Pięknie musiało wyglądać moje i Eza wyjście z kłębów dymu z rozpadającej się ciężarówki i to jak uwolniliśmy tatę i Rafę z przyczepy, podczas gdy lecący ze ścian kościoła tynk i drewniane belki z drzwi spadały nam na głowę.
Kaszląc, krzyknęłam:
- STOP!! Przerwać ślub!! Nie żenić się, ani nie wychodzić za mąż!! Ja jestem przeciwna!!
- Ale nie tylko ona!! - wrzasnął za mną Eze, dusząc się dymem. - Ja też!!
- Ale nie tylko on!!! - zza Eza wyłonił się Rafa Palmer. - Ja także wnoszę sprzeciw.
Wszyscy patrzyli osłupieni na nas, a ksiądz jęczał "mój kościół, mój kościół.. Moje drzwiiii"..
- ale nie tylko Reyna, Ezequiel i Rafa!! - nagle ku zdziwieniu wszystkich, (najbardziej chyba Angie) z kłębów dymu wyszedł, kaszląc przeraźliwie - nikt inny jak Pablo Galindo.
- Pablo!! - ucieszyła się Angie. German otrząsnął się i popatrzył zazdrośnie na Angie.
- Chciałbym coś powiedzieć, jeśli mogę. - zwrócił się tata do obecnych. - Angie.. Słuchaj, ja.. Bardzo przepraszam za zniszczenie ślubu.. Za wszystko zapłacę... Ten najazd nie był planowany..
- A właśnie że.... Ałaaa! - szturchnęłam Eza, który wtrącił się w monolog taty do Angie.
- W każdym razie wybacz mi za tą akcję, ale skoro już tu jestem to muszę ci to powiedzieć..
- No nie.. - jęknął German, niecierpliwiąc się. - Możemy już w końcu dokończyć ślub?!
Jednak nikt nie zwracał na niego uwagi. Teraz wszyscy patrzyli na Pabla.
Violetta ze zrezygnowaniem popatrzyła na mnie. Ech.. Chyba zniszczyliśmy związek jej taty i Angie.. Ale widocznie tak musiało być..
- Co, Pablo? - Angie umierała z ciekawości a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Tata wziął głęboki oddech.
- Bo.. Wiesz.. Muszę ci wyznać, że wczoraj.. Kiedy się.. Całowaliśmy..
Wszyscy wydali okrzyk zdumienia łącznie z Germanem.
- Co?!! Całowaliście się?!! No nie.. - mruknął wkurzony.
Tata mówił dalej.
- Wtedy poczułem coś głębszego niż przyjaźń.. Angie, "Kiedy jestem z tobą zatrzymuje się zegar".. i .. "Zdradzę tobie że bez ciebie nie mogę żyć."
- Angie, pozając cytaty z "Nuestro Camino", wstała z miejsca i podchodząc powoli do Pabla, zaczęła śpiewać:
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.
Podeszła bliżej, a tata ją zaczął całować.
Uczniowie Studia otworzyli szeroko oczy.
Violetta spuściła głowę i popatrzyła na Germana, który nie był smutny, ale wkurzony. Pobiegł do Angie i Pabla, rozdzielił ich i wrzasnął:
- To ja tutaj dla Violetty się dwoje i troje, żebyś była dla niej mamą, a ty mi uciekasz sprzed ołtarza?!! Jesteś do niczego..
- Tato!! - oburzyła się Viola. - Nie mów tak do Angie!
- German, czy to znaczy, że mnie nie kochałeś, a tylko chciałeś, żeby Viola miała.. Taką mamę jak Maria?
- Angie, no.. Ale zrozum.. Bardzo kocham moją córkę, a ona tak błagała mnie o to.. Musiałem się zgodzić, bo.. Czułem że jej czegoś brakowało..
- Mózgu ojca! - szepnął Eze po cichu.
- German! Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy płakać. Z jednej strony jesteś dupkiem, a z drugiej - zrobisz wszystko dla Violetty.
- Tato!! Przepraszam, ja za bardzo naciskałam!! Czy waszego związku już nie da się uratować?
- Spokojnie, Violu. My i tak jesteśmy rodziną, ja jestem twoją ciocią. Nie przejmuj się, to nie twoja wina.
- Czyli że ślubu nie będzie? - zapytałam.
- Nie, ja.. Muszę sobie przemyśleć wszystko.. Może i dobrze że tak się stało.. Chodź Violu..
- Tato, najlepiej jakby teraz.. Pablo był z Angie.. On ją naprawdę kocha.. Tak jak ja ciebie.. - Viola przytuliła się do Germana i wyszła z nim bocznymi drzwiami, bo główne były "lekko" uszkodzone.
- Violetta! - zawołałam za nią. Zatrzymała się i odwróciła się.
- W porządku. Wszystko jest okej. Nie mam wam nic za złe. Pogadamy później.
Wyszli
Nastąpiła niezręczna cisza. Wyszłam na środek.
- Hehehee, nic się nie... stało, co nie? Zapraszam was do mnie do domu na chwilkę, jak już się obudzicie.. Heh.. No... To jak?!
- Nagle wszyscy wstali i rzucili się w stronę drzwi, krzycąc "Do Reyny!"
Poszliśmy z Ezem za nimi. Mieliśmy im duuużo do opowiedzenia i wyjaśnienia.
*Oczami narratora*
Po wyjściu dzieciaków w kościele został Pablo, Angie i ksiądz. Na zwenątrz był już Rafa Pamler, który wciągął ciężarówkę na lawetę.
- Za nowe drzwi zapłacimy.. - powiedział Pablo do księdza.
- Jeśli tak, to w porządku..
- Dobra, nic tu po nas... - powiedziała Angie i wzięła Pabla. Wyszli na zewnątrz.
- Pablo, ja..
- Nie, Angie.. Nie musisz nic mówić.. Ja przepraszam, bardzo..
- Za co?
- Za to że wszedłem wam w drogę i za to, że to tak się skończyło..
- Nie, nie Pablo.. Za każdym razem, gdy mnie całujesz.. Czuję, że dla kogoś jestem ważna.. Czuję się.. Taka.. Bezpieczna.. Jesteś taki czuły i delikatny.. Uwielbiam cię..
- Angie, daj spokój!! Psuję co ślub i wjeżdżam i wyobrażam sobie nie wiadomo co! To powinnaś mi powiedzieć!! Ja.. Jestem beznadziejny, nie wiem czego chcę, niszcze ci życie i...
Angie podeszła do niego i go pocałowała.
- I bardzo mnie kochasz.. Nie tak jak German. To ja przepraszam, że tyle musiałeś przeze mnie przecierpieć, tyle czekać.. - szepnęła mu do ucha.
- Ale opłaciło się.. - Pablo wziął ją za rękę.
- Zadzwonię, jak tylko wrócę do domu i się przebiorę. Chyba, że.. Mnie odprowadzisz.. - powiedziała Angie uwodzicieskim głosem, kładąc ręce na ramionach Pabla.
- Idziemy..
*Dom Pabla - pamiętnik Rey*
- No i tak właśnie przerwaliśmy ceremonię. Ale tego nie żałujemy. - skończyłam. Wszyscy siedzieli na podłodze w moim pokoju i słuchali z zaciekawieniem - Cami, Fran, Eze, Naty, Ludmiła, Andres, Maxi, Leon, Diego, Brodway i Marco.
- Wy to jesteście agenci, hahah! - prychnęła Naty.
- Ale to nawet lepiej, bo Angie od początku nie pasowała mi do tego Germana.. - powiedział Andres. Przytuliłam go.
- Heh, ty to jednak nas rozumiesz!
- Hej, ale widzieliśmy jak nasz dyrektor się całował z naszą nauczycielką!! - krzyknęła Camila. Eze patrzył na nią jak oczarowany.
- No właśnie, haha! Ale nawet fajnie razem wyglądają.. - przyznał Diego.
- Ej, wiecie coś o tym że mój tata całował się z Angie też już przed ślubem?
- Nie.. Ja nie mam pojęcia o tym.. - powiedział Maxi.
- Ja też nie. - zwróciła się do mnie Ludmiła.
Eze właśnie chciał pocałować Camilę, ale nagle się otrząsnął.
- Ktoś dzwoni do drzwi.. Otworzę!! - wrzasnął naraz. Pobiegł na dół. Po chwili zawołał mnie.
- Reyyyna!!
- Nie drzyj się, już idę! Poczekajcie, zaraz wrócę. - rzuciłam i zeszłam na dół.
- Czego, Ezequiel? Dlaczego nie otworzysz?!
- To Violetta.
- Ojeju, na pewno jest zła..
- Czego ona tu szuka?!
- Wyluzuj, Eze. Jesteśmy jej winni wyjaśnienia.. Otwórz.
Weszła Viola.
- Cześć. - powiedziała.
- Siemka. Jak tata?
- Dobrze, nie jest smutny.
- To super.
- Wiecie.. Nie zapytam was, czemu to zrobiliście, bo teraz rozumiem was, i Angie, i Pabla.. Ale.. Nie mam pojęcia czemu nie powiedzieliście mi o tym, że wasz tata ją kocha?
- Sama nie wiem... A ty wiesz, Eze?- spytałam go.
Wzruszył ramionami.
- Może dlatego, że nie chcieliśmy żebyś była na nas zła.. W końcu tak tego chciałaś..
- Macie rację.. Może i bym nie zrozumiała.. Ostatnio nic nie rozumiem.
- Spokojnie. - powiedziałam. - Nie przejmuj się, to minie. Wiem z własnego doświadczenia. :)
- Tak, wiele musiałaś przejść.. Ty też, Eze.
- Jakoś sobie radzimy, teraz jesteśmy na dobrej drodze. Głównie chodzi mi tu teraz o tatę i Angie. Właśnie, gdzie Angie?
- Była u nas w domu, pogadała z tatą, wyjaśnili sobie wszystko. Nadal jest moją guwernatką i dalej może u nas mieszkać. A ona i tata to tylko koledzy.. - wyznała Viola. - Ale może to i lepiej..
- Czas pokaże. A wiesz może, gdzie ona teraz jest? Potrzebuję z nią pogadać. - powiedziałam. - Myślę, że jej też musimy wszystko wyjaśnić..
- Nie wiem, czy Pablo jej już nie wyjaśnił. Ale skoro tak jej szukacie to jest u siebie w domu.
- Dzięki wielkie, Violetta! Ale... Powiedz.. Szczerze - nie gniewasz się na nas?
- Nie, skąd! Mieliście rację, przepraszam.. - Viola przytuliła nas.
- My cię też przepraszamy.. - przyznał Ezequiel.
- Ej, tam na górze wszyscy czekają! - przypomniałam sobie. - Chodź, Violu! Wszyscy przyszli do nas, haha!
- Ej, a Angie? - przypomniała Violetta.
- Właśnie, Angie! - kompletnie zapomniałam.
- Reyna, nie martw się. Ja z nią pogadam. Przyjdę za niedługo. - powiedział Eze.
- Dziękuję. - powiedziałam do niego i poszłam z Vilu na górę.
xDD German mnie rozwala :D
OdpowiedzUsuń(Jednak znalazłam czas :D)
Mam nadzieję że nikt nie zepsuje mojego Pangie :DDDD
czekam na next xD (o ile będę mogła przeczytać :'( )
Pozdrawiam. :3
Ja też mam nadzieje że mi nie przyjdzie to głowy tego popsuć :)
UsuńTaaa, to je German, tygo nie ogarniesz ;p
Dzięki :)
Ale super nie moge pangie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJutro też będzie trochę pangie :) Też szaleję za nimi :) Dziękuję ;3
UsuńPangie, Pangie, Pangie :33 Świetny rozdział :'D Czekam na next'a.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWow!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Viola nie jest zła ;D
A Pangie..
Świetnie napisane mimo, że nie lubię tego parringu!
Next! ;*
#M
Ja niestety go kocham, więc więcej będzie Pangie :D
UsuńAle ciesze sie ze mimo tego ze nie przepadasz za Pangie czytasz tego bloga :)
Dzieki ^^
Jeeee! Nareszcie długo wyczekiwanie prze zemnie Pangie!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny!
Czekam na next!
Ps: Genialny pomysł, na zepsucie ślubu,
wjazd ciężarówkom do kościoła :D.
Taa, nie ma to jak moja wyobraźnia :p Przynajmniej jest coś oryginalnego :p dzięki ;*
UsuńNiema zakładek
OdpowiedzUsuńJuż są, bo edytowałam :)
Usuń