Drogi Pamiętniczku!
Czuję, że to będzie super wieczór. Czekała, teraz na Eza aż przyjdzie z randki z Camilą. Gadałam trochę przez telefon z Fran i wiem, że Cami bardzo cieszyła się na ten moment. Cieszę się, że w końcu ktoś w tym domu będzie szczęśliwy. Łaaał, zmieniam się. Zaczyna mnie cieszyć szczęście innych. Jestem z siebie dumna.
W końcu przyszedł.
- Gdzie tak długo byłeś?!! Tata już dawno śpi!!
- Jak to śpi?
- Słaby był. Nie dziwię mu się. Mnie by to wszystko już dawno wykończyło. Ale do sedna: jak tam randka, braciszku?
Eze uśmiechnął się.
- Muszę powiedzieć, że..
- No dawaj!
- Żeeee...
- Prosto z mostu! Bez ogródek! Wal!
- Pocałowaliśmy się!!
Zaczęliśmy piszczeć na cały dom, tata i tak bys ię nie obudził.
- Aaaaaaaaa!!!! Eze!! Tak się cieszę!!! Ale.. - uspokoilośmy się i usiadliśmy na kanapie. - To znaczy, że jesteście razem?
- Nie, skąd.
- Że co?
- Powiedziałem, że nie.
- Ale ty tak serio? Bo wiesz.. Powiem ci to tak.. Na jednym przykładzie.. Nie powiem jakim. Ludzie się całują, gdy się kochają, a jak się kochają, to są ze sobą, a jak są ze sobą, to mają rocznice, a jak mają rocznice, to jeszcze bardziej świętują, a jak jeszcze bardziej świętują, to nie wiadomo do czego może dojść, a jak mówię, że nie wiadomo do czego może dojść, to chodzi mi o wpadkę, a jak chodzi o wpadkę, to znaczy że z tego potem jest dziecko, a jak jest dziecko to będzie też drugie dziecko, no i ta dwójka potem dorasta i jedno z rodzeństwa umawia się z taką dziewczyną, no i potem się całują, a to znaczy że się kochają, a jak się kochają, to są ze sobą, a jak są ze sobą, to mają rocznice, a jak mają rocznice, to jeszcze bardziej świętują, a jak jeszcze bardziej świętują, to nie wiadomo do czego może dojść, a jak mówię, że nie wiadomo do czego może dojść, to chodzi mi o wpadkę. to znaczy że z tego potem jest dziecko, a jak jest dziecko to będzie też drugie dziecko. Ja zaklepuję Ezequiela Juniora!!
- Siostro, jesteś porąbana. - skomentował to krótko Eze. - Ale mimo to nie jesteśmy razem.
- Nie chcę już mi się powtarzać tego samego, wiesz o co mi chodzi. No ale niech ci już cholera jasna będzie. A co było dalej?
- Wyszedłem, bo już było późno, a Cami powiedziała że zapłaci.
- Ja nie mogę.. Eze, Eze, Eze..... Czy ty miałeś kiedykolwiek styczność z DZIEWCZYNAMI?
- No tak, w końcu ktoś musiał z tobą wytrzymać te szesnaście lat.
- Ale ty za to przez te swoje siedemnaście nie nauczyłeś się nic o relacjach partnerskich.
- Co? - mój brat nie miał pojęcia o czym mówię. Musiałam mu pomóc, bo jego przyszłe dziewczyny go wyśmieją. I tyle.
- Chodź tu. - wzięłam go za rękę, śmiejąc się. - No więc tu masz wasz stolik. Ja to Camila, a ty to ty. Musisz już iść. Co robisz?
- Camila, było wspaniale. Jesteś taka wyjątkowa.. Muszę się zbierać.
- Spoko, zapłacę. - powiedziałam, jak by to zrobiła Cami.
- Cześć!
- Eee, ty! Kochasiu, jaja se robisz?!
- Camila by tak nie powiedziała.
- Ale ja tak mówię. Masz zapłacić za nią słyszysz?!! - pękałam ze śmiechu.
- Z czego się śmiejesz?
- Nie wyrobię, przed chwilą mówiłeś mi że jestem wyjątkowa a teraz mnie tak traktujesz..
- Teraz bym ją pocałował.
- Nie waż się do mnie podchodzić!!
- Żaartujesz chyba.. Jestem twoim bratem, wyluzuj. Nie mam zamiaru. - po tych słowach i Eze zaczął się śmiać.
- Stary, musisz być dżentelmenem.
- Kim?
- Nieważne, poczytaj w necie, bo ja nie mam siły na ciebie. Normalnie nie mam siły. Idę spaać.. - nie umiałam wykrztusić z siebie ani słowa więcej, dusiłam się śmiechem. Eze też poszedł na górę, śmiejąc się. Tata na szczęście się nie obudził.
A tutaj moja ukochana piosenka On Beaaat, on Beaat! <33
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz