- Raz, dwa trzy cztery.. Raz dwa trzy czteryyyy!! - W dzień przedstawienia Gregorio nam dawał niezły wycisk na próbie generalnej... Zresztą jak zwykle. Ale teraz jedno się różniło - byliśmy już za kulisamy sceny Umixu.
Gdy skończyliśmy, wszyscy oprócz Fran, Marco i Gregorio poszli na dwór.
- Ej, idziemy też na zewnątrz? Trzeba się odstresować :) - uśmiechnęła się do mnie Fran.
- Wiesz, idźcie, a ja zaraz do was dojdę.
Posłuchali. Gregorio łaził w kółko i bełkotał coś cicho pod nosem..
Ja stanęłam w ciemnym miejscu obok kurtyny i patrzyłam na przychodzących na widownię ludzi. Mój pierwszy spektakl.. Na pewno się uda. Za trzy dni ślub Germana i Angie, ciekawe czy tata będzie.. Bo my z Ezem na pewno.
Nagle usłyszałam jak Gregorio schodzi na dół, pod scenę. Poszłam po cichu za nim.
- A więc tak.. Tu jest mocowanie lewego skrzydła, a tu prawego.. Gdy je poluzuję, podłoga spadnie razem z Ezem i Brodwayem.. Eze jest po prawej stronie, a Brodway po lewej.. Czyli że poluzować muszę.. Tu. - Gregorio mówił do siebie, wskazując na prawą stronę. - Dzięki temu syn Pabla zrobi sobie coś, skręci kostkę albo tym podobne i nie będzie już przychodził do mnie na zajęcia.. Albo lepiej.. Wszystko będzie na Pabla, a jego kochany syneczek znowu weźmię winę na siebie i wywalą ich odbydwu.. To będzie mój najlepszy dzień w życiu.. Już dziiiś!!
Po cichu weszłam z powrotem za kulisy. Nie wiedziałam, co mam robić, co o tym myśleć.. Postanowiłam, że przyłapię go na gorącym uczynku, tak, właśnie przy "Y lo háre" zejdę pod scenę..
Z rozmyśleń wyrwali mnie moi przyjaciele, którzy właśnie weszli.
- Czas się przebierać! Widzieliście ile ludzi przyszło was oglądać? Do dzieła! - zawołał tata, dziwne że taki radosny.
- Na pewno sobie poradzicie. Wierzę w was. - zwrócił się po cichu do mnie i do Eza.
- No jasne! Przecież jesteśmy twoimi dziećmi, talent odziedziczyliśmy po tatusiu! - uśmiechnął się do niego mój brat. Poszliśmy się przebrać.
Gdy już to zrobiliśmy, nawet nie zauważyliśmy że chłopaki już śpiewają. Właśnie nawalali refren do "Are You Ready for the Ride". Z przebieralni wyszła Camila.
- Cami, jaka ty jesteś ładna.. - powiedział oczarowany Eze.
- Dziękuję.. - pocałowała go w policzek.
- Nie rozumiem.. - nagle zza Camili wyszła Violetta. - To wy w końcu jesteście razem czy nie?
- Noo.. Może. - powiedział Eze.
- Czyli tak!! Huraa! - wykrzyknęliśmy wszyscy.
- Ezequiel!! Poćwiczmy piosnkę, okej? - odciągnął go od Camili zazdrosny Brodway.
- Ale ćwiczyliśmy to już sto razy...
- To będzie sto jeden!
Ale on był wściekły.. Tak samo jak Violetta gdy byłam jeszcze z .. Diego..
Teraz przyszedł czas na "Y lo háre".
- Eze.. Dasz radę. Masz talent i ja.. Naprawdę się cieszę, że znalazłeś miłość. - zwróciłam się do Eza przed ich występem.
- Jaką miłość?! Chodź już, scena czeka. - poganiał go Brodway.
- Scena nie ucieknie.. Dzięki za wsparcie.
- Spoko. Tak po siostrzanemu.. Doceniam cię. Taa.. I wiesz.. Jakby ktoś wam chcial przeszkodzić w występie to.. Śpiewajcie dalej, ja wszystko załatwię.
- Po co mi to mówisz?
- Tak na wszelki... Yy.. Wypadek.
- Zmieniłaś się.. Na lepsze.. No może, oprócz tego że nie rozumiem cię czemu chcesz żeby Angie wyszła za Germana..
- Po spektaklu obiecuję.. Wyjaśnię ci to..
Nagle za kulisy wpadł Beto.
- Ludzie czekają!! Brodway, Ezequiel!! Już już juuż!! Gazem!!
Wyszi na scenę. Zaczęli. Patrzyłam przez chwilę i z tego co widziałam, można było wywnioskować że Eze i Brodway śpiewają w kierunku Cami oraz że robią sobie na złość, ale fajna komedia nawet z tego wyszła.. Śpiewali bosko.
Dopiero gdy kończyli refren, przypomniałam sobie o tym, że za chwilę podłoga sceny może spaść razem z moim bratem. Popędziłam na dół i już nie po cichu rzuciłam się na Gregoria.
Zdążyłam akurat w porę. Nauczyciel właśnie stał na krześle i rozwiązywał liny.
- Co robisz?!! - zrzuciłam go z krzesła i zawiązałam je chyba na siedem węzłów. - Wiem dobrze, że chcesz się pozbyć mojego taty i Eza!! Po moim trupie!!
- Ała!! Oszalałaś?!! Niby.. Niby skąd to wiesz? Podsłuchiwałaś?
- A jeśli tak to co?
- To powiadomię o tym Antonia.
- Hahahahahaahhaahhahahaahahahahah.. Ja powiadomię Antonia o tym, co ty knujesz..
- Co??!!! Nie!! O co ci chodzi?! Nie rozumiem, przecież tobie krzywda się nie dzieje!!
- Właśnie.. Dlaczego akurat Pablo i Ezequiel?
- Grr!! Bo oni są przeszkodą w moim debiucie w Studiu On Beat!
- A ja?
- Żartujesz? Przecież dzięki tobie Pablo cały czas jest przybity.
- Co?! To nie prawda...
- Rey!! Gdzie ty jesteś!! Śpiewacie teraz z Naty!! - krzyknęła Angie z góry.
Pobiegłam na górę. Byłam załamana. Nie rozmawiając z nikim wzięłam Naty za rękę, do drugiej ręki wzięłam mikrofon i poszłam na scenę. To takie magiczne uczucie. Stres, ale wielkie przeżycie. Naty była świetna. Z tego, co mi mówili po występie, to ja też. Nawet nie spotrzegłam się, a już skończyłyśmy.
- Byłyście świetne! Super! Brawo! - z wszystkich stron słyszeliśmy pochwały ze strony naszych przyjaciół. Ludmiła była bardzo zła, że Naty wybrała mnie a nie ją. No ale cóż..
Poszła się przygotowywać. Teraz śpiewają Cami, Fran, Viola i Maxi - "Te Creo". Lepiej im wyjść po prostu nie mogło. Znowu pochwały. Wszycy się poszli przebrać, Ludmiła wyszła na scenę żeby zaśpiewać "Hoy Somos Mas", a ja zostałam sama. Nigdzie nie było taty. Chyba nie widział mojego występu.. Eza też nie było. Ale za to był... Andres. Właśnie wyszedł z przebieralni. Usiadł obok mnie.
- Nie przebierasz się?
- Mam czas. Widziałeś tatę i Eza?
- Nie. Czemu pytasz?
- Mogę ci coś powiedzieć?
- No pewnie.
- Dalej jesteś szpiegiem Gregoria?
- Nie, przecież się z tego wyplątaliśmy. Dzięki tobie..
Nagle przerwaliśmy rozmowę, bo wyszła Viola, Cami i Fran. Jeszcze tylko "Como Quieres" i po przedstawieniu. Gdy były już na scenie, kontynuowałam:
- Nie wiesz, czy on chce zostać dyrektorem w studio i pozbyć się Pabla?
- Całkiem możliwe. Normalka.
- Nie rozumiem.. I mówisz to z takim kurde spokojem?!!
- Tak. Raczej tak. To w końcu Gregorio, Reyna, on taki już jest. Ten speltakl to chyba jedyny, którego nie zepsuł.
- Jak to? Jak to nie zepsuł? Andres, on.. O mało co nie zawalił podłogi!!
- Co?!! O czym ty mówisz..
- No bo.. Przyłapałam go pod sceną, jak luzował liny z prawego skrzydła.
- Więc znowu chciał przeszkodzić w przedstawieniu!!
- To znaczy że takich cyrków było więcej?!!
- Rey. Musisz to powiedzieć nauczycielom. Koniecznie.
- Ale..
- Bez dyskusji. Zaufaj mi..
Tak bardzo chciałam wtedy go pocałować.. Ale wiedziałam, że nie mogę..
- Dzięki. Dzięki za wszystko. Wyciągnąłeś mnie z doła.
- Nie ma za co. Od tego są przyjaciele.. - wstał.
- Andres..
- Tak? - odwrócił się.
- Mogę cię jeszcze o coś zapytać? Jak myślisz, czy mój tata jest przeze mnie smutny?
- Co? Niee.. - zaśmiał się. - On cię wielbi, nie potrafi bez ciebie żyć. Wiemy wszyscy, że popełniasz wiele błedów, ale jesteś bardzo wyjątkowa.. A dla Pabla najbardziej.. Prawie..
Zresztą, sama go o to zapytaj.
- Andres chciał iść po rzeczy, ale zderzył się z Pablem.
- O co masz mnie zapytać? - zwrócił się do mnie tata.
Nie miałam wyjścia. Musiałam mu powiedzieć o Gregorio.
Pamiętamy? :)
PANGIEEE!!! <333
Pangie!!! <3
OdpowiedzUsuńSuper focia! Kocham całym serduchem! <33
Rozdział, jak zwykle super!
Pozdrawiam! :D
Wczoraj obczajałam stare odcinkininnie mogłam po prostu nie zrobić screena :D Dziękuję :)
UsuńUuu zły Gregorio! Brzydko xD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super!
Czekam! ;3
#M
Hehe :D Dzięki :)
Usuń