sobota, 22 lutego 2014

41 - NO SE SI DECIRLE, NO SE SI CALLAR

Pięknie musiało wyglądać moje i Eza wyjście z kłębów dymu z rozpadającej się ciężarówki i to jak uwolniliśmy tatę i Rafę z przyczepy, podczas gdy lecący ze ścian kościoła tynk i drewniane belki z drzwi spadały nam na głowę. 
Kaszląc, krzyknęłam: 
- STOP!! Przerwać ślub!! Nie żenić się, ani nie wychodzić za mąż!! Ja jestem przeciwna!! 
- Ale nie tylko ona!! - wrzasnął za mną Eze, dusząc się dymem. - Ja też!! 
- Ale nie tylko on!!! - zza Eza wyłonił się Rafa Palmer. - Ja także wnoszę sprzeciw. 
Wszyscy patrzyli osłupieni na nas, a ksiądz jęczał "mój kościół, mój kościół.. Moje drzwiiii".. 
- ale nie tylko Reyna, Ezequiel i Rafa!! - nagle ku zdziwieniu wszystkich, (najbardziej chyba Angie) z kłębów dymu wyszedł, kaszląc przeraźliwie - nikt inny jak Pablo Galindo. 
- Pablo!! - ucieszyła się Angie. German otrząsnął się i popatrzył zazdrośnie na Angie.  
- Chciałbym coś powiedzieć, jeśli mogę. - zwrócił się tata do obecnych. - Angie.. Słuchaj, ja.. Bardzo przepraszam za zniszczenie ślubu.. Za wszystko zapłacę... Ten najazd nie był planowany.. 
- A właśnie że.... Ałaaa! - szturchnęłam Eza, który wtrącił się w monolog taty do Angie. 
- W każdym razie wybacz mi za tą akcję, ale skoro już tu jestem to muszę ci to powiedzieć.. 
- No nie.. - jęknął German, niecierpliwiąc się. - Możemy już w końcu dokończyć ślub?! 
Jednak nikt nie zwracał na niego uwagi. Teraz wszyscy patrzyli na Pabla. 
Violetta ze zrezygnowaniem popatrzyła na mnie. Ech.. Chyba zniszczyliśmy związek jej taty i Angie.. Ale widocznie tak musiało być.. 
- Co, Pablo? - Angie umierała z ciekawości a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. 
Tata wziął głęboki oddech. 
- Bo.. Wiesz.. Muszę ci wyznać, że wczoraj.. Kiedy się.. Całowaliśmy.. 
Wszyscy wydali okrzyk zdumienia łącznie z Germanem. 
- Co?!! Całowaliście się?!! No nie.. - mruknął wkurzony. 
Tata mówił dalej.
- Wtedy poczułem coś głębszego niż przyjaźń..  Angie, "Kiedy jestem z tobą zatrzymuje się zegar".. i .. "Zdradzę tobie że bez ciebie nie mogę żyć." 
- Angie, pozając cytaty z "Nuestro Camino", wstała z miejsca i podchodząc powoli do Pabla, zaczęła śpiewać: 

Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.

Podeszła bliżej, a tata ją zaczął całować. 

                                    
Uczniowie Studia otworzyli szeroko oczy. 
Violetta spuściła głowę i popatrzyła na Germana, który nie był smutny, ale wkurzony. Pobiegł do Angie i Pabla, rozdzielił ich i wrzasnął: 
- To ja tutaj dla Violetty się dwoje i troje, żebyś była dla niej mamą, a ty mi uciekasz sprzed ołtarza?!! Jesteś do niczego.. 
- Tato!! - oburzyła się Viola. - Nie mów tak do Angie! 
- German, czy to znaczy, że mnie nie kochałeś, a tylko chciałeś, żeby Viola miała.. Taką mamę jak Maria? 
- Angie, no.. Ale zrozum.. Bardzo kocham moją córkę, a ona tak błagała mnie o to.. Musiałem się zgodzić, bo.. Czułem że jej czegoś brakowało.. 
- Mózgu ojca! - szepnął Eze po cichu. 
- German! Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy płakać. Z jednej strony jesteś dupkiem, a z drugiej - zrobisz wszystko dla Violetty. 
- Tato!! Przepraszam, ja za bardzo naciskałam!! Czy waszego związku już nie da się uratować? 
- Spokojnie, Violu. My i tak jesteśmy rodziną, ja jestem twoją ciocią. Nie przejmuj się, to nie twoja wina. 
- Czyli że ślubu nie będzie? - zapytałam. 
- Nie, ja.. Muszę sobie przemyśleć wszystko.. Może i dobrze że tak się stało.. Chodź Violu.. 
- Tato, najlepiej jakby teraz.. Pablo był z Angie.. On ją naprawdę kocha.. Tak jak ja ciebie.. - Viola przytuliła się do Germana i wyszła z nim bocznymi drzwiami, bo główne były "lekko" uszkodzone. 
- Violetta! - zawołałam za nią. Zatrzymała się i odwróciła się. 
- W porządku. Wszystko jest okej. Nie mam wam nic za złe. Pogadamy później. 
Wyszli 
Nastąpiła niezręczna cisza. Wyszłam na środek. 
- Hehehee, nic się nie... stało, co nie? Zapraszam was do mnie do domu na chwilkę, jak już się obudzicie.. Heh.. No... To jak?! 
- Nagle wszyscy wstali i rzucili się w stronę drzwi, krzycąc "Do Reyny!" 
Poszliśmy z Ezem za nimi. Mieliśmy im duuużo do opowiedzenia i wyjaśnienia. 

*Oczami narratora* 
Po wyjściu dzieciaków w kościele został Pablo, Angie i ksiądz. Na zwenątrz był już Rafa Pamler, który wciągął ciężarówkę na lawetę. 
- Za nowe drzwi zapłacimy.. - powiedział Pablo do księdza. 
- Jeśli tak, to w porządku.. 
- Dobra, nic tu po nas... - powiedziała Angie i wzięła Pabla. Wyszli na zewnątrz. 
- Pablo, ja.. 
- Nie, Angie.. Nie musisz nic mówić.. Ja przepraszam, bardzo.. 
- Za co? 
- Za to że wszedłem wam w drogę i za to, że to tak się skończyło.. 
- Nie, nie Pablo.. Za każdym razem, gdy mnie całujesz.. Czuję, że dla kogoś jestem ważna.. Czuję się.. Taka.. Bezpieczna.. Jesteś taki czuły i delikatny.. Uwielbiam cię.. 
- Angie, daj spokój!! Psuję co ślub i wjeżdżam i wyobrażam sobie nie wiadomo co! To powinnaś mi powiedzieć!! Ja.. Jestem beznadziejny, nie wiem czego chcę, niszcze ci życie i... 
Angie podeszła do niego i go pocałowała. 
- I bardzo mnie kochasz.. Nie tak jak German. To ja przepraszam, że tyle musiałeś przeze mnie przecierpieć, tyle czekać.. - szepnęła mu do ucha. 
- Ale opłaciło się.. - Pablo wziął ją za rękę. 
- Zadzwonię, jak tylko wrócę do domu i się przebiorę. Chyba, że.. Mnie odprowadzisz.. - powiedziała Angie uwodzicieskim głosem, kładąc ręce na ramionach Pabla. 
- Idziemy..
 
*Dom Pabla - pamiętnik Rey* 

- No i tak właśnie przerwaliśmy ceremonię. Ale tego nie żałujemy. - skończyłam. Wszyscy siedzieli na podłodze w moim pokoju i słuchali z zaciekawieniem - Cami, Fran, Eze, Naty, Ludmiła, Andres, Maxi, Leon, Diego, Brodway i Marco. 
- Wy to jesteście agenci, hahah! - prychnęła Naty. 
- Ale to nawet lepiej, bo Angie od początku nie pasowała mi do tego Germana.. - powiedział Andres. Przytuliłam go. 
- Heh, ty to jednak nas rozumiesz! 
- Hej, ale widzieliśmy jak nasz dyrektor się całował z naszą nauczycielką!! - krzyknęła Camila. Eze patrzył na nią jak oczarowany. 
- No właśnie, haha! Ale nawet fajnie razem wyglądają.. - przyznał Diego. 
- Ej, wiecie coś o tym że mój tata całował się z Angie też już przed ślubem? 
- Nie.. Ja nie mam pojęcia o tym.. - powiedział Maxi. 
- Ja też nie. - zwróciła się do mnie Ludmiła. 
Eze właśnie chciał pocałować Camilę, ale nagle się otrząsnął. 
- Ktoś dzwoni do drzwi.. Otworzę!! - wrzasnął naraz. Pobiegł na dół. Po chwili zawołał mnie. 
- Reyyyna!! 
- Nie drzyj się, już idę! Poczekajcie, zaraz wrócę. - rzuciłam i zeszłam na dół. 
- Czego, Ezequiel? Dlaczego nie otworzysz?! 
- To Violetta. 
- Ojeju, na pewno jest zła.. 
- Czego ona tu szuka?! 
- Wyluzuj, Eze. Jesteśmy jej winni wyjaśnienia.. Otwórz. 
Weszła Viola. 
- Cześć. - powiedziała. 
- Siemka. Jak tata? 
- Dobrze, nie jest smutny. 
- To super.
- Wiecie.. Nie zapytam was, czemu to zrobiliście, bo teraz rozumiem was, i Angie, i Pabla.. Ale.. Nie mam pojęcia czemu nie powiedzieliście mi o tym, że wasz tata ją kocha? 
- Sama nie wiem... A ty wiesz, Eze?- spytałam go. 
Wzruszył ramionami.
 - Może dlatego, że nie chcieliśmy żebyś była na nas zła.. W końcu tak tego chciałaś.. 
- Macie rację.. Może i bym nie zrozumiała.. Ostatnio nic nie rozumiem.
 
                            
- Spokojnie. - powiedziałam. - Nie przejmuj się, to minie. Wiem z własnego doświadczenia. :) 
- Tak, wiele musiałaś przejść.. Ty też, Eze. 
- Jakoś sobie radzimy, teraz jesteśmy na dobrej drodze. Głównie chodzi mi tu teraz o tatę i Angie. Właśnie, gdzie Angie? 
- Była u nas w domu, pogadała z tatą, wyjaśnili sobie wszystko. Nadal jest moją guwernatką i dalej może u nas mieszkać. A ona i tata to tylko koledzy.. - wyznała Viola. - Ale może to i lepiej.. 
- Czas pokaże. A wiesz może, gdzie ona teraz jest? Potrzebuję z nią pogadać. - powiedziałam. - Myślę, że jej też musimy wszystko wyjaśnić.. 
- Nie wiem, czy Pablo jej już nie wyjaśnił. Ale skoro tak jej szukacie to jest u siebie w domu. 
- Dzięki wielkie, Violetta! Ale... Powiedz.. Szczerze - nie gniewasz się na nas? 
- Nie, skąd! Mieliście rację, przepraszam.. - Viola przytuliła nas. 
- My cię też przepraszamy.. - przyznał Ezequiel. 
- Ej, tam na górze wszyscy czekają! - przypomniałam sobie. - Chodź, Violu! Wszyscy przyszli do nas, haha! 
- Ej, a Angie? - przypomniała Violetta. 
- Właśnie, Angie! - kompletnie zapomniałam. 
- Reyna, nie martw się. Ja z nią pogadam. Przyjdę za niedługo. - powiedział Eze. 
- Dziękuję. - powiedziałam do niego i poszłam z Vilu na górę. 

12 komentarzy:

  1. xDD German mnie rozwala :D
    (Jednak znalazłam czas :D)
    Mam nadzieję że nikt nie zepsuje mojego Pangie :DDDD
    czekam na next xD (o ile będę mogła przeczytać :'( )

    Pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieje że mi nie przyjdzie to głowy tego popsuć :)
      Taaa, to je German, tygo nie ogarniesz ;p
      Dzięki :)

      Usuń
  2. Ale super nie moge pangie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro też będzie trochę pangie :) Też szaleję za nimi :) Dziękuję ;3

      Usuń
  3. Pangie, Pangie, Pangie :33 Świetny rozdział :'D Czekam na next'a.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow!
    Dobrze, że Viola nie jest zła ;D
    A Pangie..
    Świetnie napisane mimo, że nie lubię tego parringu!
    Next! ;*
    #M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety go kocham, więc więcej będzie Pangie :D
      Ale ciesze sie ze mimo tego ze nie przepadasz za Pangie czytasz tego bloga :)
      Dzieki ^^

      Usuń
  5. Jeeee! Nareszcie długo wyczekiwanie prze zemnie Pangie!!! <3
    Rozdział jak zwykle cudowny!
    Czekam na next!

    Ps: Genialny pomysł, na zepsucie ślubu,
    wjazd ciężarówkom do kościoła :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, nie ma to jak moja wyobraźnia :p Przynajmniej jest coś oryginalnego :p dzięki ;*

      Usuń
  6. Niema zakładek

    OdpowiedzUsuń