurde spokojem?!! 
- Tak. Raczej tak. To w końcu Gregorio, Reyna, on taki już jest. Ten speltakl to chyba jedyny, którego nie zepsuł.
- Jak to? Jak to nie zepsuł? Andres, on.. O mało co nie zawalił podłogi!! 
- Co?!! O czym ty mówisz.. 
- No bo.. Przyłapałam go pod sceną, jak luzował liny z prawego skrzydła. 
- Więc znowu chciał przeszkodzić w przedstawieniu!! 
- To znaczy że takich cyrków było więcej?!! 
- Rey. Musisz to powiedzieć nauczycielom. Koniecznie. 
- Ale.. 
- Bez dyskusji. Zaufaj mi.. 
Tak bardzo chciałam wtedy go pocałować.. Ale wiedziałam, że nie mogę.. 
- Dzięki. Dzięki za wszystko. Wyciągnąłeś mnie z doła. 
- Nie ma za co. Od tego są przyjaciele.. - wstał. 
- Andres..
- Tak? - odwrócił się. 
- Mogę cię jeszcze o coś zapytać? Jak myślisz, czy mój tata jest przeze mnie smutny? 
- Co? Niee.. - zaśmiał się. - On cię wielbi, nie potrafi bez ciebie żyć. Wiemy wszyscy, że popełniasz wiele błedów, ale jesteś bardzo wyjątkowa.. A dla Pabla najbardziej.. Prawie.. 
Zresztą, sama go o to zapytaj. 
- Andres chciał iść po rzeczy, ale zderzył się z Pablem. 
- O co masz mnie zapytać? - zwrócił się do mnie tata. 
Nie miałam wyjścia. Musiałam mu powiedzieć o Gregorio. 



Pamiętamy? :) 
PANGIEEE!!! <333 

4 komentarze:

  1. Pangie!!! <3
    Super focia! Kocham całym serduchem! <33
    Rozdział, jak zwykle super!
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj obczajałam stare odcinkininnie mogłam po prostu nie zrobić screena :D Dziękuję :)

      Usuń
  2. Uuu zły Gregorio! Brzydko xD
    Rozdział jak zwykle super!
    Czekam! ;3
    #M

    OdpowiedzUsuń